fot. PAP/Grzegorz Michałowski

Abp Ryś: celem jest życie chrześcijańskie, nie bierzmowanie

Kościół musi zmienić myślenie: celem jest nie przygotowanie do bierzmowania, lecz życie chrześcijańskie. Wielu młodych chce się zaangażować w Kościół, ale nie widzą dla siebie miejsca – powiedział  abp Grzegorz Ryś przed Kongresem Nowej Ewangelizacji poświęconym bierzmowaniu.

Organizatorem kongresu, który się odbędzie w Częstochowie między 23 a 26 listopada, jest zespół Konferencji Episkopatu Polski ds. nowej ewangelizacji. Jego przewodniczącym jest abp Ryś – od 2011 r. krakowski biskup pomocniczy, 14 września mianowany przez papieża Franciszka arcybiskupem metropolitą łódzkim. Ingres nowego metropolity do bazyliki archikatedralnej jest zaplanowany na sobotę.

Dlaczego akurat bierzmowanie będzie temat kongresu?

Abp Grzegorz Ryś: Ponieważ bierzmowanie jest ogromną szansą Kościoła w Polsce na dotarcie do młodych. Szansą nie tylko na to, żeby ich przygotować do samego sakramentu, ale przede wszystkim, żeby ich otworzyć na dojrzałą wiarę.

Bierzmowanie bywa nazywane chrześcijańską maturą. Czy to dobra intuicja?

Nie najlepsza! To prawda, że dość często przygotowanie do bierzmowania przebiega jak przygotowanie do matury, tzn. jest nastawione wyłącznie na intelektualne poznanie prawd wiary i połączone z egzaminem z wiedzy religijnej. To jest oczywiście ważny wymiar wiary, ale niejedyny. Poza tym matura wszystkim kojarzy się z końcem procesu dydaktycznego, a bierzmowanie jest przecież sakramentem inicjacji chrześcijańskiej – zawsze nim było. Chodzi więc o to, żeby bierzmowanie dawało ludziom doświadczenie Boga, a nie tylko wiedzę.

Czy w ogóle możliwe jest przekazanie doświadczenia Boga w trakcie katechez przygotowujących do bierzmowania?

To nie tylko jest możliwe, ale dzieje się w wielu miejscach. A dzieje się wtedy, kiedy przygotowanie nie jest zredukowane wyłącznie do katechezy, ale jest otwarte na ewangelizację, a także na inne wymiary prowadzenia człowieka w wierze, np. na wolontariat. Nie wystarczy wygłosić 15 katechez o tym, co to znaczy adoracja. W pewnym momencie trzeba po prostu wystawić Najświętszy Sakrament i klęknąć z młodym człowiekiem do modlitwy. Dlatego właśnie jednym z najważniejszych momentów kongresu będą warsztaty, na które zaprosiliśmy osoby, które już dawno tak prowadzą przygotowanie do bierzmowania.

Niektórzy mówią o bierzmowaniu: „oficjalne pożegnanie z Kościołem z błogosławieństwem biskupa”, bo wielu bierzmowanych pojawia się w tym dniu w kościele po raz ostatni w życiu. Dlaczego?

Wina jest w wielkiej mierze po naszej stronie. Potrzebne jest wyzwolenie się w Kościele z myślenia, że celem jest przygotowanie „do bierzmowania”. Nie, celem jest życie chrześcijańskie. W archidiecezji krakowskiej robiliśmy ankietę wśród młodych z racji zbliżającego się Synodu Biskupów i wielu deklarowało, że chce się zaangażować w życie Kościoła, ale nie widzą dla siebie miejsca. Myślę, że możemy zaproponować im wolontariat charytatywny lub wejście do konkretnych małych wspólnot, gdzie ludzie nie są anonimowi i można doświadczyć głębokich relacji. Mamy naprawdę bogatą ofertę, tylko trzeba ją młodym stawiać przed oczy.

Dużo się mówi o przygotowaniu do bierzmowania młodych, a co z duszpasterstwem dorosłych? Mają sobie radzić sami?

To jest pytanie o kształt duszpasterstwa w parafiach. Powtórzę propozycję zaangażowania się w małą wspólnotę, która jest miejscem do pogłębiania formacji duchowej.

Ci naprawdę zapracowani do wspólnoty nie przyjdą, bo zwyczajnie nie mają na to czasu, i pojawią się jedynie na niedzielnej mszy.

Musi być szansa dotarcia także do nich. Gdyby jej nie było, trzeba by się rozwiązać. Ogromna w tym rola homilii, która musi mieć charakter kerygmatyczny, czyli pokazywać człowiekowi to, co jest najważniejsze – osobistą relację z Jezusem. Łatwo jest sprowadzić homilię do moralizowania – choć, oczywiście, etyka jest elementem wiary – ale zanim zaczniemy o niej mówić, trzeba pokazać człowiekowi Boga, który go kocha. Później, kiedy pozna Jezusa, sam zacznie rozumieć, czym jest grzech i dlaczego go niszczy. Najważniejsze jest, żeby ksiądz zadał sobie pytanie, co interesuje tych ludzi, których w parafii widuje rzadko albo wcale.

Czy ksiądz arcybiskup zna odpowiedź na to pytanie?

 Ona nie brzmi tak samo w każdym miejscu, ona jest lokalna. Przykładowo, dla Polonii w Wielkiej Brytanii czy w Niemczech bardzo ważne są elementy tradycji. Ci ludzie nie przychodzą na mszę św. w każdą niedzielę, ale w Wielką Sobotę na święcenie pokarmów przyjdą. I teraz można się zżymać, że nie przychodzą regularnie, albo ucieszyć się, że przyszli, i wykorzystać ten czas do rozmowy o osobistej relacji z Bogiem.

W Piśmie Świętym czytamy, że kiedy ewangelię głosił apostoł Piotr, nawróciły się 3 tys. ludzi. Dlaczego dzisiaj niedzielne homilie rzadko spotykają się z takim oddźwiękiem?

Pismo Święte przestrzega przed liczeniem głów. Dawid raz policzył i zaraz potem Izrael nawiedziła zaraza. My nie jesteśmy od liczenia, owoce są dla Pana, nie dla nas. Moc jest zawarta nie w tym, który głosi, ale w Słowie, które jest głoszone. Ważne jest, żeby było głoszone rzeczywiście Słowo Boże. To zawsze działa, choć niekoniecznie od razu musimy widzieć owoce. Poza tym, Piotr w Dziejach Apostolskich głosił Słowo w odpowiedzi na pytanie, które usłyszał od ludzi. A oni pytali, bo wcześniej zobaczyli coś, co nimi wstrząsnęło – np. Piotr w Jerozolimie uzdrowił paralityka. Czyli Duch Święty dokonał dzieła, które było widoczne dla wszystkich. Ważne jest więc , żeby przepowiadaniu towarzyszyło świadectwo. Jeśli jest świadectwo życia chrześcijańskiego – świadectwo przebaczenia, miłości między ludźmi – tam przepowiadanie musi działać.

Czy trudno będzie się księdzu rozstać z archidiecezją krakowską?

Wiadomo, że jeśli żyje się w jakimś Kościele 53 lata i trzeba go opuścić, są emocje. Ja od tego Kościoła dostałem wszystko, co mam. To nie jest dla mnie Kościół abstrakcyjny – to są tysiące twarzy ludzi, z którymi przeżywałem wspólnie wiarę. Ale nie chodzi o to, żebym rozdzierał szaty i nie mógł się pożegnać. Raczej myślę z wdzięcznością o Kościele, który mnie przygotował do misji pasterza. Mam w sobie pokój, myśląc o wyjeździe z Krakowa do Łodzi.

Ma ksiądz jakieś plany związane z objęciem nowej diecezji?

Na razie poznaję ten Kościół, jestem na etapie słuchania, rozpoznawania, spotykania się z ludźmi. Później przyjdzie czas na pomysły. Na szczęście życie kościelne w Łodzi nie zaczyna się od Grzegorza Rysia.

A za czym w Krakowie będzie ksiądz najbardziej tęsknił?

Dużo rzeczy się ważnych działo: w ewangelizacji, ekumenizmie, życiu naukowym, w posłudze ubogim. To jest tak wielowątkowe, że to temat na osobną rozmowę. Na razie nie jestem na nią gotowy. 

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze