Alpaki. Koparka. I Trzech Króli

Dlaczego coraz bardziej popularne orszaki Trzech Króli to również dobra okazja do inicjatyw społecznych, do wielkich dzieł, także poza stricte kościelną sferą? Odpowiem dzięki alpakom i Koparce. Dlaczego alpaki i dlaczego „koparka” z wielkiej litery?

O tym za chwilę. Najpierw słów kilka o samej uroczystości Trzech Króli (Uroczystość Objawienia Pańskiego). To okazja do manifestowania religijności na ulicach, na orszakach. „Moda” na takie świętowanie pojawiła się głównie dzięki temu, że od kilku lat ten dzień znów jest ustawowo wolny od pracy. Dzięki temu jest czas nie tylko na nabożeństwo, ale także na uliczne, festynowe, trochę także ludyczne świętowanie. I już samo to w sobie jest pożyteczne: czy to na niwie religijnej, czy nie – po prostu człowiek potrzebuje spotkania z drugim człowiekiem. A my na co dzień często biegniemy z jednego punktu do drugiego, w międzyczasie z nosami utkwionymi w tabletach czy telefonach. Taki sposób świętowania jak orszaki to po prostu międzyludzka integracja.

Spotkać się  ludzka rzecz  

Takie „eventy” praktykuje się na Zachodzie od lat. Gdy kilka lat temu byłem w lutym na Malcie, w stolicy Valletcie miałem okazję wziąć udział w barwnym korowodzie kończącym karnawał i przypominającym katolickiej Malcie o zbliżającym się Wielkim Poście. Orszaki Trzech Króli z kolei karnawał otwierają.

Orszaki Trzech Króli są jednak także okazją do tego, by zrobić jeszcze coś dla innych. To okazja nie tylko do modlitwy, ale też po prostu do pogadania. I tak było w wielu miastach podczas tegorocznych marszów. W Warszawie było jednak coś na wskroś niezwykłego i sympatycznego. W Orszaku udział wzięły… alpaki. Można by pomyśleć – kolejny pomysł na przyciągnięcie publiczności, by orszak był jeszcze bardziej atrakcyjny, kolorowy, zaskakujący. Tradycja jest dość młoda, w Warszawie jednak było to już dziesiąte takie wydarzenie.

Moc przyciągania 

Alpaki pewnie swoje zrobiły – nie tyko zaciekawiały, ale zwracały uwagę na ważną kwestię: na konieczność pomocy dzieciom z porażeniem mózgowym. Alpaki na co dzień pracują – tak, to dobre słowo – z dziećmi w podwarszawskim Ośrodku Psychoterapii Dzieci i Młodzieży „Koparka”. To miejsce, które integruje także rodziców. Wchodząc na portal widzą, w których terminach są dostępne zajęcia terapeutyczne, mogą przeczytać o doświadczeniach innych rodziców. To po prostu miejsce spotkania.

Zabawne alpaki, poważna sprawa 

Alpaki na Orszaku przykuły uwagę dzieci, a przez to mogły zwrócić uwagę ich rodziców na kilka spraw. Na to, że są dzieci, które potrzebują stałej opieki i dorośli, którzy ją im zapewniają. Przez swoja ciężką pracę próbują stworzyć im życie choć trochę łatwiejsze i bardziej komfortowe. Warto docenić taką pracę– nie tylko dobrym słowem, ale też po prostu pomocą finansową. Takie ośrodki oferują pomoc, na którą w publicznej służbie zdrowia rodzicie mogliby czekać bardzo długo. Spotkanie właśnie z alpakami (choć może to brzmieć nieco zabawnie, bo i same zwierzaki są zabawne) może skłonić nas do dziękowania Bogu za dar zdrowia, często przez nas nie docenianego a nawet nadwyrężanego. Może też skłonić do zaoferowania swojej pomocy potrzebującym.

Misja Koparki 

Czym zajmuje się Koparka? Jak piszą na stronie Ośrodka rodzice, założyciele i pracownicy, to ciągle nowe wyzwania. Już bycie rodzicem jest misją, a bycie rodzicem dziecka wymagającego terapii – misją jeszcze bardziej wymagającą. – Dzieci są odbiciem swoich rodziców, zarówno ich zalet jak i wad. Dostrzegłem to, pracując z najmłodszymi jeszcze w czasie studiów. Kiedy sam zostałem podwójnym ojcem, utwierdziłem się w tym przekonaniu. Powróciła wtedy do mnie, towarzysząca już od studiów, myśl: chcę stworzyć przyjazne dla dzieci i młodzieży miejsce, gdzie otrzymają wsparcie w rozwoju – pisze Przemysław Chojnacki, założyciel Koparki.

Dlaczego Koparka?  

– Największą inspiracją był dla mnie starszy syn. To on ponownie wprowadził mnie w dziecięcy świat i pozwolił spojrzeć na rzeczywistość oczami małego chłopca. Wraz z nim odkryłem fascynujący świat zabawek, a jego ulubiona wielka maszyna stała się dla mnie ważnym symbolem. Od tego momentu Koparka jest pomostem łączącym świat ojca i syna, świat dorosłych ze światem dzieci – pisze Przemysław i dodaje: – Od momentu wybrania nazwy moje marzenie zaczynało nabierać konkretnego kształtu. Każde spotkanie ze znajomymi, którzy – tak jak i ja – mają dzieci, było pretekstem do rozmów na temat ich rozwoju, dostępności do edukacji i miejsc, które wspierają nas – rodziców w ich wychowaniu. Wniosek był jeden – brakuje miejsca przyjaznego dzieciom i rodzicom, gdzie będą się czuć jak w domu i rozwijać pod okiem doświadczonych terapeutów.

Podczas jednej z takich rozmów mój dobry znajomy powiedział: „Zamiast mówić – rób”. I tak moje marzenie zamieniłem na cel, ten rozłożyłem na mniejsze kroki, które doprowadziły mnie do etapu kiedy, Drogi Rodzicu, czytając te słowa, poznajesz Koparkę oraz tworzący ją zespół – pisze założyciel Koparki.

Widać więc wyraźnie, dlaczego droga od Trzech Króli do Koparki jest dość prosta. A to dobrze, bo im więcej ludzi wie o takich ośrodkach, tym większa jest szansa, że pomoc trafi do potrzebujących. Jednocześnie takie stowarzyszenia i fundacje mogą liczyć na to, że nie zostaną same z niesieniem tej pomocy.

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze