Kot, pies

fot. pixabay.com

Czy mój kotek będzie w niebie, czyli czy zwierzęta potrzebują zbawienia? 

Często dzieci pytają, czy ulubiony chomik, pies, kot będzie po śmierci w niebie. Wcale nie jest to dziecięca naiwność. Tak naprawdę jest to też kwestia teologiczna, związana z pytaniem o to, czym jest wcielenie i odkupienie. 

Ale oprócz tego, że jest spora grupa ludzi, która chętnie spotkałaby zwierzęta w niebie, nie brakuje też takich, którzy w zetknięciu z takim pytaniem reagują, jakby ich ktoś ich obraził. 

Oczywiście trzeba sobie zdawać sprawę z nadużyć, na przykład antropomorfizacji albo tego, że część osób mając problem z nawiązaniem kontaktów z ludźmi wybiera zwierzęta zamiast nich. Ale skoro z jakiegoś powodu na razie inaczej nie potrafią, to czy mamy ich nazywać leniami albo zarzucać: „O pieski się martwicie, a giną nienarodzone dzieci”. Co gorsza, często jest tak, że ci, którzy wypowiadają to ostatnie zdanie, też niewiele martwią się o nienarodzone dzieci. A może i martwią, ale w sumie nic poza tym.  

Czy zwierzęta muszą mieć duszę, żeby iść do nieba? 

Zwykle właśnie sprawa jest stawiana w ten sposób: że zwierzęta nie będą objęte planem zbawienia, ponieważ nie mają duszy. To nie takie proste jakby mogło się wydawać. To prawda, że człowiek ma duszę, a zwierzęta i rośliny nie. Ale jednocześnie u świętego Pawła znajdziemy takie słowa: „aby wszystko na nowo zjednoczyć w Chrystusie jako głowie, to, co w niebiosach, i to, co na ziemi” (Ef 1, 10), lub te: „Bóg pojednał w Chrystusie świat ze sobą” (2 Kor 5, 19)? A kilka wieków później święty Jan od Krzyża napisał: „łącząc się z człowiekiem, Bóg zjednoczył się z naturą wszystkich stworzeń”. 

Kot

Fot. pixabay.com

Żelazna logika 

Najważniejszym powołaniem człowieka jest miłość. Człowiek dostał też zadanie od Boga, by czynił sobie ziemię poddaną. Nie oznacza to tylko korzystania z jej zasobów, ale właśnie w kontekście tego najważniejszego powołania do miłości, też odpowiedzialność, polegającą na dbaniu o inne stworzenia. Człowiek został na podobieństwo obdarzony inteligencją i miłością, by mógł zrealizować tą misję. Człowiek „pociągany jest pełnią Chrystusa, powołany jest, by przyprowadzić wszystkie stworzenia do ich Stwórcy” – napisał papież Franciszek w Encyklice Laudato Si (nr 83). Bo to nie my jesteśmy ostatecznym celem wszystkich stworzeń. Jeśli człowiek służy miłości, to w konsekwencji wszystko, co czyni powinno być poddane Temu, który jest Miłością. 

Odkupienie, bo wcielenie 

Intuicja teologii Wschodniej podpowiada nam, że Wcielenie ma też pewien wymiar symboliczny. Jak mówi prawosławny biskup Kallistos Ware: „Chrystus przyjął ciało – coś z materialnego porządku świata – i przez to umożliwił odkupienie i przemienienie (gr. metamorphosis) całego stworzenia – nie tylko tego niematerialnego, ale również fizycznego (…). Odkupiona ludzkość nie ma być wyrwana z reszty stworzenia – wraz z nami zbawione i wsławione ma być również stworzenie”. A więc to wszystko, co zostało stworzone, zostało zbawione i będzie ocalone. Bóg kocha wszystkie swoje dzieła, wszystkie były dobre i to wystarczy, by mieć nadzieję, że znajdzie się też w uwielbione niebiańskiej rzeczywistości.  

Skąd ta pewność? 

Pewność oczywiście będziemy mieć dopiero wtedy, kiedy już przejdziemy przez bramę śmierci. Zresztą jest tak z każdym tematem, który dotyczy życia wiecznego. Ale przesłanie Ewangelii i logika teologicznego wnioskowania pozwala nam już teraz na to, by uwierzyć nadziei, którą już jako dzieci mamy w sercach.

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze