Kopenhaga

Kopenhaga, Fot. barnyz/flickr.com

Dania: Kościół rośnie dzięki imigracji

Rozmowa z bp. Czesławem Kozonem – przewodniczącym Skandynawskiej Konferencji Biskupiej.

KAI: Jakie wyzwania stoją przed Kościołem katolickim w krajach skandynawskich?

– We wszystkich krajach skandynawskich Kościół katolicki jest bardzo małą mniejszością. Rośnie, ale za sprawą imigracji. Dotyczy to zwłaszcza Szwecji i Norwegii, gdzie liczba katolików dzięki niej bardzo się zwiększyła.

Wszystkie te kraje są tradycyjnie luterańskie. Kościół luterański jest tam nadal bardzo silny, mimo że coraz mniej ludzi się przyznaje do chrześcijaństwa. Ale w Danii 80 proc. mieszkańców jest ochrzczonych w Kościele luterańskim, trochę mniej w Szwecji.

W Danii Kościół luterański wciąż jest Kościołem państwowym. W innych krajach skandynawskich pomału ten porządek już się zmienia. W Szwecji rozdział Kościoła i państwa nastąpił w 2000 r., a w Norwegii tak będzie od nowego roku.

Wyzwaniem dla Kościoła katolickiego jest jego trudna sytuacja finansowa w niektórych krajach, brak personelu, a przede wszystkim problemy związane z sekularyzacją. Trudno jest zatrzymać w kościele młodzież, trudno przekonać ludzi do wiary katolickiej i zasad moralnych, bo otoczenie, w którym ludzie żyją ma na ten temat inne zdanie.

KAI: A co konkretnie Kościół robi, żeby jednak do tych ludzi dotrzeć? Czy są podejmowane jakieś szczególne inicjatywy?

– W każdym kraju jest inaczej. Tylko w Szwecji Kościół katolicki ma na tyle duży potencjał, żeby bardziej się angażować w debacie publicznej. Przeważnie staramy się przekonywać ludzi przez duszpasterstwo. Ale prawdą jest, że w samym Kościele katolickim nie wszyscy są jednego zdania co do tego, czym jest wiara katolicka i jak ją przedstawiać, co również nie ułatwia głoszenia nauki Kościoła. Nie można jednak mówić, że Kościół w Skandynawii jest spolaryzowany. Jest on o wiele bardziej harmonijny niż w wielu innych krajach.

KAI: Czy zdarzają się lokalne powołania?

– Zdarzają się. A nawet biorąc pod uwagę małą liczbę wiernych, można powiedzieć, że nie jest tak źle pod tym względem. Teraz w Danii mamy tylko jednego miejscowego kleryka, ale w innych krajach skandynawskich jest ich więcej. Potrzeba kapłanów jest większa niż wynikałoby to z samej liczby katolików, bo wierni mieszkają rozproszeni. Musimy więc tworzyć struktury, żeby ludzie nie mieli za daleko do kościoła. Potrzebnych jest zatem więcej parafii i księży.

KAI: Jakiej wielkości są te parafie?

– Różnej. W Danii mamy kilka parafii, które mają ponad 2000 wiernych, więcej jest takich, które mają ponad 1000, niektóre poniżej 1000, ale jest też parę bardzo małych, mających ich tylko 200-300.

KAI: Czy do młodzieży jest skierowana jakaś szczególna oferta duszpasterska?

– Działa stowarzyszenie młodzieży, które naprawdę bardzo stara się docierać do wszystkich młodych ludzi. Jego działacze chętnie przyjeżdżają do parafii, żeby przedstawić swoje programy i plany. Ale zależy to także od inicjatywy w parafii. Na pewno ze stowarzyszeniem ma do czynienia mniejsza część młodzieży w Kościele, ale przez tę działalność stworzyła się bardzo silna grupa, która przyznaje się do wiary katolickiej, broni jej i się w nią angażuje. Widoczne to było w czasie Światowych Dni Młodzieży w Krakowie, na których kraje skandynawskie były dobrze reprezentowane.

KAI: A czy Kościół w Skandynawii ma możliwość docierania do ludzi za pośrednictwem środków masowego przekazu?

– Mamy swoje media: drukowane i internetowe. Jest też zapewniony dostęp do radia i telewizji, ale według proporcji: Kościół luterański ma w każdą niedzielę swe nabożeństwo w radiu, trochę rzadziej w telewizji, a Kościół katolicki – kilka razy w roku Mszę św. w radiu.

KAI: Jak wyglądają relacje mniejszości katolickiej z luterańską większością?

– W zasadzie są dobre. Kościół luterański – mówię szczególnie o Danii – jest dla nas bardzo życzliwy. Wspiera nas, gdy mamy do załatwienia jakieś sprawy z władzami. Ale już na poziomie etycznym trudno jest nam dojść do porozumienia, bo Kościoły luterańskie w Skandynawii są dosyć liberalne. Rzadko się zdarza, że mówimy jednym głosem w trudnych sprawach. Ale w obliczu sekularyzacji staramy się przedstawić jakieś wspólne przesłanie.

Trzeba przyznać, że jubileusz pięćsetlecia reformacji nie jest dla luteran okazją do triumfalizmu. Przypominają sobie swoją historię i utwierdzają swoją tożsamość. Nie są w tej sprawie zamknięci w sobie. Staramy się zrobić coś wspólnie.

KAI: Czy zdarzają się sytuacje, że w razie potrzeby luteranie użyczają swojego kościoła katolikom?

– Bardzo często! We wszystkich krajach skandynawskich luteranie są w tej dziedzinie bardzo hojni. Bez problemów wypożyczają nam swoje kościoły.

KAI: Wspomniał Ksiądz Biskup o tym, że luteranie katolicy mają inne zdanie w kwestiach etycznych. A czy dialog w kwestiach teologicznych nie jest łatwiejszy?

– Nie!

KAI: Ale przecież to właśnie skandynawscy luteranie zachowali wiele elementów katolickiej tradycji…

– To są tylko znaki zewnętrzne. To, że Kościół luterański w Szwecji zachował np. katolickie szaty liturgiczne wcale nie znaczy, że mamy jedno zdanie w kwestiach dogmatycznych. W ostatnich latach coś się zmieniło, zwłaszcza w Szwecji, i sytuacja ekumeniczna jest coraz trudniejsza. Wcześniej w tamtejszym Kościele luterańskim powstały wspólnoty zakonne. Niektóre z nich przeszły później na katolicyzm. Wśród luteran rozpowszechniała się też katolicka tradycja duchowości i uczestnictwa w rekolekcjach, zwłaszcza w Szwecji i Norwegii. Ale patrząc na eklezjologię, czy na teologię kapłaństwa, różnice są nadal wielkie.

Poza tym luteranie cały czas domagają się uczestnictwa w naszej Eucharystii. Staramy się wyjaśniać, że Eucharystia nie może być instrumentem do osiągania pojednania, ale musi być końcowym znakiem już osiągniętego zjednoczenia. Tymczasem według wielu z nich już jesteśmy tak zjednoczeni, jak to tylko możliwe, i nie trzeba się domagać więcej. To, co już nas łączy trzeba więc potwierdzić wspólną Eucharystią. Naturalnie, dla nas to nie jest rozwiązanie.

KAI: Czy istnieją jakieś ekumeniczne gremia dialogu teologicznego?

– Ściśle teologicznego – chyba tylko w Norwegii. Ale we wszystkich krajach skandynawskich są rady ekumeniczne, w których spotykają się przedstawiciele wszystkich Kościołów i panuje tam dobra atmosfera.

KAI: Czego katolicy spodziewają się po wizycie papieża Franciszka w Szwecji? Myślę, że będzie ona ważna dla całej Skandynawii…

– Powiedziałbym, że nawet dla całej Europy i świata. Były pewne nieporozumienia przy organizowaniu tej wizyty, zwłaszcza gdy chodzi o rolę Ojca Świętego w obchodach jubileuszu reformacji. Według niektórych, powinien tylko uczestniczyć w obchodach luterańskich. Ale wiadomo, że jak Ojciec Święty gdzieś przyjeżdża, to jest to wydarzenie samo w sobie, przesłanie niezależne od okazji. Bardzo jestem ciekaw, jak przebiegnie ta wizyta, ale mam nadzieję i przewiduję, że sama obecność Ojca Świętego stworzy bardzo dobrą atmosferę.

KAI: Jak wyglądają w krajach skandynawskich stosunki Kościół-państwo?

– Różnie w każdym z krajów. Ale w zasadzie prawie nie istnieją, bo jesteśmy taką mniejszością, z którą państwo się nie liczy. Przysługują nam niektóre prawa, ale Kościół katolicki w życiu państwowym czy publicznym właściwie nie odgrywa żadnej roli.

KAI: Może wizyta papieża będzie w stanie coś tu zmienić? Bo Kościół katolicki nagle stanie się widoczny!

– Była już taka możliwość podczas wizyty św. Jana Pawła II w Skandynawii w 1989 r. Naturalnie papież był wtedy przyjmowany przez głowy państw, przez władze świeckie każdego kraju, ale niczego to nie zmieniło w stosunkach między Kościołem i państwem.

KAI: A czy po tamtej papieskiej wizycie został jakiś ślad w Kościele, w katolikach?

– Trudno powiedzieć. Czy coś się zmieniło tak, żeby można było mówić o czasie przed i po wizycie papieża? Nie. Ale wtedy było to bardzo wielkie wydarzenie. Ci, którzy w nim uczestniczyli, miło je wspominają.

KAI: Czy Kościół w Skandynawii może prowadzić działalność typowo społeczną czy charytatywną?

– Może, tylko brakuje nam na to środków finansowych i personalnych. Dlatego charytatywne oblicze Kościoła katolickiego w Skandynawii nie jest aż tak silne, jak chcielibyśmy. Ale teraz Caritas, która do tej pory zajmowała się głównie pomocą potrzebującym w innych krajach, tworzy w Kopenhadze miejsce, w którym ludzie będą mogli się spotkać, otrzymać pomoc, doświadczyć Kościoła katolickiego od strony charytatywnej.

KAI: Robią to ludzie świeccy?

– Przeważnie. Liczymy na współpracowników Caritas, ale i na wolontariuszy.

KAI: Mówił Ksiądz Biskup, że jest za mało księży w stosunku do potrzeb. Rozumiem, że wzrasta wtedy rola świeckich zaangażowanych w życie Kościoła?

– Już od dawna tak jest! To jest ważna cecha Skandynawii, że świeccy są bardzo świadomi swojej odpowiedzialności w Kościele. Od 40 lat mamy wszędzie rady parafialne. Świeccy mają dużo zadań w życiu Kościoła: w liturgii, w życiu parafialnym…

KAI: Ale nie doszło jeszcze do takich sytuacji, jak w niektórych krajach Europy Zachodniej, że właściwie świeccy rządzą w parafii?

– Nie. Świeckim nie chodzi o to, żeby rządzić księżmi albo w ogóle w Kościele. Chcą, żeby dać im szansę pokazania swej troski o Kościół. Są gotowi podjąć odpowiedzialność. Wszyscy szanują księży i wiedzą, że to do nich należy podjęcie decyzji. Chcą tylko być wysłuchani, móc wyrazić swoje zdanie.

KAI: Mówiliśmy o księżach i o świeckich. A czy w Skandynawii obecne są także zgromadzenia zakonne?

– Coraz mniej. Liczba zakonnic – ale także zakonników, choć w mniejszym stopniu – bardzo spadła. Odzwierciedla to sytuację w krajach, z których siostry pochodzą. Ale z tego powodu zanika cała działalność, którą wcześniej prowadziły. Wszystkie szpitale katolickie są już zamknięte. Szkoły jeszcze istnieją, ale pod kierownictwem świeckich. Obecnie bardzo mało sióstr jest bezpośrednio zaangażowanych w jakimś apostolacie, o wiele mniej niż jakieś 50 lat temu…

KAI: Czym się więc zajmują?

– W kilku parafiach siostry prowadzą katechizację, pracują w parafii. Większość zgromadzeń ma już prawie tylko starsze siostry. Są też w Skandynawii dwie wspólnoty kontemplacyjne: benedyktynki i karmelitanki, w Norwegii jeszcze cysterki. Wartość życia zakonnego polega na tym, że pokazuje styl życia według Ewangelii. Przedtem zauważało się siostry jako siłę do pracy. Zwyczajny człowiek chyba bardzo mało myślał, że jest to powołanie do oddania się Chrystusowi. Ale teraz, gdy siostry już nie mogą podołać pracy fizycznej, pozostaje tylko ten znak, to świadectwo, że można się oddać Chrystusowi i żyć w specjalny sposób.

KAI: Jak katolicy i Kościół są postrzegani w skandynawskich społeczeństwach?

– Dawne przesądy już zanikły, ale trzeba stwierdzić, że jest jednak bardzo dużo braku wiedzy o Kościele katolickim. Stąd biorą się nieporozumienia i dziwne opinie o Kościele. Kościół jest uważany za siłę konserwatywną. Mówi się, że jest przeciw postępowi, zwłaszcza w sprawach moralnych. Ale jednocześnie jest też wielkie zainteresowanie ze strony ludzi poszukujących, którzy nie mieli dużej styczności z wiarą w swoim Kościele. Są również ludzie zawiedzeni Kościołem, do którego należą, i przychodzą do Kościoła katolickiego. W Danii mamy co roku 60-80 konwertytów.

KAI: Czy Polacy wnoszą znaczący wkład w życie Kościoła w Skandynawii? Czy są widoczni?

– Bardzo! W prawie wszystkich krajach tworzą największą grupę narodowościową wśród katolików. W Szwecji i Norwegii są przeważającą większością wiernych. Także wśród duchowieństwa kapłani polscy stanowią wielką grupę.

Rozmawiał Paweł Bieliński

Bp Czesław Kozon urodził się 17 listopada 1951 r. w Sønder Tåstrup na wyspie Falster jako syn polskiego emigranta. W latach 1971-1977 studiował na uniwersytetach Gregoriańskim i Laterańskim w Rzymie. 6 stycznia 1979 r. otrzymał święcenia kapłańskie w katedrze św. Ansgara w Kopenhadze. Pracował w parafiach w Aalborg, Ordrup i Hellerup. W 1994 r. został wikariuszem generalnym diecezji kopenhaskiej, a rok później jej ordynariuszem. Sakrę biskupią przyjął 7 maja 1995 r. Jego diecezja jest jedną z największych na świecie pod względem terytorium (ponad 2,1 mln km kw.): obejmuje Danię, Grenlandię i Wyspy Owcze. W 2005 r. bp Kozon został wiceprzewodniczącym, a w 2015 r. przewodniczącym Skandynawskiej Konferencji Biskupiej, obejmującej Danię, Finlandię, Islandię, Norwegię i Szwecję. Od marca br. jest wiceprzewodniczącym Komisji Episkopatów Wspólnoty Europejskiej (COMECE).

 

 

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze