Dwie Nawy

Fot. misyjne.pl

#DwieNawy: Jasna Góra nie dla narodowców?

Wydawałoby się, że na swój widok powinniśmy rzucać się sobie do gardeł, jednak po dwóch latach wspólnej pracy i dziesiątkach dyskusji odkryliśmy z niemałym zdziwieniem, że więcej nas łączy niż dzieli.

Jesteśmy właściwie na kościelnych antypodach: jeden z nas czyta „Tygodnik Powszechny”, drugi „Christianitas”. Jeden inspiruje się Tischnerem, drugi Ratzingerem. Jeden chodzi na Msze św. do parafii, drugi na trydenckie. Wydawałoby się, że na swój widok powinniśmy rzucać się sobie do gardeł, jednak po ponad roku wspólnej pracy i dziesiątkach dyskusji odkryliśmy z niemałym zdziwieniem, że więcej nas łączy niż dzieli. Jesteśmy jak dwie nawy jednego kościoła. Właśnie to doświadczenie wspólnoty pomimo dzielących nas różnic zainspirowało nas do rozpoczęcia nowej serii felietonów #DwieNawy, w których pokazywać będziemy, jak w całej kościelnej różnorodności można odnaleźć jedność.

Michał Jóźwiak

W sobotę na Jasną Górę pielgrzymowały środowiska narodowe, wśród których byli przede wszystkim przedstawiciele Młodzieży Wszechpolskiej, ale także ONR czy Ruchu Narodowego. Maszerowali z pochodniami i transparentami. Przed wydarzeniem pojawił się apel ludzi kultury, nauki, a także niektórych organizacji pozarządowych do przeora, o. Mariana Waligóry OSPPE, aby nie wpuszczać narodowców do sanktuarium. W sieci rozpoczęła się dyskusja: czy Jasna Góra to odpowiednie miejsce dla skrajnych narodowców? Czy powinni mieć tam wstęp, skoro hasła przez nich głoszone często stoją w sprzeczności z nauczaniem Kościoła? Dla mnie sprawa jest jasna. Jasna Góra to miejsce dla każdego, ale transparenty z politycznymi hasłami i sztandary w rękach to już inna sprawa. Na to nie powinno być zgody. Niezależnie od tego, jakiej są barwy.

– Domagamy się podjęcia działań zmierzających do uniemożliwienia środowiskom propagującym skrajny nacjonalizm, sprzeczny z wartościami chrześcijańskimi, głoszenia na terenie Klasztoru Jasnogórskiego treści pogwałcających naukę Kościoła – pisali autorzy apelu. Łatwo wyobrazić sobie odwrotną sytuację: że oto środowiska liberalne organizują wspólną pielgrzymkę na Jasną Górę. Wtedy zapewne narodowcy buntowaliby się przeciw takiej formie modlitwy i ich obecności w tym szczególnym dla Polaków miejscu. Wszystko sprowadza się jednak do tego, że to nie obecność takich czy innych osób budzi zgorszenie i protest – gorszy obecność pewnych haseł i sposób ich wygłaszania w takim miejscu jak Jasna Góra.

Właśnie na formę zwracał uwagę w swojej odpowiedzi na apel o. Waligóra. – Oczekujemy od wszystkich uszanowania sakralności i powagi Jasnej Góry, która jest miejscem modlitwy milionów pielgrzymów, reprezentujących przekrój całego społeczeństwa – napisał przeor. Czy race dymne i huk odpalanych petard licują z sakralnością sanktuarium? Mam bardzo poważne wątpliwości. Hasła podnoszone w czasie pielgrzymki oraz podczas innych manifestacji tych środowisk również nijak nie przystają do nauczania Kościoła.

W ostatnim czasie w Polsce z ust kościelnych hierarchów padło kilka ważnych wypowiedzi na temat nacjonalizmu, które nie pozostawiają złudzeń, że taka postawa jest wypaczeniem właściwej miłości ojczyzny, czyli patriotyzmu. – Miłość ojczyzny nie ma nic wspólnego z nacjonalizmem. Nie ma dobrego nacjonalizmu. Nacjonalizm, który stawia własny naród ponad innymi, jest zawsze zły – mówił w rozmowie z misyjne.pl kard. Kazimierz Nycz. I choć co do oceny nacjonalizmu jako takiego nie mam złudzeń, to jednak oczywistością będzie stwierdzenie, że każdy ma prawo do modlitwy. Jasna Góra to miejsce dla narodowców, „lewaków” – dla każdego. Jest to jednak miejsce modlitwy i skupienia, a nie manifestowania swoich haseł.

Aleksander Barszczewski

Narodowcy znów rozgrzali ogólnopolskie media. W sobotę na terenie byłej Stoczni Gdańskiej Obóz Narodowo-Radykalny obchodził kolejną rocznicę powstania, na Jasnej Górze z kolei finał miała V Pielgrzymka Młodzieży Narodowej, w której udział brali działacze wielu narodowych organizacji, w tym Młodzieży Wszechpolskiej i właśnie Obozu Narodowo-Radykalnego.

Jak zwykle podczas dużych manifestacji narodowców nie brakowało trochę kontrowersyjnych haseł i radykalizmu, w zasadzie jednak oba wydarzenia odbyły się w spokoju, a jedyne burdy wywoływali protestujący przeciwko wydarzeniom (nie mniej kontrowersyjni) Obywatele RP i Partia Razem. Dyskusja jednak wybuchła. Na narodowców posypały się gromy, tym razem nikt właściwie nie wie za co – chyba za to, że po prostu istnieją. Lech Wałęsa i środowisko pewnej coraz mniej poczytnej gazety wzywają do delegalizacji organizacji i stanowczo krytykują wpuszczenie narodowców do „miejsc świętych dla każdego Polaka”. A ja się właściwie zastanawiam – dlaczego?

Lata temu sam miałem epizod z Obozem Narodowo-Radykalnym. Każdy jednak, kto mnie zna, wie, że obecnie moje uczucia wobec idei narodowej, a tym bardziej wobec środowisk narodowych dalekie są od pozytywnych. Jeszcze bardziej jednak nie znoszę pewnej dyktatury przeciętności, odrzucającej z gruntu wszystko, co trochę bardziej radykalne od ustanowionego przez większość aksjomatu. Jeden z moich ulubionych publicystów Peter Kwasniewski pisze tak:

„Można być faryzeuszem bezstronności, ideologiem dialogu, dogmatykiem w swoim odrzucaniu dogmatyzowania. Można wszystko upraszczać postrzegając wszystkich, którzy przyjmują silną pozycję, jako prostaków”.

Narodowcom starano się uniemożliwić pielgrzymowanie do naszej częstochowskiej Matki, pisano nawet otwarty list do przeora paulinów opiekujących się sanktuarium na Jasnej Górze. Ten jednak odrzucił podobne wnioski, pisząc że „opiekunowie Sanktuarium nie mogą ograniczać możliwości modlitwy wiernym, bo byłoby to niezgodne z nauką Kościoła katolickiego”.

Jak widać słusznie, bo choć bardzo się starałem, w przemówieniach narodowców nie znalazłem niczego, co jawnie sprzeciwiałoby się nauce Kościoła lub prawu. Nie było nawoływania do mordów, nie było zdzierającego gardło księdza Międlara. Co było naprawdę? Nawoływanie do „czystego polskiego nacjonalizmu” opartego na nauce kard. Wyszyńskiego.

Módlmy się szczególnie gorąco, abyśmy pozostali, bo tacy jako Polacy jesteśmy, czystymi nacjonalistami i patriotami. Żeby w nas nie było żadnego szowinizmu, żadnej pogardy. Nawet jeśli inni nas krzywdzą, okazują nam niewdzięczność, pomawiają nas, to nam nie wolno w ten sposób postępować. My trzymajmy się czystego nacjonalizmu i umiłowania tego wszystkiego, co narodowe. Żadnej nienawiści i żadnej pogardy. – mówił w kazaniu ks. prał. Roman Kneblewski, określający się mianem nacjonalisty.

Skoro nawet abp Gądecki w dokumencie „Nacjonalizm a patriotyzm” wyróżnia i dopuszcza nacjonalizm chrześcijański to dlaczego my mielibyśmy wyrzucać go poza margines? Prawda: z wieloma poglądami narodowców się nie zgadzam, ale czy daje mi to prawo do dyktowania, kto ma prawo pielgrzymować, a kto nie? Matka Boża jest nie tylko dla tych myślących jak ja. Na szczęście.

Przeczytaj pozostałe felietony z cyklu „#Dwie Nawy”!

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze