epa05843820 A Sadhu or Hindu holy man with his face smeared with powdered colors looks on during Holi festival celebrations at Sri Laxmi Narayan Temple in Amritsar, India, 12 March 2017. Holi is celebrated at the end of the winter season on the last full moon day of the lunar month Phalguna, which usually falls in the later part of February or March and is celebrated by people throwing colored powder and colored water at each other. EPA/RAMINDER PAL SINGH Dostawca: PAP/EPA.

Indie: jednoczące święto kolorów [GALERIA]

Choć Holi, święto kolorów wyrosło z tradycji hinduistycznej, jest obchodzone też przez inne społeczności. W Ahmedabadzie, gdzie dochodziło do pogromów, farbami w proszku obrzucają się muzułmanie i hindusi. Dla nich to przede wszystkim przywitanie wiosny.

„Holi jest najfajniejszym świętem!” – wykrzykuje 12-letni Mohammad wysypując różową sproszkowaną farbę na głowę kolegi. Sam jest umorusany od stóp do głów. Jego biała kurta, luźna koszula sięgająca niemal kostek, stała się już mozaiką różnokolorowych plam.

Fot. PAP/EPA.

„To się nie wypierze! Mama będzie miała problem” – Kareem z uśmiechem przygląda się synowi, który z bandą chłopców szaleje w bocznej uliczce dochodzącej do ulicy Gandhiego w Ahmedabadzie, we wschodnich Indiach. „Jest Holi, więc niech się bawi” – dodaje.

Nad ulicą unosi się chmura czerwonego, zielonego i żółtego pyłu. Co chwilę młodzież i dzieci wyrzucają w górę kolorowy proszek, z okien i dachów leje się woda. Chłopcy gonią dziewczyny, by wysmarować im twarze farbą.

Jednak na twarzy Kareema brak kolorów, a jego biała kurta lśni czystością. „Po pierwsze jestem starszy, mam 38 lat, po drugie, nie bawię się raczej w Holi” – tłumaczy. Kareem prowadzi obwoźną garkuchnię w okolicy meczetu Dżamma Masdżid i sam jest muzułmaninem. „Niektórzy mułłowie mówią, że zabawa w Holi jest haram, niezgodna z islamem, ale inni mówią, że to nic złego” – tłumaczy, gładząc się po długiej brodzie. „Każdy robi, co uważa, mój syn bawi się z innymi dziećmi z okolicy, również hindusami” – dodaje.

W teorii Holi, obchodzone w Indiach między styczniem a marcem, jest hinduistycznym świętem. Symbolizuje triumf dobra nad złem i przyjście wiosny. W nocy przed Holi rozpalane są ogniska, w których palona jest Holika, siostra demona Prahlada, wyznawcy Wisznu. Według legendy Holika próbowała spalić Prahlada, ale plan się nie udał: Holika zginęła w płomieniach, a Prahlad przeżył.

Z kolei wyznawcy Kriszny, który jest awatarem (wcieleniem boga) Wisznu, wierzą, że młody bóg o ciemnoniebieskiej twarzy wysmarował kolorami ukochaną Radhę. Kriszna obawiał się, czy pasterka o jasnej karnacji pokocha kogoś o tak dziwnej twarzy i chciał ją upodobnić do siebie. Dla hindusów Holi stało się więc również świętem miłości.

Fot. PAP/EPA.

„Rzeczywiście święto jest haram, ale chyba każdy w nie się kiedyś bawił” – przyznaje Usmanbhai Qureshi, jeden z liderów społeczności muzułmańskiej w starym Ahmedabadzie. „Tyle złego stało się między hindusami i muzułmanami w przeszłości, że jeśli podczas Holi będziemy się razem bawić, to może coś się zmieni na lepsze” – dodaje.

Qureshi przypomina pogromy z 2002 roku w Gudźaracie w zachodnich Indiach, kiedy zginęło według różnych szacunków między tysiącem a dwoma tysiącami muzułmanów. Masakra miała być odpowiedzią na spalenie wagonu z 59 hinduskimi pielgrzymami.

„Kiedyś nikt by nie pytał, czy muzułmanie bawią się z hindusami w Holi. Teraz każdy jest bardziej ostrożny, szczególnie w Ahemdabadzie i chyba mniej muzułmanów bierze w tym udział” – tłumaczy.

Co więcej Usmanbhai zwraca uwagę, że podczas Holi kobiety i dziewczyny nie są bezpieczne. „Młodzież pije alkohol i bhang” – zauważa. Bhang jest mlecznym napojem zmieszanym z marihuaną lub haszyszem i podczas święta policja czasami przymyka oczy na jego spożycie. Inaczej jest z alkoholem – w Gudźaracie panuje prohibicja i nawet podczas Holi nie ma niego przyzwolenia. „Nawet hinduscy rodzice zakazują swoim córkom zabawy w Holi na ulicy. Pijani chłopcy napadają i obmacują dziewczyny” – dodaje.

„Co innego w domach lub z przyjaciółmi” – uważa Vijay Ramchandani, historyk z Ahmedabadu. „Ale to problem całych Indii, nie tylko Gudźaratu. Za to w Ahmedabadzie mamy piękną tradycję ustawiania żywych piramid!” – dodaje.

Ramchandani tłumaczy, że młodzi ludzie próbują w ten sposób zdobyć dzban z lassi, napojem przyrządzonym z jogurtu, zawieszony wysoko nad głowami tłumu. „W tym czasie dziewczyny obrzucają chłopców kolorami, żeby utrudnić zadanie” – dodaje.

Galeria (8 zdjęć)

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze