Fot. pixabay

By katecheza była skuteczna, wymaga zmian w założeniach

“Chodzi o to, żeby młodzi najpierw poznali i doświadczyli Pana Boga. Bez osobistego doświadczenia, nie będzie mowy o jakiejkolwiek wierze!” – przekonywał ks. dr hab. Paweł Mąkosa.

Był on jednym z uczestników sympozjum pt. “Polska młodzież i wiara”, zorganizowanego w Wyższym Seminarium Duchownym księży pallotynów w Ołtarzewie. Odwołując się m.in. do własnych doświadczeń katechetycznych wskazywał, że założenia współczesnej katechezy nie odpowiadają potrzebom młodych ludzi i odwracają kolejność, w jakiej należy prowadzić ich do spotkania z Bogiem.

Katecheza w szkole: założenia a praktyka

“Katecheza dzisiaj zakłada, że my przekazujemy młodzieży cały depozyt wiary katolickiej – stwierdził ks. dr hab. Paweł Mąkosa, który jest profesorem KUL i aktywnym katechetą. – I to niesie ze sobą szereg konsekwencji: to, że młodzież w pełni akceptuje prawdy wiary, że bierze regularny udział w liturgiach, akceptuje normy moralne, afirmuje Kościół i szczytem tego wszystkiego jest Komunia z Chrystusem” – mówił prelegent. Stawiał przy tym pytanie o to, czy i w jakim stopniu te założenia są dziś realne.

Przypomniał, że podstawa programowa katechezy zakłada m.in., że “uczeń charakteryzuje Eucharystię jako ofiarną Ucztę Miłości, wskazuje kierunki rozwoju życia chrześcijańskiego we wspólnocie i możliwości nabywania cnót”. Założenie to zestawił z kondycją duchową współczesnej młodzieży. Zwrócił uwagę, że z jednej strony zwiększa się liczba osób świadomie przynależących do Kościoła. Widać to choćby na przykładzie ŚDM i coraz większej liczby ruchów religijnych w Kościele. Z drugiej jednak strony nie brak przemian, wskutek których młodzi ludzie oddalają się od Boga i wspólnoty wierzących. 

Odwołując się do badań CBOS “Młodzież 2016”, ks. Mąkosa zwrócił też uwagę na fakt, że od 2013 r. młodzież lawinowo rezygnuje z lekcji religii. “W liceum do którego ja chodzę ze studentami w Lublinie, czyli raczej teren tradycyjny, religijny, na 600 osób, 160 nie chodzi na religię. Z kolei zdaniem dyrektorów wydziałów katechetycznych w Warszawie czy Łodzi, w wielu liceach liczących po kilkaset osób, na religię chodzi kilkanaście. To jest ogromne tąpnięcie!” – alarmował prelegent. Jak podkreślał, może ono wynikać z faktu, że założenia pedagogiczne i duszpasterskie nie pokrywają się z potrzebami młodzieży.


Przyczyny zmiany mentalności ludzi Kościoła

Zastanawiając się nad przyczynami przemian, które następują dziś w młodych ludziach, ks. Mąkosa wskazał m.in. współczesną kulturę, w której dominuje bezwzględny pluralizm i tolerancja, rozumiana jako brak prawa do oceniania kogokolwiek i przyzwolenie na wszelkie postawy i wybory. “Takie są nasze rodziny, dlatego też nie przekazują wartości religijnych swoim dzieciom” – stwierdził kapłan.

Ks. Mąkosa podkreślił, że ważnym źródłem przemian wśród młodzieży są też błędy Kościoła. Aby zilustrować te poglądy, odwołał się do wypowiedzi biskupów. Zacytował m.in. stanowisko CELAM (Konferencja Episkopatów Ameryki łacińskiej): “Często ma się wrażenie, że katecheza używa języka, którego nikt nie rozumie, że zwraca się do takich ludzi, którzy już nie istnieją, odpowiada na pytania, których nikt sobie nie stawia i porusza problemy, którymi nikt nie żyje”. 

Szukając odpowiedzi na to, jak zaradzić tym zmianom i skutecznie ewangelizować młodych, ks. Mąkosa przypomniał że pierwszym krokiem jest zmiana mentalności ludzi Kościoła. Nawiązał przy tym do potrzeba “misyjnego nawrócenia i wyjścia na peryferie świata” – do czego zachęca papież Franciszek m.in. w encyklice “Evangelii Gaudium”. 

“Pytanie, czy my jesteśmy w stanie zostawić nasze ciepłe gniazdka i ewangelizować. Czy tak naprawdę zależy nam na ewangelizowaniu młodzieży?” – pytał ks. Mąkosa, podkreślając, że wymaga ona wielkiego wysiłku i poświęcenia własnego czasu i pieniędzy. 

“Czuję, że moi uczniowie odchodzą od Boga i Kościoła – to nie pozwala mi spać, nie daje mi spokoju! Ewangelizacja tych ludzi ma być moją misją, nie jakąś teorią!” – mówił. 

Odwołując się do papieskiej encykliki “Evangelii Gaudium”, kapłan przywołał też papieskie sformułowanie, mówiące o “psychologii grobu, która stopniowo zmienia chrześcijan w muzealne mumie”. Za papieżem przypomniał, że poczucie rozczarowania wzmaga w chrześcijanach przywiązanie do poczucia smutku i beznadziei. 

“Jaką wersję chrześcijaństwa chcemy przekazać młodzieży? Czasami nie widać w nas chrześcijańskiej radości, zaangażowania, entuzjazmu. Jak my chcemy przekonać młodzież? Myślicie, że pierwsi chrześcijanie nawracali tłumy dlatego, że pięknie mówili? Może św. Paweł, ale reszta, to byli prości ludzie, w większości rybacy. Ale oni przekonywali ludzi tym, jak żyli. Wszyscy mówili: popatrzcie, jak oni się miłują. My też tak chcemy żyć” – zwracał uwagę katecheta.


Potrzeba budowania relacji

Jako kolejny krok na drodze ewangelizowania, ks. Mąkosa wymienił budowanie relacji z młodymi ludźmi. “Jeśli chcę kogoś nawracać, ewangelizować, katechizować, to ja muszę mieć z nim dobre relacje” – mówił, odwołując się do licznych konfliktów między uczniami a katechetami. Przekonywał, że od kogoś, z kim pozostaje się w konflikcie, młodzi nie przyjmą żadnej prawdy i nauczania. 

“Nie ma innej opcji. Trzeba nawiązać dobre relacje. Jeśli ja chcę kogoś ewangelizować, mówiąc kolokwialnie: on powinien mnie polubić. To nie znaczy, że nie stawiam wymagań, czasami przeciwnie! Ale uczniowie muszą wiedzieć, że ja jestem po ich stronie, że nie chcę ich wyzyskiwać” – mówił kapłan. 

Kerygmat, mistagogia, katecheza

Ks. Mąkosa podkreślił ważną rolę preewangelizacji, czyli próby odpowiedzi na problemy młodych ludzi i podjęcie z nimi rozmów na tematy, których nie da się wyczerpać na drodze naukowej. Założenia podstawy programowej katechezy zestawił z ankietą przeprowadzoną wśród uczniów, których pytano m.in. o to, czy Pan Bóg istnieje i o to, jakie są dylematy młodzieży. Ankietowani odpowiedzieli, że nurtują ich pytania m.in. o relacje między nauką i wiarą, a także o to, jak pośród wielu religii świata odkryć tę, którą powinni wybrać.

Fot. pixabay


“Póki my na te pytania nie odpowiemy, nie ma sensu iść dalej. Dopiero wtedy jeśli zaczną sobie stawiać pytania o Pana Boga, czy o to, co się stało z kolegą, który zginął w wypadku motocyklowym, mogę zacząć im głosić Ewangelię, mogę mówić: zobaczcie, Chrystus na to odpowiada!” – przekonywał kapłan. Dodał też, że dopiero później otwiera się przestrzeń do osobistego spotkania młodego człowieka z Bogiem a następnie do katechezy.

“Chodzi o to, żeby młodzi najpierw poznali i doświadczyli Pana Boga. Bez osobistego doświadczenia, nie będzie mowy o jakiejkolwiek wierze!” – mówił, przekonując, że dopiero po tych wszystkich etapach, kiedy młodzi ludzie uwierzą i wybiorą Jezusa jako swojego Pana i Zbawiciela, otwiera się przestrzeń dla katechezy, pogłębiania wiary i analizowania nauki Kościoła. Pominięcie wcześniejszych etapów sprawia, że młodzi wypisują się z katechezy lub pozostają bierni i się w nią nie angażują. 

“Najpierw ewangelizacja, potem mistagogia, czyli doświadczenie Boga i dopiero katecheza” – podsumował ks. Mąkosa. 

Wyraził nadzieję, że propozycja zmiany w podejściu do katechizowanej młodzieży zostanie uwzględniona w nowej podstawie programowej katechezy szkolnej. Podkreślił, że nie jest to zadanie proste ale, odwołując się do słów papieża Franciszka, zachęcił, by podejmować dzieło ewangelizacji z ufnością, wytrwałością i wiarę w łaskę Bożą. 

Sympozjum pt. “Polska młodzież i wiara” odbyło się 20 stycznia w Wyższym Seminarium Duchownym księży pallotynów w Ołtarzewie. Zorganizowane zostało we współpracy z Instytutem Statystyki Kościoła Katolickiego SAC i Uniwersytetem Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie.

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze