Kirgistan: zmienić konstytucję, żeby zachować władzę

W niedzielę mieszkańcy sześciomilionowego Kirgistanu postanowią, czy po raz dziewiąty od czasu niepodległości zmienić konstytucję. Najbardziej zależy na tym ich prezydentowi Ałmazbekowi Atambajewowi, a jeszcze bardziej najbliższym współpracownikom, którzy boją się, że wraz z odejściem szefa z zajmowanego urzędu zostaną odsunięci od władzy i przywilejów.

W poradzieckiej Azji Środkowej strategię zmian konstytucji po to, by liczyć od nowa prezydenckie kadencje i w nieskończoność przedłużać swoje panowanie stosowali i stosują wszyscy tamtejsi przywódcy, włącznie z dwoma wcześniejszymi kirgiskimi prezydentami Askarem Akajewem (1991-2005) i Kurmanbekiem Bakijewem (2005-2010).

„Atambajewowska strategia „odejść i pozostać” różni się jednak od manipulacji konstytucyjnych obu jego poprzedników, jak i praktyk +wiecznych+ przywódców z Azji Środkowej” – mówi PAP dr Radzisława Gortat, znawczyni Azji Środkowej z Uniwersytetu Warszawskiego. – „Sytuacja Atambajewa jest wyjątkowa w tym w regionie, gdyż na mocy konstytucji 2010 roku został on wybrany tylko na jedną, sześcioletnią kadencję.

Wielokrotnie deklarował, że nie zamierza zmieniać ustawy zasadniczej, by pozostać na drugą kadencję. Zbyt dobrze wie, czym się kończyło takie przedłużanie, bowiem sam uczestniczył w obaleniu Akajewa (2005) i Bakijewa (2010). Obaj uciekli za granicę, zaś ich własność rozgrabiono. W dodatku konstytucja z 2010 r. ustanowiła dziesięcioletni zakaz wprowadzania zmian do ustawy zasadniczej, co również stanowiło zaporę przed takimi pokusami”.

Po raz pierwszy z pomysłem, by złamać memorandum i poprawić konstytucję Atambajew wystąpił wiosną 2015 r., kiedy powołując się na wolę narodu, który jako suweren może zmienić własną decyzję, zaproponował, by przeprowadzić referendum i wprowadzić do ustawy zasadniczej kilka zmian, rozszerzających m.in. władzę premiera. Już wówczas pojawiły się spekulacje, że Atambajew chce zostać premierem po zakończeniu pierwszej kadencji, a następnie znowu walczyć o prezydenturę wedle scenariusza rosyjskiego (po dwóch prezydenckich kadencjach w latach 2000-2008, Władimir Putin na cztery lata objął posadę premiera, by w 2012 r. wrócić na prezydencki fotel; w Gruzji prezydent Micheil Saakaszwili, po upływie dwóch kadencji, próbował rządzić dalej jako premier, a w Armenii przymierza się do tego Serż Sarkisjan, któremu do końca drugiej kadencji zostały dwa lata).

„Atambajew ustąpił jednak wobec protestów społecznych, krytyki ekspertów oraz negatywnej opinii Komisji Weneckiej, zarzucającej mu, że doprowadzi do zakłócenia równowagi władzy. Liczył też, że po jesiennych wyborach jego Partia Socjaldemokratyczna będzie miała w parlamencie więcej posłów i łatwiej mu będzie przeprowadzić konstytucyjną operację w parlamencie. Socjaldemokraci nie zdominowali jednak parlamentu, choć koalicja z trzema innymi partiami pozwoliła jej obsadzić najwyższe stanowiska w parlamencie i w rządzie” – mówi dr Gortat.

„Atambajew zaczął więc znów przekonywać rodaków, że obowiązującą konstytucję trzeba poprawić, gdyż ma wady, które mogą negatywnie zaciążyć na przyszłości kraju. Tłumaczył, że wprowadzenie klasycznej republiki parlamentarnej pozwoliłoby uniknąć groźby autorytarnych rządów prezydenta, a dzisiejsze, nieprecyzyjne rozgraniczenia kompetencji prezydenta, premiera i parlamentu mogą stać się źródłem konfliktów i kryzysy na szczytach władzy. Szybko jednak porzucił te argumenty i zamiast tego zaczął opowiadać o zagrożeniu suwerenności kraju przez niektóre przepisy dotyczące praw człowieka oraz inne liberalne nowinki wprowadzone przez twórców konstytucji z 2010 r., napisanej pod wpływem ich zagranicznych doradców”- wyjaśnia dr Gortat.

Przeforsowane latem i jesienią w parlamencie decyzje o zmianie konstytucji w drodze referendum idą znaczenie dalej niż te z 2015 r. i dotyczą prawie jednej trzeciej przepisów obecnej konstytucji. Poprawki zmierzają do wzmocnienia stanowisk premiera i prezydenta kosztem parlamentu i władzy sądowniczej, a jednocześnie przekazują znaczną część kompetencji prezydenta premierowi. Atambajewowi, jako pierwszemu w Kirgistanie udało się zbudować partię polityczną, będącą znacznie sprawniejszym mechanizmem sprawowania władzy od dotychczasowych koterii i rodzin panujących. Socjaldemokraci uważają, że jeśli wiosną, po przyjęciu nowej konstytucji, przeprowadzi się nowe wybory, powiększą tylko jeszcze swoje wpływy. Celem rewizji konstytucji jest utrzymanie władzy wykonawczej w rękach obozu Atambajewa, ale przepisy uelastyczniono, by uwzględniały różne scenariusz – od objęcia przez dzisiejszego prezydenta stanowiska premiera, aż po wycofanie się go z polityki i utrzymywanie pokojowego współistnienia między obecnym obozem władzy, a przyszłym prezydentem, mniej skorym do współpracy.

Decyzja o referendum wywołała nie tylko ponowną falę krytyki, ale także napięcia polityczne w Biszkeku. Pięciopartyjna koalicja rozpadła się i nowy rząd tworzą już tylko trzy partie. Przeciwko referendum wystąpiła też część byłych przywódców „rewolucji tulipanów” z 2005 r. i ludowego buntu z 2010 r. w tym Roza Otunbajewa oraz Omurbek Tekebajew „ojciec” konstytucji z 2010 r.

Referendum zapewne skończy się sukcesem Atambajewa. Aby zapewnić wysoką frekwencję (aby plebiscyt był ważny musi w nim wziąć udział ponad połowa wyborców) połączono je z wyborami samorządowymi. „Jednakże dalszy rozwój wypadków może ułożyć się w różne scenariusze. Jednym z nich są nowe wybory parlamentarne, innym – przyśpieszone wybory prezydenckie” – mówi dr Gortat. Atambajew może je rozpisać także po to, by przerzucić na następcę odpowiedzialność za pogłębiający się kryzys gospodarczy, który grozi wybuchem nowych protestów.

Zdaniem wielu ekspertów, konstytucja z 2010 r. została napisana w czasach, gdy Kirgistan bardziej liczył się z opinią Zachodu i czerpał z zachodniej kultury politycznej. Pod rządami Atambajewa Biszkek zbliżył się natomiast zdecydowanie do Rosji i w Kirgistanie, jedynej republice w zdominowanej przez satrapie Azji Środkowej, coraz bardziej dominują rosyjskie zwyczaje polityczne.

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze