Kopernika 9, w Krakowie – tam mieszka krakowska Matka Teresa

Z dworca PKP w Krakowie najłatwiej dojść tam pieszo. Wystarczy skierować się do przejścia podziemnego, potem iść ul. Westerplatte – za tramwajem, potem skręcić w lewo, w ul. Kopernika. Można też przejść Plantami, zatrzymać się na chwile przy budynku Akademii Muzycznej, wstąpić do kościoła Matki Bożej Śnieżnej na Gródku, gdzie od lat mieszkają dominikanki klauzurowe. Kościółek św. Mikołaja, gdzie spoczywają doczesne szczątki Hanny Chrzanowskiej, niedługo błogosławionej pielęgniarki, znajduje się znajduje się około 300 metrów dalej, przy ul Kopernika 9.  

Ul. Jabłonowskich. Staruszka z nowotworem mózgu, z raną ogromną, sięgającą brwi. Nieopisanie brudna, z odleżyną. Opieka domowa córki, psychopatki, pracującej 8 godzin dziennie poza domem. Druga córka, schizofreniczka, sama wymagająca opieki, której nie ma. Paznokcie chorej tak długie i grube, że słychać stuk o podłogę, kiedy je obcinamy. Przy obracaniu na bok, wyje i szczypie. Córka, ta przytomniejsza, wyraża obawę: „czy się mamie aby co nie zalęgło w głowie?” Zalęgło się istotnie: wszy sypią się jak piasek i roją się w ranie pod warstwą brudu i maści.(…)  

(fragment zapisków H. Chrzanowskiej) 

 

Do 2016 r. wszyscy, który chcieli zapalić świeczkę na grobie Hanny, musieli udać się na Cmentarz Rakowicki w Krakowie, gdzie została pochowana 2 maja 1973 r. „Dziękujemy Ci Pani Hanno, za to, że byłaś wśród nas, że byłaś taka, jaka byłaś. Dziękują Ci za to opiekunki chorych, siostry zakonne, pielęgniarki, młodzież akademicka, cały Kościół krakowski – miał wtedy powiedzieć ówczesny kardynał Karol Wojtyła. – Dziękuję Ci za to jako biskup Kościoła krakowskiego. Byłaś dla mnie ogromną pomocą i oparciem. A raczej dziękujemy Bogu za to, że byłaś wśród nas taka, jaka byłaś, z tą Twoją wielką prostotą, z tym wewnętrznym spokojem, a zarazem z tym wewnętrznym żarem; że byłaś wśród nas jakimś wcieleniem Chrystusowych błogosławieństw z Kazania na Górze; zwłaszcza tego, kiedy mówił: Błogosławieni miłosierni. Dziękujemy Panu Bogu za to życie, które miało taką wymowę, które pozostawiło nam takie świadectwo; tak bardzo przejrzyste, tak bardzo czytelne”. 

W 2016 r. było już wiadomo, że decyzja o beatyfikacji Hanny jest tylko kwestią czasu. Rok wcześniej Stolica Apostolska ogłosiła bowiem dekret o heroiczności jej cnót, a papież uznał cud za jej wstawiennictwem. Trzeba więc było podjąć stosowne działania, które prowadzone są zawsze przy okazji beatyfikacji i kanonizacji, do których należy m.in. pobranie relikwii. Otworzono więc grób „na Rakowicach”, ekshumowano szczątki Hanny a następie w Instytucie Medycyny Sądowej w Krakowie przeprowadzono stosowne badania (tzw. recognitio – rozpoznanie szczątków). Wtedy też pobrano relikwie, a doczesne szczątki pielęgniarki uroczyście złożono w kościele świętego Mikołaja w Krakowie.  


„Kiedy dwa lata temu kościec Hanny Chrzanowskiej był czyszczony, konserwowany i zabezpieczony, zostały wydzielone także kości na przyszłe relikwie, natomiast dziś do tych wcześniej wydzielonych części dobrano inne fragmenty kośćca służebnicy Bożej – wyjaśniał na początku kwietnia 2018 r. delegat Arcybiskupa Krakowskiego ds. Kanonizacji pielęgniarki. – Następna rekognicja będzie mogła być wykonana dopiero przed kanonizacją. Nie wiadomo, kiedy ona nastąpi, więc zdecydowano, by tych cząstek pobrać więcej” – mówił kapłan, dodając, ze część relikwii będzie przygotowana do przekazania wspólnotom, które o nie proszą, a reszta zostanie zabezpieczona i będzie przechowywana w skarbcu kościelnym. 

Czy rozumiem godność swojego zawodu? Jaki jest mój stosunek do chorego? Czy nie uchylam się od istotnego pielęgnowania chorych, uciekając się do wykonywania zabiegów wyższych? A przecież chorzy najbardziej odczuwają naszą miłość, kiedy ich myjemy, karmimy, kiedy ich układamy… Czy ze zdwojoną życzliwością pielęgnowałam nieprzytomnych, dzieci, starców? Czy otaczałam specjalną opieką zatroskanych i płaczących…? 

(H. Chrzanowska, Rachunek sumienia pielęgniarki, fragm.) 

 

 Nikt nie ma wątpliwości, że Hanna Chrzanowska była kimś wyjątkowym, owo przekonanie towarzyszyło głownie tym, którzy ją spotkali, zarówno za czasów jej życia, jak i potem.  

Urodziła się w Warszawie w 1902 r. Została ochrzczona i przyjęła pierwszą komunię mimo iż jej rodzicom nie było po drodze z Kościołem. W 1910 r. rodzina zamieszkała w Krakowie, Hanna została tam do śmierci.  

Maturę zdawała w 1920 r. Już wtedy wiedziała, że chce zostać pielęgniarką, ale zaczęła studiować polonistykę. Zainteresowanie pielęgniarstwem i pragnienie niesienia pomocy drugiemu człowiekowi jednak zwyciężyło: w latach 1922–1924 Hanna Chrzanowska uczyła się w Warszawskiej Szkole Pielęgniarstwa, a rok później wyjechała na stypendium do Paryża, a potem do Belgii. Po powrocie zajęła się pracą pedagogiczną i przekazywaniem wiedzy kolejnym grupom pielęgniarek, po kilku latach została redaktorem naczelnym czasopisma „Pielęgniarka Polska” (1929–1939), krótko pracowała też w Warszawskiej Szkole Pielęgniarstwa (1931–1933). Jej umiejętności przydały się szczególnie w czasie wojny – pomagała w Obywatelskim Komitecie Pomocy Charytatywnej, działała w konspiracji, uczestniczyła w pracach Polskiego Komitetu Opiekuńczego w Sekcji Pomocy Wysiedlonym jako kierownik działu opieki domowej, później jako przewodnicząca Sekcji Opieki nad Przesiedlonymi i Uchodźcami. Po wojnie pomagała powracającym do ojczyzny przymusowym robotnikom, uczestniczyła w reaktywacji Uniwersyteckiej Szkoły Pielęgniarek i Higienistek, która wkrótce przekształciła się w trzyletnią szkołę Pielęgniarsko-Położniczą. 

To co powiem – powiem w imieniu tzw. stałych Parafialnych Opiekunek Chorych świeckich i zakonnych na podstawie naszego, blisko 16 letniego już doświadczenia. U podstaw koncepcji naszej pracy od samego początku leżał motyw religijny. Pomoc w niesieniu krzyża chorym, a w nich Chrystusowi. Nie mogło być inaczej, bo przecież to powstało jako praca kościelna. Od początku starałyśmy się opierać naszą pracę o karty Ewangelii, gdzie tyle jest mowy o stosunku Chrystusa do chorych. Przezwyciężając moc trudności, dopięłyśmy zorganizowania naszej pracy w większości parafii samego Krakowa i szeregu miejscowości w diecezji.  

(z referatu H. Chrzanowskiej, Apostolstwo świeckich w opiece nad chorymi, 1973 r.). 

 

 Dla świata pielęgniarskiego zrobiła wiele, i to nie tylko pod względem kształcenia, ale też – a może przede wszystkim – w sposobie podejścia do człowieka. Była pionierką tzw. pielęgniarstwa parafialnego, pragnęła dla swoich pacjentów, nie tylko pomocy medycznej, ale także duchowej. W 1964 r. w Domu Rekolekcyjnym Księży Salwatorianów w Trzebini, rozpoczęły się pierwsze w Polsce rekolekcje wyjazdowe dla chorych. Udało się wtedy coś, co w tamtych warunkach zdawało się niemożliwe: obłożnie chorzy mogli opuścić swoje domy, wyjechać na kilka dni, odetchnąć świeżym powietrzem, razem modlić się i nawiązywać relacje, poczuć się normalnie.  

 Ale sama wyjątkowość nie wystarczy do oficjalnej beatyfikacji. Potrzebne było najpierw zabieganie o wszczęcie procesu, potem jego oficjalne rozpoczęcie (1998 rok), dekret o heroiczności cnót i uznanie cudu – którym w przypadku Hanny miało być uzdrowienie pewnej kobiety, pielęgniarki mieszkającej w Krakowie.  

Wszystko to trwało 20 lat. Ostatecznie datę beatyfikacji wyznaczono na 28 kwietnia 2018 r., w przeddzień 45. rocznicy jej śmierci. Wtedy to tłum wiernych wypełni Łagiewnickie Sanktuarium i okolice, gdzie legat papieski kard. Angelo Amato uroczyście ogłosi, że Hanna Chrzanowska jest błogosławioną Kościoła katolickiego. W ów dzień również zostanie odsłonięty alabastrowy sarkofag z doczesnymi szczątkami pielęgniarki, który będzie się znajdował w kaplicy kościoła św. Mikołaja. Tam, dokąd z dworca PKP, najłatwiej jest dojść piechotą. 

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze