Kościół jest dla grzeszników 

Jest ciepły, palestyński dzień. Na zewnątrz pali słońce, ale w świątyni panuje półmrok i przyjemny chłód. W środku jest kilka osób, ale w tej scenie biorą udział tylko trzy z nich. Jeden mężczyzna stoi z przodu. Drugi zupełnie z tyłu. I trzeci, nieco z prawej strony, wydaje się tak zatopiony w myślach, że nieobecny. Ale On widzi wszystko.  

Faryzeusz stojący z przodu modli się niczym święty paw. Przechwala się swoimi praktykami i ani na chwilę nie przestaje rozglądać się na boki. Widzi stojącego z tyłu celnika i postanawia to wykorzystać, by uwydatnić swoje zasługi, niech inni widzą! „Nie jestem, jak inni ludzie albo jak ten celnik”. Człowiek po prawej stronie jest zatopiony w modlitwie. Wie, że faryzeuszowi nie jest potrzebny Bóg. Wielbi sam siebie. Potrzebuje tylko kogoś, przed kim mógłby wygłosić swój monolog próżności.  

Faryzeusz ma rację. Nie jest jak celnik. Ten stojący z tyłu mężczyzna powtarza tylko: „Boże, miej litość dla mnie, grzesznika”. Nie udaje. Nie puszy się. Modli się. Po chwili wychodzi na zewnątrz i wraca do swojego życia. Jezus zostaje, będzie jeszcze się modlił na swoimi ulubionym miejscu, po prawej stronie świątyni. Odprowadza go wzrokiem.  

Chcielibyśmy się identyfikować z celnikiem. Bo to on odejdzie usprawiedliwiony. Ale jakkolwiek byłoby nam się trudno do tego przyznać, to trzeba zobaczyć, jak często idziemy do kościoła, robimy coś dobrego i rozglądamy się na boki, czy dobrze nas widać, czy inni podziwiają, jak jesteśmy pobożni, miłosierni i uczynni. 

Uważamy, że jeśli coś złego dzieje się na świecie, że jeśli jest tyle niesprawiedliwości, brudu, egoizmu, to winni są zawsze inni. Nigdy my sami. A jeśli nawet przyznamy, że jest jakaś nasza wina, to i tak inni bardziej i więcej. Jak trudno nam przechodzi przez myśl, że my także jesteśmy odpowiedzialni za zło na świecie i za cierpienie innych ludzi.  

Czasami próbujemy zapłacić Bogu dobrymi uczynkami, pielgrzymkami i modlitwami. Ale czy mieści nam się w głowie, że Bóg może kiedyś odrzucić te kalkulacje? Że nie chodzi o świadectwo moralności z najwyższa notą ani o dobre wychowanie? 

Celnik prowadzi księgi rachunkowe tylko w pracy. Wie, że przed Bogiem może stanąć tylko dzięki Jego miłosierdziu. Dlatego że się uniżył, wychodzi ze świątyni ubogacony i wywyższony. 

Wielu jest potomków faryzeusza. Ale też niezliczona jest rzesza synów celnika. I to dzięki tym ostatnim Kościół grzeszników każdego dnia staje się Kościołem świętych. 

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze