Laos

Krajobraz Laosu, fot. pixabay

Męczennicy z Laosu – o. Michel Coquelet OMI [cz. 5]

11 grudnia w Laosie dojdzie do beatyfikacji 17 męczenników, którzy ponieśli śmierć w latach 1954 – 1970. Wśród nich jest sześciu oblatów. Codziennie prezentujemy sylwetkę jednego z nich.

zrzut-ekranu-2016-12-10-13-36-37o. Michel Coquelet OMI (1931-1961)

Michel Coquelet urodził się 18 sierpnia 1931 r. w północnej Francji, w Wignehies, w rodzinie wielodzietnej i ubogiej, głęboko religijnej. Dzięki wielkiemu wysiłkowi rodziny może zdobywać wykształcenie i rozwijać w sobie powołanie. Po ukończeniu diecezjalnego Małego Seminarium w Solesmes w 1948 r. wstępuje do nowicjatu Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej. Był raczej przeciętnym klerykiem, wyróżniała go jedynie duża nieśmiałość. 29 lipca 1954 r. składa śluby wieczyste. Wyświęcony na księdza 19 lutego 1956 r. W liście skierowanym do Superiora Generalnego poprosił o pierwszą obediencję do Laosu. 25 stycznia 1957 r. otrzymuje skierowanie na upragnioną misję. Na początku pracował jako ceniony nauczyciel w małym seminarium w Paksane. Po niespełna dwóch latach wyrusza na misję wśród ubogich w Xieng Khouang. W pracy misjonarskiej został zapamiętany jako serdeczny, gotowy do poświęceń i Boży człowiek. Nie uląkł się grożącego niebezpieczeństwa i pozostał na swoim miejscu. Został zabity przez rebeliantów 20 kwietnia 1961 r. Jego ciało zostało pochowane w anonimowym grobie. 

Nie mogę przed wami ukrywać, że rzeczy mają się bardzo źle w Laosie. Co się tyczy mnie, uważam się za spokojnego w mojej wiosce tutaj, nie martwiącego się, ponieważ nie wychodziłem do Xieng Khouang przez ponad miesiąc. Przygotowywałem się, w każdym razie, aby tam się udać, kiedy zobaczyłem przyjeżdżających tutaj pewnych żołnierzy, jak również pewne kobiety i dzieci, które uciekały z Plain of Jars i Xieng Khouang. Bez wytchnienia zatrzymali się tutaj, aby się przegrupować. Rozbili się na polu ryżowym, terenie, gdzie mały samolot mógł wylądować, aby ewakuować kobiety i dzieci w kierunku południa. Tak więc w cztery dni wioska została zamieniona w obóz wojskowy. Nie mam pojęcia o tym, co się dzieje w pozostałej części kraju, ale możecie zobaczyć, że u mnie sprawy nie mają się tak źle. Morale są znakomite, tak moje, jak i innych ludzi. Kiedy emocje opadną, trzeba wrócić do swych zajęć. Nawet uciekinierzy nie dają oznak przytłoczenia. Zatem czekamy na to, cokolwiek ma nadejść… Dziwny kraj, jakkolwiek. Z waszej strony nie zamartwiajcie się: przyszłość jest w rękach Dobrego Boga. 

Ostatni list Błogosławionego Michela Coqueleta do rodziny, 

6 stycznia 1961 r.

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze