Nigeria

fot. Pixabay

Jestem gotów umrzeć jako chrześcijanin

Godzina jedenasta w nocy. Habila Adamu jest ze swoją rodziną w domu, gdy nagle w drzwiach pojawiają się terroryści z Boko Haram. – Jesteś gotów umrzeć jako chrześcijanin? – pytają bojownicy.

Na północy Nigerii Boko Haram od wielu lat prześladuje chrześcijan. Pozostawia im jednoznaczny wybór – przejście na islam albo śmierć. W listopadzie 2012 r. przed takim wyborem stanął Habila Adamu. Prowadził spokojne życie w jednej z nigeryjskich wiosek. Ale pewnego dnia w drzwiach jego domu pojawili się islamscy ekstremiści. – Jesteś gotów umrzeć jako chrześcijanin? – zapytali Habilę napastnicy. – Tak, jestem gotów – odparł. Jeden z terrorystów strzelił mu z AK-47 prosto w twarz.

Habila padł na ziemię, a z jego głowy płynęły strumienie krwi. Do najbliższego szpitala rodzina dowiozła go dopiero następnego dnia nad ranem. Lekarze nie chcieli pomóc. Stan był beznadziejny – kula przeszła przez nos i rozerwała pół twarzy. W kolejnym szpitalu, po kolejnych godzinach w drodze, również nie udzielono mu pomocy. W drodze do następnego lekarza Habila zaczął odzyskiwać siły. Kiedy jeden z lekarzy w końcu zdecydował się go przebadać, stwierdził, że Habila nie potrzebuje ani kropli krwi, mimo że stracił jej przecież bardzo wiele.

Kolejne badania i prześwietlenia wykazały, że kula z karabinu nagle zmieniła kierunek i dzięki temu nie wyszła tyłem głowy. Lekarze byli zgodni – to cud, że Habila przeżył. On sam nie uważa tego za przypadek. – Przeżyłem, bo tak miało być. Na początku myślałem, że to moja żona będzie musiała mówić o mojej śmierci i o prześladowaniach chrześcijan w Nigerii. Teraz już wiem, że Bóg powierzył tę misję mnie – podkreśla Adamu. Jego ocalenie z całą pewnością można uznać za trudne do wyjaśnienia. To, co działo się w procesie leczenia, również może szokować.


Habila miał wyznaczony termin zabiegu rekonstrukcji twarzy. Trzeba było przeszczepić kawałek skóry oraz kości z uda. Jednak kiedy lekarze zdjęli opatrunek, okazało się, że kość i skóra zostały już uzupełnione. Nie da się tego racjonalnie wytłumaczyć. Na dodatek Habila bardzo szybko dochodził do siebie. Miał nie słyszeć na prawe ucho, a po zaledwie kilku tygodniach zadzwonił do doktora, żeby powiedzieć mu, że doskonale słyszy go w słuchawce telefonu.

Od kilku lat Habila jeździ po świecie i, jak sam podkreśla, chce być głosem tych, o których mówi się bardzo niewiele. Prześladowania to temat, który rzadko pojawia się w mediach. Jest niewygodny, ale na spotkania z Nigeryjczykiem przychodzi bardzo wiele osób. Chcą nie tylko się dowiedzieć więcej o sytuacji chrześcijan na Czarnym Kontynencie, ale również mają potrzebę pomodlenia się z nim lub porozmawiania.

– Co byś zrobił, gdybyś spotkał swoich oprawców? – zapytałem Habilę. – Modlę się, aby Bóg im wybaczył i otworzył ich oczy. Wybaczenie jest jedyną odpowiedzią. Także z mojej strony, bo Jezus powiedział: „miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują” – odpowiedział Adamu.

Najbardziej imponuje mi w tej historii nie cudowne uzdrowienie Habili, ale raczej to, co z nim zrobił. Mógł przecież podziękować Bogu za drugą szansę, zamknąć się w domu i wrócić do wygodnego życia. On jednak wykorzystuje to, co się wydarzyło, do mówienia o prześladowaniu chrześcijan, ponieważ ocalenie od śmierci to dla Habili zaledwie punkt wyjścia do naprawdę wielkich rzeczy.

fot. StarsFoundation, flickr.com

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze