fot. United Nations Photo, flickr.com

Wojna o wodę

Codziennie na choroby związane z brakiem dostępu do czystej wody umiera tysiąc dzieci. Może się okazać, że konflikty polityczne są niczym wobec kryzysu dostępu do wody w niektórych rejonach świata. 

Spoglądając na mapę świata, chciałoby się powiedzieć, że wody na naszej planecie raczej nie zabraknie. Stanowi ponad 70% powierzchni ziemi, ale do picia nadaje się zaledwie 0,5% (sic!). Najgorzej z dostępem do wody pitnej jest oczywiście na Czarnym Lądzie. W niektórych krajach Afryki i południowej Azji do czystej wody ma dostęp mniej niż połowa mieszkańców. Około miliarda ludzi na ziemi cierpi na niedostatek wody zdatnej do picia. Czy to oznacza, że woda może być cenniejszym surowcem niż złoto, a o dostęp do niej mogą toczyć się konflikty? Na to niestety wygląda. 

– Zadaję sobie pytanie, czy w obecnej trzeciej wojnie światowej w kawałkach, jaką przeżywamy, nie zmierzamy ku wielkiej wojnie o wodę – powiedział niedawno papież Franciszek. – Tam, gdzie jest woda, jest życie, a zatem społeczeństwo może rodzić się i rozwijać – dodał. Ojciec Święty zwrócił jednak uwagę, że tak samo jak ważny jest dostęp do wody, równie istotne jest troszczenie się o jej jakość. – Nasz wspólny dom potrzebuje ochrony i konieczne jest to, by zrozumiano, że nie cała woda jest życiem; tylko ta bezpieczna i dobrej jakości. Każda osoba ma prawo do dostępu do pitnej i bezpiecznej wody; to podstawowe prawo człowieka – oświadczył Franciszek w siedzibie Papieskiej Akademii Nauk. 

Również Ryszard Kapuściński, pisarz i podróżnik, prorokował, że XXI w. będzie czasem, w którym o wodę będą toczyły się konflikty. Przyczyn jest kilka. Zasadniczym czynnikiem sprawczym dającego o sobie znać deficytu wody jest wzrost populacji. W ciągu minionego stulecia liczba ludności na świecie wzrosła trzykrotnie, a pobór wody – sześciokrotnie. Na domiar złego w krajach rozwiniętych woda jest niedoceniania, przez co zużywa się jej w nadmiarze i bardzo szybko zanieczyszcza. Na każde osiem litrów zasobów słodkiej wody na świecie odprowadzany jest średnio jeden litr ścieków dziennie! To znacznie więcej niż wynoszą zdolności przyrody do samooczyszczania.

fot. United Nations Photo, flickr.com

 Wiele krajów balansuje na granicy powodzi i suszy. Rozmawiałem niedawno z misjonarzem pracującym w Boliwii, który podkreśla, że przez długi czas w kraju panowała ogromna susza, a kiedy w końcu pojawił się deszcz, spowodował powodzie i spore zniszczenia. Kiedy już pojawiają się deszcze, nie ma z nich oczekiwanego pożytku. Wielu misjonarzy, oprócz głoszenia Ewangelii, zaczyna misję od budowania studni. Jedno z afrykańskich powiedzeń brzmi: nie poznamy wartości wody, dopóki studnia nie wyschnie. W Turkmenistanie, gdzie wodę traktuje się z olbrzymim szacunkiem, mówi się z kolei, że „woda to krew ziemi”. 

Kiedy studnia wysycha, razem z nią znika życie. Codziennie na choroby związane z brakiem dostępu do czystej wody umiera tysiąc dzieci. Jednak liczby to tylko statystyka, która nie zawsze przemawia do naszej wyobraźni. Może za bardzo oswoiliśmy się z tym, że tak wielu ludzi na świecie nie ma możliwości zaspokojenia podstawowych potrzeb. 

– Czasami tak bardzo skupiamy się na dużych liczbach, że nie dostrzegamy ludzkiej tragedii, która kryje się za tymi statystykami. Cały świat byłby z pewnością wstrząśnięty, gdyby w wypadku 90 szkolnych autobusów zginęli wszyscy ich mali pasażerowie. Dokładnie tyle samo dzieci umiera każdego dnia z powodu braku dostępu do czystej wody, urządzeń sanitarnych i nieprzestrzegania zasad higieny – mówi Sanjay Wijesekera, koordynator UNICEF ds. wody. 

Świadome korzystanie z wody to pierwsze, co możemy zrobić dla poprawienia bardzo kiepskiej sytuacji. Drugą sprawą jest wspieranie projektów budowy studni w krajach misyjnych. To nie kwestia poprawienia komfortu. To kwestia życia i śmierci. 

fot. United Nations Photo, flickr.com

Galeria (5 zdjęć)

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze