Nadzieja, życie i zmartwychwstanie. W hospicjum

Przejmująca rozmowa o życiu mimo bliskiej śmierci. O nadziei mimo trudnej diagnozy. O radości i wierze mimo choroby i cierpienia.

Dyrektor Warszawskiego Hospicjum dla Dzieci Artur Januszaniec był gościem Marcina Zaborskiego w Radiu RMF. Dziennikarz pytał dyrektora o to, jak wyglądają święta w jego placówce. Czy jest w tym miejscu miejsce na radość, nadzieję, wiarę? – Hospicjum to miejsce kojarzące się ludziom z cierpieniem, ale wbrew pozorom jest to miejsce wielkiej nadziei – mówił w popołudniowej rozmowie w RMF FM Artur Januszaniec. Mówimy nawet, że hospicjum jest szansą. W tym sensie, że hospicjum stwarza pewną alternatywę w opiece nad dziećmi – tłumaczył.

Czy dyrektorowi zdarza się zapłakać? Rzadko, ale tak. Jednak on wie, że w momencie śmierci dziecka rodzice oczekują (jeśli nawet sami tego sobie nie uświadamiają) fachowej pomocy. Jak przyznaje, ta praca wymaga wielu wyrzeczeń. Jej wykonywanie wiąże się często z bardzo dużym napięciem, przede wszystkim psychicznym.

Rzymskie marzenie

Są i momenty nie tylko nadziei, ale po prostu urzeczywistnionej radości. Chociażby wtedy, gdy dzięki pomocy LOT-u, wolontariuszy i kurii w Rzymie, udało się zorganizować dla jednego pacjenta – niepełnosprawnego chłopca – podróż, pielgrzymkę do Rzymu. To było jego marzenie. „Mógł spędzić tam jedne ze swoich najprzyjemniejszych wakacji” – mówi dyrektor hoscpicjum.

Marcin Zaborski (RMF): Hospicja to takie miejsca, w których Wielki Piątek zdarza się nie tylko raz w roku…

Artur Januszaniec, dyrektor Warszawskiego Hospicjum dla Dzieci: – Niewątpliwie. Jest to miejsce ludziom kojarzące się z cierpieniem, ale wbrew pozorom jest to miejsce wielkiej nadziei.

Bo każdy dzień tam jest wielki.

To są takie dosyć górnolotne słowa. To po prostu… Jest to ciężka praca, wymagająca niewątpliwie bardzo dużego zaangażowania ze strony całego interdyscyplinarnego zespołu. Ale przynosząca ogromną satysfakcję.

Podstawowa zasada

Na pytanie dziennikarza, czy z pacjentami (dziećmi) zawsze jest szczery, także w tych trudnych momentach, gdy trzeba przekazać niełatwą do przyjęcia informację, lekarz bez wahania odpowiedział: „Tak. Jest to warunek niepodlegający w hospicjum negocjacji. Bardzo często szczerość lekarza czy opiekuna wiąże się z zachowaniem poczucia bezpieczeństwa przez pacjenta. Po prostu pacjent nie traci zaufania. Bardzo często spotykamy się z taką sytuacją, że rodzice – w ich mniemaniu – starają się chronić dziecko przed prawdą. My uważamy, że taka sytuacja nie powinna zachodzić, dlatego że oszukiwanie dziecka na każdym etapie tego nieszczęścia, jakim jest nieuleczalna choroba, prowadzi do utraty zaufania”. A jak nie od dziś wiadomo – zaufanie między lekarzem a pacjentem to fundament leczenia.

Artur Januszaniec, fot. RMF

Wiara a cierpienie

Dyrektor przyznaje, że każdy chce uciec od cierpienia. To naturalne. „Zależy, jak odbieramy to cierpienie. Inaczej odbiera osoba wierząca, osoba znająca chrześcijański światopogląd, inaczej osoba niewierząca. Zarówno w jednym, jak i drugim przypadku jednak tych ludzi cierpienie dotyka. I ważne jest, żeby zarówno w jednym, jak i w drugim przypadku zrealizować się – czy to jako człowiek, czy jako chrześcijanin” – mówi dyrektor Januszaniec.

Każde życie jest cenne

Dyrektor przyznaje, że dzieci bardzo często mówią mu (i jego współpracownikom), że tęsknią za zapachem domu. Podkreślał, że praca hospicjum nie ogranicza się tylko do tego miejsca, tego budynku. Opiekują się też nieuleczalnie chorymi dziećmi, które przebywają w domach. „Każde mieszkanie ma specyficzny zapach, który dzieciom właśnie się kojarzy z ich najbardziej przyjemnymi chwilami w życiu” – tłumaczy dyrektor i podkreśla, że i on sam (oraz jego współpracownicy) starają się koncentrować na tych weselszych chwilach. To po to, by praca (dla nich) i pobyt (dla ich pacjentów) nie kojarzyły się tylko z pasmem umartwiania się i cierpień. „Chcemy stworzyć dziecku optymalne warunki życia na ostatnim etapie” – podkreślił gość RMF. A ten etap u każdego trwa inaczej. Niekiedy kilka miesięcy, niekiedy kilkanaście, niektórzy w ciężkim stanie żyją kilkanaście lat. A i to życie jest ważne i cenne. I powinno być – jak tylko się da – przeżyte w najlepszym komforcie.

Hospicjum to ciągłe zmaganie się z tym, od czego człowiek chciałby uciec: ze śmiercią, z cierpieniem. To jednak nadal życie. Cierpienie to także życie. Jest jego immanentną częścią. I mimo tego cierpienia dzięki takim ludziom w życiu może pojawić się nadzieja. Życie zyskuje walor godności, a hospicjom potrafi niekiedy – jak można było przekonać się w tej rozmowie – stać się miejscem radości, a nawet miejscem spełnienia marzeń. To wielka misja! Pamiętajmy o pracownikach hospicjów w naszych modlitwach.

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze