Niewyraźna Maryja? 

Zszokowani? Maryja jest najważniejszą kobietą świata, ale często w naszych wyobrażeniach postacią zbyt odległą, by mogła być rzeczywiście naszą Orędowniczką i przede wszystkim Matką. 

Rok temu w październiku zainteresował mnie wpis Joli Szymańskiej (Hipster katoliczki), w którym przedstawiła niezwykły wizerunek Matki Bożej, która jest po prostu… niewyraźna. 

A propos października, to mój ulubiony portret Maryi – autorstwa skądinąd genialnego @aldo.sergio. Tak właśnie Ją widzę. Niewyraźnie, kwadratowo, a jednak jasno. Miewałyśmy chwile lepsze, gorsze. Raz prawie się nawet zaprzyjaźniłyśmy – oczywiście dlatego że tak rozwaliłam sobie życie, że nie miałam do kogo uciekać. No i kiedy się uspokoiło, uspokoiła się nasza znajomość. Mam też do Niej trochę pretensje. A właściwie nie do Niej, tylko do opowieści o Niej i do opowiadających opowieści o Niej, skutecznie dystansując mnie do pomysłu, że może być Ona ciekawą kobietą. Bo czy posąg może być ciekawą kobietą? No i właśnie tak się uczę, że Maryja to nie posąg, świecąca w nocy figurka, ani nawet nie posrebrzany medalik, a żywa kobieta, która chce mnie znać. Interesuje się. Dba. I chociaż – tak jak w życiu – marna ze mnie córka i bardziej myślę o sobie, niż o Niej, to i tak coś do mnie czuje. Dobrego. I to mnie dziwi. Ale jednak, kiedy tak sobie teraz myślę… to poza zdziwieniem i stertą niewyprasowanych uprzedzeń, myślę sobie, że kurka to musi być ciekawa Osoba. Lubię ten portret. Patrzę i jakoś tak wraca myśl, że może Maryja ma do siebie większy dystans, niż ktokolwiek może przypuszczać. Kto wie. Ciekawych ludzi przecież ciężko utrzymać w szufladce. #aldosergio #maria #maryja #matkaboża #wiara #matka #kobieta #obraz #sztuka #sztukanowoczesna

A post shared by Jola Szymańska-Koperniak (@jola_szymanska) on

Jak na ironię, znów przypomniałam sobie o tym dzisiaj, w święto Najświętszej Maryi Panny, Matki Kościoła. W najbardziej znanej maryjnej modlitwie mamy przecież słowa: „Orędowniczko nasza, Pośredniczko nasza, Pocieszycielko nasza”. Pytanie tylko, co to oznacza dla nas w praktyce? Czyżby Maryja była dla nas zbyt „daleka” albo zbyt „niewyraźna”, jak pokazuje to obraz Aldo Sergio?  

Choć to bardzo subiektywne stwierdzenie, odnoszę wrażenie, że prawdziwą Maryję z Nazaretu często paradoksalnie może nam zasłonić cała tzw. ludowa tradycja i zwyczaje (bardzo piękne w formie). Czy nie jest tak, że już „na starcie” przyjmujemy pakiet gotowych informacji o Matce Bożej, jakby to wszystko, co o niej napisane, było dla nas od zawsze oczywiste?  

Kilka sytuacji w moim życiu udowodniło mi, że warto mieć z Nią szczególną, ale także a może i przede wszystkim – osobistą relację. W Piśmie Świętym Maryja jest wymieniona tak naprawdę w kilku istotnych momentach, a w reszcie historii Jezusa zostaje na drugim planie. Choć bez Niej nie byłoby tak naprawdę historii zbawienia – na kartach Pisma Świętego jest o niej niewiele. Najmocniej obrazuje to chyba moment cudu w Kanie Galilejskiej, gdy powiedziała do uczniów: 

Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie. (J 2, 5) 

Ona jest właśnie taka. Z jednej strony zawsze przy Jezusie, ale z drugiej z boku, nie rzuca się w oczy. Tymczasem jedno Jej słowo wystarczy, by iść w dobrym kierunku. Zawsze mi się wydawało, choć nigdzie oficjalnie nie jest to napisane, że Maryja ma świętą intuicję. Gdy Chrystus umierał na krzyżu, Maryja stała, a nie klęczała, czując, co właśnie się dokonuje. Jej obecność pod krzyżem była kluczowa, w chwili konania Jezusa stała się Bramą Odkupionych, których Jezus wybawiał, wstępując do Otchłani. Wtedy Maryja stała się także matką wszystkich ludzi.  

W tym szczególnym miesiącu, gdy tak często odmawiamy Litanię Loretańską, warto się nad tym wszystkim jeszcze raz zastanowić i chcieć mieć z Nią „niebanalną” relację. Być może potrzebujemy odczarowania Jej wizerunku i nawiązania z Nią swojej własnej więzi.

Fot. Instagram

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze