Otchłań lęku przed Bogiem 

Siadam w kościele i nic. Próbuję się modlić, czytać, odmawiać różaniec i nic. Wręcz przeciwnie – chcę jak najszybciej wyjść. A jeśli zostaję, to męczę się okropnie, mam poczucie, że tylko tracę czas. Następnym razem, kiedy staję przed drzwiami kościoła, aż mnie odpycha. 

Nie, to nie opętanie. Ale owszem – działanie złego ducha. Takie odpychanie to jedna z najtrudniejszych przeszkód do pokonania na modlitwie.  

Jak pokonać ten lęk? Przecież gdy się do niego zbliżam, mam wrażenie, że staję nad przepaścią, w którą zaraz mam skoczyć. I poniekąd tak jest. Ale tej przepaści nie pokonam odchodząc, by zająć się czymś innym. Jedynie ryzykując przeprawę, jestem w stanie ją przekroczyć.  

Między mną a Bogiem jest otchłań grzechów, która często sprawia, że boję się Boga. Boję się spojrzeć Mu w twarz. Boję się porozmawiać, bo może coś Mu się przypomni. Bo wiem, że On wie i przed Nim nie da się udawać, że nic się nie zadziało. Bo zobaczę, jak mała była moja miłość wobec nieskończonej Miłości. 

I stając przed miłością Boga, za którą tak bardzo tęsknię i której bardzo potrzebuję, widzę, że jednocześnie bardzo się jej boję. To, czego najbardziej poszukuję, jest tym, przed czym najbardziej uciekam. I chociaż wiem, że On chce dla mnie dobra bardziej niż ktokolwiek na świecie i bardziej niż ja sam dla siebie, to się boję.  

Kiedy tak siedzę lub klęczę przed Nim i słucham, dociera do mnie, że boję się czegoś więcej. Miłość pozbawia mnie tego, co jest tylko moje. Odziera mnie z egocentryzmu. Kochając, muszę stawać się zupełnie oddany. Tego boję się najbardziej: że stracę kontrolę, że On wejdzie i coś poprzestawia w moim myśleniu i już mi nie będzie tak wygodnie w tym, co sobie ułożyłem. Dlatego często wolę odmówić pacierz niż – no właśnie – oddać się modlitwie. Oddać się. 

Jeśli tutaj zawrócę w czasie modlitwy, to będzie zwykła dezercja. Ale jeśli wytrwam, to wkrótce poczuję, że przekraczam odpychającą otchłań lęku przed Bogiem, lęku o własne ego. Tylko taka modlitwa staje się szansą na przebaczenie, zgodę na to, co nas w życiu spotkało, uwolnienie i uzdrowienie. Na odnowienie serca. Na przemianę życia na bardziej kochające. 

Zobacz też: [Strach przed spowiedzią – jak sobie poradzić? Pytamy eksperta

Zobacz też: [Komputer, szatan i błogosławieństwo

 

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze