Pierwszokomunijne wspomnienia

Kończy się czas uroczystości pierwszokomunijnych. Skutki przyjęcia tego sakramentu będą zależały od dalszego życia wiarą, za które są odpowiedzialni rodzice dzieci – to oczywiste. Jednak z samej uroczystości pozostają pamiątki i wspomnienia. One też są ważne i również kształtują nasz stosunek do Najświętszego Sakramentu w dorosłym życiu.  

 Na nowe życie 

Pod koniec II wojny światowej dziadek Jędrusia miał 7 lat. Razem z rodzicami i grupą sąsiadów wracali z robót w Niemczech. Nie wiedzieli, co będzie w tej nowej, powojennej Polsce, której nie znali. Czy tam, gdzie rzucą ich losy, będzie kościół i ksiądz? Dlatego poprosili kapłana, który podróżował z nimi, o przygotowanie dzieci do I Komunii św. Przystąpiły wszystkie, choć były w różnym wieku. Dziadek pokazał Jędrusiowi zachowane zdjęcie z tej uroczystości w przeddzień jego I Komunii św. 


Brat w niebie 

Kiedy Franek miał sześć lat i przygotowywał się do wczesnej I Komunii św., jego niewiele starszy brat Józio zachorował na nowotwór mózgu. Mama jeździła z Józiem do Warszawy na chemioterapię, tata pracował, starsze rodzeństwo zbierało środki na leczenie braciszka. Franka na katechezy woziła na zmianę cała armia znajomych i sąsiadów. Kiedy w Wielki Czwartek po raz pierwszy przyjmował Najświętszy Sakrament, koło niego w ławce siedział Józek z pooperacyjnym opatrunkiem na głowie. Braciszek zmarł jakiś czas później, po kolejnej wznowie, a Franek i jego rodzina zyskali osobistego orędownika w niebie. 

 Mszalik szarytki 

Dziadek Michalinki przyjął I Komunię św. w czasie wojny. Przygotowywali go rodzice i ciocia – siostra szarytka, która w czasie wojny nie nosiła zakazanego przez hitlerowców habitu i mieszkała z rodziną, ponieważ siostry wypędzono z klasztoru i odsunięto od pracy w szpitalu. Jedynym prezentem był mały mszalik należący do tejże cioci – rzecz zakonnicy niezbędna! Ciocia dawno nie żyje, mszalik udało się uratować z pożaru pod koniec wojny. Jest jedną z najważniejszych pamiątek rodzinnych.Siła do walki z chorobą 

Niedawno media obiegła informacja o ośmioletnim Stasiu chorującym na nowotwór, który przyjął Pana Jezusa do serca w rodzinnej parafii podczas szpitalnej przepustki. W ciągu kilku godzin ksiądz proboszcz, organista, rodzina, nauczyciele i koledzy ze szkolnej klasy z rodzicami zorganizowali się, by towarzyszyć mu w tym szczególnym dniu. Staś wrócił do szpitala następnego dnia, a ksiądz proboszcz przyznawał, że była to najbardziej wzruszająca Msza św. w jego życiu. Bardzo silnie przeżyli ją również rówieśnicy Stasia i cała parafialna społeczność.

Fot. Parafia Rzymskokatolicka p.w. Niepokalanego Poczęcia NMP w Osiecznej Więcej

Być może twoja uroczystość I Komunii św. nie odbywała się w skrajnych warunkach, nie towarzyszyły jej nadzwyczajne wydarzenia. Po prostu pewnej pięknej, majowej niedzieli grupa dzieci przystąpiła do ołtarza Pańskiego. Jednak czasami warto wrócić wspomnieniami do najprostszej, dziecięcej wiary w obecność Pana Jezusa w białym opłatku i na ich kanwie znów stać się jak dziecko. Żeby wejść do Królestwa.

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze