3 niezwykłe matki w historii Kościoła 

Wiele kobiet, żeby nie powiedzieć – wszystkie – stara się być dobrymi matkami. To niezwykła misja dla Boga, dlatego jako katolicy szukamy przykładów w życiu świętych. Także w dziedzinie macierzyństwa Bóg zadbał o wzory do naśladowania. Kim one są? 

Przyjrzyjmy się trzem pięknym kobietom, które na różnych etapach życia wspierały swoich synów. Zawsze były oddane swemu powołaniu matki i córki Boga. Nie bez powodu ich synowie, za przykładem matek, całkowicie oddali się woli Boga. 

Maryja 

Raczej żadna z nas nie wyda na świat Boga tak jak Maryja. Jednak nie w tym rzecz. Ona była po prostu otwarta na życie. Pozwoliła, by to z Niej wyszło boskie Dziecię! Zgodziła się na coś niewytłumaczalnego, niekoniecznie wygodnego i przyjemnego. Na pewno plotkowano o niej, szemrano. Ale Maryja, bez jakiegokolwiek rozważania za i przeciw, zgodziła się. Jedynie miała wątpliwości, czy podoła: „Jak mi się to stanie, skoro nie znam męża?”. A to przecież nie z jej mocy począł się Jezus. Wszystko było w rękach Boga i według Jego woli. Fiat – niech mi się stanie – to zgoda na wolę Bożą i złożenie podstawowej troski o Syna na barki Boga.  

Jak to się ma do ciebie i do mnie? Chodzi o otwartość. Może warunki nie sprzyjają, może żyjesz w ciągłym strachu przed kolejnym dzieckiem, może jak będzie ich dużo, ludzie będą cię uważać za patologię? Może nie dasz rady? Może jak będzie jedno, to przynajmniej wychowamy je w godnych warunkach? Może to dziecko, które już urosło, w ogóle nie życzyłoby sobie rodzeństwa? Dużo gdybania, którego nie było u Maryi. Wiele kobiet mówi, że nie wiedzą, czy sprawdzą się jako matki albo po prostu, że się nie nadają. Tylko że myśląc w ten sposób nie liczą się z „gratisem”, który jest dołożony do tego wielkiego zadania i odpowiedzialności – chodzi o Ducha Świętego z całą Jego mocą. Nie podchodzimy do wychowania w pojedynkę: Pan Bóg wybrał człowieka jako swojego współpracownika w procesie twórczym. Przez ciebie chce dawać życie! Wszystkiego będzie tyle, ile potrzeba i na czas, jeśli się otworzysz. Bóg zawsze podtrzymuje to, co stworzył. Maryja szybko to zrozumiała. 

Święta Monika 

Matka wspaniałego świętego Augustyna z o wiele mniej wspaniałą przeszłością. Historia obydwojga jest niezwykła i uczy relacji między zbuntowanym i zagubionym życiowo nastolatkiem a matką. Gdy św. Augustyn wyjechał na nauki poza rodzinne miasto, poznał, czym jest życie według ciała. Poszła w zapomnienie cała wiara wpajana od dzieciństwa. To częste: młodzi szukają swojego miejsca w świecie i niejednokrotnie sięgają dna, bo dopiero stamtąd można wstać i wrócić na właściwe tory. Jednak ile w tym czasie nacierpią się rodzice, wiedzą tylko oni. Święta Monika znalazła na to sposób – oddała się gorącej i nieustającej modlitwie za syna. Jej matczyna siła była oparta na Bogu, a z tej siły wyrosła wiara w to, że On może przyciągnąć Augustyna znów do siebie. I zrobił to, ale pozwolił, by święty doświadczył tego, co oferuje świat: jak bardzo go nie nasyca, by w końcu zrozumiał, jaką Bożą miłością zalewany jest codziennie. Gdyby nie te doświadczenia, nie poruszałyby nas tak dzieła tego doktora Kościoła. 

Święta Monika rozumiała, że syn jest w buntowniczym wieku. To nie jest tak, że prosiła o zmianę natury typowej dla tego wieku. Zależało jej na tym, by Augustyn odnalazł wytłumaczenie wszystkich jego wątpliwości – Boga. Zrozumienie kolei rzeczy jest także naszym zadaniem. Nastoletnie dzieci mogą i mają prawo szukać siebie, swojej osobowości, kształtować się jako członkowie społeczeństwa. Do tego niezbędne są starcia, upadki. Tylko tak się uczą. Najgorsze, co można zrobić, to wyręczać je w poznawaniu i pozwolić, by unikały konsekwencji swoich błędów. Święta Monika jest pięknym wzorem matczynej wytrwałości w tym trudnym czasie. Ona rozumiała, że Bóg wystarczy, że On jest źródłem równowagi i odpowiedzią na każde pytanie młodego serca. 

Małgorzata Occhiena 

Niewiele osób wie, że Matusia Małgorzata, jak ją nazywano, to matka księdza Jana Bosko. Była prostą kobietą, której wiara objawiała się poprzez wychowanie trzech synów o różnych temperamentach. Biła od niej wielka mądrość pedagogiczna, której podstawą był Chrystus. Gdy pojechała do Turynu, by opiekować się chorym Janem, na jego prośbę, a także widząc dobro, które świadczy opuszczonym chłopcom, powiedziała: „Jeśli wierzysz, że to jest wola Boża, to jestem gotowa pozostać”. To pierwszy filtr, który stosuje przy podejmowaniu decyzji. Można by pomyśleć, że to typowe dla matki: chcieć być przy ukochanym synu, towarzyszyć mu. Jednak Małgorzata rozumiała, że trzeba odciąć pępowinę. Z powodu konfliktowego usposobienia najstarszego brata Janek już jako mały chłopiec został przez nią wysłany do pracy do innego miasta. Jeśli przyjęła zaproszenie syna, to tylko dla służby Bogu, a nie po to, by wtrącać się w jego życie. Tym bardziej że ks. Bosko oddał swoje życie chłopcom z ulicy. To było dzieło dla nieba i właśnie w tym uczestniczyła Matusia Małgorzata. Jej wsparcie było dwojakie: zajmowała się sprzątaniem, cerowaniem, gotowaniem i innymi podstawowymi sprawami domowymi, a przy tym, nawet nie wiedząc, wprowadziła element macierzyński do systemu wychowawczego syna. 

Jak często dorosłe dzieci męczą się z nadopiekuńczymi mamami, które trzeba informować o wszystkich podjętych decyzjach i akceptować kontrolę, którą nad nimi sprawują? Małgorzata Occhiena chciała trzymać się na uboczu, bo wypuściła już syna w świat. Przygotowała go do wypełniania powołania, a on, w podzięce, zaprosił ją do współtworzenia dzieła w Valdocco. Jeśli ty, jako mama, również poluźnisz nieco więzy, nic się nie stanie. Twoja relacja z dzieckiem nie osłabnie. Ona stanie się dojrzała i świadoma, bo przestaniesz robić z niej bożka. Nie wychowywałaś dziecka dla własnej radości, lecz po to, by Bóg posłużył się nim do swoich celów. Twoje zadanie jest już wypełnione – wychowałaś, Bóg ci za to pobłogosławi. Zobaczysz dobro, jakie czyni twoje dziecko.  

Módlmy się za wstawiennictwem tych trzech dzielnych kobiet, które dzielą historię ze współczesnymi mamami. One wiedzą, czego nam potrzeba. Ośmielajmy się o to prosić! 

 

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze