Rozmowa, która zmienia życie

Są takie rozmowy, które zostają w głowie na długo. Bo padają ważne słowa, bo czujemy się dobrze przyjęci przez tego, z kim rozmawiamy, bo sami uświadamiamy sobie i odkrywamy coś przełomowego dla nas. Niedawno powstała książka pod nieco tajemniczym tytułem „Sankofa. Nie zmarnuj życia”, która jest zapisem rozmowy kobiety, dziennikarki, mamy, żony – Magdaleny Pajkowskiej z duchownym, dominikaninem, terapeutą – o. Tomaszem Gajem.  Rozmawia Justyna Nowicka.


Pani
Magdaleno, czy warto jeszcze rozmawiać w świecie, w którym jesteśmy zalewani morzem słów, a jednocześnie zdają się one tracić na znaczeniu? 

Warto rozmawiać, żeby zrozumieć świat drugiej osoby, jej sposób myślenia – często odmienny od własnego. Dobrze jest mówić tak, żeby słowa zachowywały swoją wartość. Czasem ten sam wyraz dla rozmówców niesie inne znaczenie. Dla kogoś wolność może oznaczać odpowiedzialność, dla innego – głównie swobodę. Gdy pisaliśmy „Sankofę”, zaskakiwało nas, jak różnorodnie można definiować te same, używane na co dzień pojęcia. Szukanie wspólnego, nowego spojrzenia jest bardzo ciekawe. 

Ojciec jest mężczyzną. Pani jest kobietą. Niektórzy mówią o tym, że nie jest dobrze, kiedy duchowny zbyt dużo i z zaangażowaniem rozmawia z kobietą. Co jest ważne w takiej relacji, aby było dobrze? 

To pytanie skojarzyło mi się z odpowiedzią profesor Wandy Półtawskiej na wątpliwość dotyczącą przyjaźni między kobietą a mężczyzną. Powiedziała: „Nie ma przyjaźni między chłopakiem a dziewczyną. Jest przyjaźń między człowiekiem a człowiekiem”. Nasza rozmowa to rzeczywiście spotkanie dwóch światów, odmiennych dróg. To, że jestem kobietą, żoną, mamą, a ojciec Tomasz mężczyzną, zakonnikiem i księdzem – dało nam możliwość popatrzenia na życie z różnych perspektyw. Mimo różnic – bez względu na płeć, powołanie, wiek, mamy przed sobą podobne zadania. O tej drodze mówią kolejne rozdziały „Sankofy”. Wszyscy musimy starać się poznać samych siebie, spojrzeć, na jakim etapie życia jesteśmy, zastanowić się nad uczuciami, których „pakiet startowy” jest wspólny wszystkim. Żyjemy wśród ludzi, dlatego mówimy o miłości, sztuce komunikacji i konflikcie, bez którego nie sposób wyobrazić sobie relacji z innymi. Z podwójnej perspektywy – domu i klasztoru – zastanawiamy się nad tajemnicą powołania, czyli drogą, na której najpełniej będziemy mogli kochać. Drogą, na której będziemy najlepiej żyć marzeniem Boga o nas. 

Czy rozmowy trzeba i można się nauczyć? 

O tym, że można i warto zastanowić się, jak rozmawiamy, staramy się przekonać w naszej książce. Może dlatego, że sami lubimy rozmawiać? Dobra rozmowa to taka, gdy rozmówcy nie boją się być sobą. Są ciekawi siebie nawzajem, ale i świadomi samych siebie. Umieją mówić i słuchać. Nie zakładają też, że wiedzą z góry, co powie druga osoba. Każdy może nas przecież zaskoczyć. Ojciec Tomasz opowiada o tym, że człowiek – wbrew pozorom – ma więcej niż dwoje uszu… I że każdy komunikat jest jak zapakowana paczka. Warto zastanowić się nad tym, jak rozmawiamy, nad tym, jak się spieramy, bo wtedy kontakty z innymi będą prostsze i będą dawały radość, otwierały na spotkanie. 

A jak rozmawiać z Bogiem? Czy mówić do Niego tak jak do człowieka? 

To pytanie zadali już apostołowie. A Jezus dał im „Ojcze nasz”. Może Bóg stał się człowiekiem także po to, by z nami rozmawiać? Pewnie każdy inaczej rozmawia z Bogiem. I do każdego Bóg mówi na Jemu tylko znany sposób. 

W „Sankofie” ta różnorodność skojarzyła się nam z… kuchnią. Każdy ma swój ulubiony smak, a modlitwa dobrze by była aromatyczna, to znaczy żywa. Dodałabym jeszcze dwa słowa: prosta i świeża. Jest wiele sposobów i szkół modlitwy. Wszystkie jednak mają ten sam cel – spotkanie z Tym, który patrzy na nas z miłością. 

Sankofato książka, która, która powstała z rozmowy, która jest rozmową. Samo słowo „sankofa” to słowo – symbol, które pochodzi z języków afrykańskich i oznacza, że „musimy powrócić i odzyskać swoją przeszłość, abyśmy mogli zrozumieć, po co i w jaki sposób staliśmy się tym, kim jesteśmy dziś”. Zatem, aby rozwijać swoje możliwości, aby nasza przyszłość była pomyślna, należy zebrać to, co najlepsze ze swojej przeszłości. Czy i w jaki sposób rozmowy prowadzone w tej książce pomogły ojcu w tym temacie? 

To była fantastyczna przygoda! Sami przeszliśmy drogę, na którą zapraszamy czytelników. Cały czas uczyliśmy się czegoś nowego. Zadawaliśmy wiele pytań, które dotykały także naszego życia – dzieciństwa, podróży, pracy. Stąd historie, które opowiadamy. Nadal dzięki „Sankofie” uczymy się – choćby nieznanego nam wcześniej Facebooka, na którym założyliśmy profil na prośbę czytelników.  

„Sankofa” to afrykański aforyzm, który zamyka w sobie wczoraj, dziś i jutro. Żyjemy tu i teraz. To jest przestrzeń działania Boga w naszym życiu. Ale żeby w pełni to docenić, dobrze jest obejrzeć się za siebie. Dostrzec, co było dobre, ale i to, co trudne. Nie zatrzymać się jednak z głową odwróconą do tyłu, ale z większą świadomością spojrzeć przed siebie. Bo to, co dzięki wczoraj odkryjemy dziś, sprawi, że jutro może być piękne…  

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze