Papież Franciszek

Fot. PAP/EPA.

#ShareJourney, czyli jak papież wita uchodźców

Polacy boją się uchodźców. Mimo że jest ich w naszym kraju niewielu, to jednak wszystkie badania oraz sondaże potwierdzają nasze obawy i nieufność wobec obcych. Ma to zmienić kampania społeczna zapoczątkowana przez papieża Franciszka.

Temat migracji pojawił się kilka lat temu. Arabska Wiosna, czyli demokratyzacja państw Afryki Północnej oraz konflikt na Bliskim Wschodzie spowodowały, że ruch migracyjny w kierunku Starego Kontynentu bardziej się nasilił. We wszystkich krajach europejskich dyskusja na temat polityki migracyjnej stała się priorytetem i do czerwoności rozgrzewała opinię publiczną. Nie inaczej było w Polsce, choć imigranci z wymienionych wcześniej regionów skutecznie omijali nasz kraj. To jednak nie przeszkadzało nam kłócić się o to, kto jest migrantem, kto uchodźcą i komu należy się pomoc, a przed kim powinniśmy zamknąć drzwi.

„Nie kryję niepokoju”
Długo nie mogłem i nadal nie mogę pogodzić się z faktem, że wrogość wobec ludzi innego pochodzenia jest u nas tak silna. Oczywiście nieprzychylność wobec uchodźców nie zna granic i dotyczy również innych krajów. Okazuje się jednak, że nie jestem w tym smutku osamotniony. Ksenofobia drażni coraz bardziej samego papieża Franciszka. – Nie kryję przed wami niepokoju wobec oznak nietolerancji, dyskryminacji i ksenofobii, które można zauważyć w różnych regionach Europy – powiedział Ojciec Święty, przyjmując w Watykanie dyrektorów krajowych ds. duszpasterstwa imigrantów. – Często są motywowane nieufnością i strachem przed drugim, innym, obcym. Martwi mnie jeszcze bardziej smutna świadomość, że nasze wspólnoty katolickie w Europie nie są wolne od tych reakcji obrony i odrzucenia, usprawiedliwianych przez bliżej nieokreślony obowiązek moralny zachowywania pierwotnej tożsamości kulturowej i religijnej – mówił papież.

Z otwartymi ramionami
Wyznaję prostą zasadę, że lekiem na ksenofobię, rasizm, czy nacjonalizm jest spotkanie. Tylko stojąc twarzą w twarz z drugim człowiekiem – uchodźcą, imigrantem, arabem, muzułmaninem, żydem (niepotrzebne skreślić) – możemy wyzbyć się iluzji, lęków i stereotypów na jego temat. Dlatego 27 września Franciszek rozpoczął międzynarodową kampanię Caritas „Share the Journey”. – Chrystus prosi nas, abyśmy powitali naszych braci – uchodźców i emigrantów z otwartymi ramionami – zachęcał papież, dosłownie rozkładając ręce w geście przywitania. Celem dwuletniej kampanii jest promowanie spotkań międzykulturowych dających katolikom okazję do spotkania z uchodźcami i imigrantami oraz wysłuchanie historii ich podróży. Krajowe i lokalne wydarzenia pomogą poznać często dramatyczne losy migrantów nie tylko z Afryki czy Bliskiego Wschodu. Horyzont migracji i wielokulturowości jest oczywiście znacznie szerszy.

My też jesteśmy migrantami
Przy całym tym zamieszaniu uwadze umyka nam fakt, że my, Polacy, w wielu miejscach świata również jesteśmy imigrantami. I nie jest to wcale zjawisko marginalne. Poza granicami naszego kraju żyje aż 20 mln Polaków i osób polskiego pochodzenia. To niemal 36% naszych rodaków. – My też jesteśmy imigrantami. Prowadząc politykę zamknięcia na innych, kręcimy bat na samych siebie – mówi Alicja, Polka od kilku lat mieszkająca w Londynie. – W Wielkiej Brytanii doświadczyłam gościnności, ale wiem, że nie jest ona bezwarunkowa: muszę akceptować zasady kraju, w którym żyję – dodaje. No właśnie. We wszystkich relacjach społecznych chodzi o wzajemny szacunek. Dlatego czasem trudno dziwić się sceptycyzmowi niektórych środowisk, które wskazują na lekceważący stosunek części migrantów do obywateli kraju, który ich gości. – Obawy polskiego społeczeństwa wynikają nie z fobii i urazów, ale są przejawem roztropności oraz umiejętności uczenia się na cudzych błędach – mówi Paweł Lisicki, redaktor naczelny „Do Rzeczy”, zwracając uwagę na zamieszki z udziałem imigrantów we włoskim Neapolu.

Nie wszystkim się to podoba
Nie ma się co oszukiwać. Przyjmowanie uchodźców wiąże się z problemami. Nie wszyscy z nich mają uczciwe zamiary, nie wszyscy chcą pracować, uczyć się języka i integrować z nowym środowiskiem. Dlatego koncyliacyjne działania Ojca Świętego budzą sprzeciw zwłaszcza wśród prawicowych polityków i publicystów. – Franciszek powinien zorganizować w Europie akcję nawracania muzułmanów na chrześcijaństwo. Niestety w Kościele istnieje przekonanie, że skoro muzułmanie wierzą w jednego Boga, to nie trzeba ich nawracać. Akcje dialogu międzykulturowego czy międzyreligijnego do niczego nie prowadzą – mówi Damian Kowalski, redaktor portalu „Nie dla islamizacji Europy”.

Migracja to zawsze wyzwanie dla obu stron – przyjeżdżających i przyjmujących. W dobie globalizacji nie możemy jednak w żaden sposób tego zjawiska powstrzymać. Powinniśmy nauczyć się z nim żyć i szukać sposobów, aby skutecznie i wspólnie działać na rzecz przyjaznego współistnienia. Nie znajduję tutaj innej recepty niż ta, którą w duchu Ewangelii proponuje Franciszek: życzliwość, spotkanie oraz dialog.

[Zobacz też: Pontifex – budowniczy mostów]

fot. PAP/EPA

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze