Fot. Hans Memling – The Yorck Project/ DIRECTMEDIA Publishing/wikimedia

Święta Weronika – kobieta czynu

W liturgii obchodzimy dziś wspomnienie św. Weroniki, która znana jest z Drogi Krzyżowej Jezusa. Święta ta przypomina nam swoim życiem, że miłość to przede wszystkim czyny, a nie puste słowa czy obietnice. 

Niezwykle trudno dokładnie określić, kim była św. Weronika. W Piśmie Świętym brak jakichkolwiek informacji o niej. Istnieje jednak wiele legend i apokryfów, które na różne sposoby ją ukazują. W niektórych tekstach utożsamiana jest z kobietą cierpiącą na krwotok, która została uleczona przez Jezusa po dotknięciu Jego płaszcza (Mk 5,25-34). Według chrześcijańskiej tradycji ludowej była jedną z kobiet płaczących nad Męką Chrystusa. Jednak tradycja religijna przypisuje tej postaci otarcie zakrwawionej twarzy Zbawiciela i poświęca jej VI stację Drogi Krzyżowej.


>>> Święci z misji zmieniają świat [MISYJNE DROGI]

Znaczenie gestu Weroniki 

Na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, że to, co zrobiła Weronika, nie było niczym szczególnym. Jeśli jednak głębiej przeanalizujemy jej postawę, z pewnością zauważymy ogromne bogactwo i ważność gestu otarcia twarzy Jezusa. Zacząć trzeba od uświadomienia sobie, iż czyn ten na pewno nie był dla niej łatwy. Weronika nie zważała jednak na trudności, nie bała się żołnierzy, nie myślała o tym, co powiedzą ludzie. Nie była też jednym z wielu biernych widzów, dla których Męka Chrystusa stanowiła tylko i wyłącznie ciekawe widowisko. W zeszpeconej twarzy Mistrza dostrzegła przede wszystkim Człowieka potrzebującego pomocy. Widziała Jego cierpienie, zmęczenie, wyczerpanie i postanowiła działać. Bez wątpienia możemy ją nazwać kobietą czynu. 

Podczas Drogi Krzyżowej Jezus spotkał też wiele innych kobiet, między innymi płaczące niewiasty, które lamentowały nad Jego losem i załamywały ręce. Żadna z nich nie wykazała się taką odwagą jak św. Weronika. Tylko ona jasno i wyraźnie pokazała, że miłość to przede wszystkim czyny, a nie puste słowa czy obietnice. Jej kochające i współczujące serce, widząc potrzebującego człowieka, skłoniło ją do natychmiastowego działania. Jezus nagrodził ten gest. Ofiarował swoje oblicze, które w cudowny sposób odbiło się na chuście, tworząc wizerunek achiropita (nie stworzony ludzką ręką).

Niezwykła chusta 

„Przeznaczeniem chusty było ukazanie ludziom wierzącym (…) oblicza, które ucieleśnia tajemniczy cud przemiany Boga w człowieka” – pisał Massimo Centini w książce „W poszukiwaniu Weroniki”. Chusta była również symbolem mocy Chrystusa. Istnieje apokryf głoszący, iż Weronika dzięki swojej chuście uzdrowiła cesarza Tyberiusza cierpiącego na poważne schorzenie, z którego lekarze nie byli w stanie go wyleczyć. Cud ten, jak i wiele innych związanych z chustą św. Weroniki, jest dowodem na to, iż jeden gest miłosierdzia i pomocy potrzebującemu człowiekowi przynosi wiele dobra. Powinniśmy o tym pamiętać i starać się ją naśladować.

>>> Święta Agnieszka: nie bała się swojej śmierci

Jak naśladować św. Weronikę? 

Warto zacząć od najmniejszych czynów miłosierdzia, pocieszenia, dobrej rady czy uśmiechu. Chusta, którą św. Weronika otarła twarz Jezusowi, nie jest nam potrzebna. Nasze serca mogą być płótnem, na którym widnieje oblicze Jezusa. Jednak by tak się stało, serca muszą być czyste tak jak biała chusta. Na brudnym materiale trudno cokolwiek odbić, a w brudnym od grzechów sercu trudno znaleźć miejsce dla Jezusa. Właśnie dlatego warto trwać w łasce uświęcającej. Przyjmując Komunię Świętą, zapraszamy Jezusa do swoich serc i pozwalamy Mu w nich zamieszkać. A jeśli Jezus będzie w naszych sercach, my sami staniemy się Jego odbiciem. Naszą misją jest upodabniać się do Boga. Bądźcie więc doskonali, jak doskonały jest wasz Ojciec Niebieski (Mt 5, 48). Może nam w tym pomóc uprzednie upodabnianie się do świętych czy błogosławionych, którzy są dla nas pięknym wzorem do naśladowania. 

Fot. PawełS/Wikimedia cc

 

Idźcie i głoście! 

Warto wspomnieć też o dalszym życiu św. Weroniki. Według tradycji poślubiła Zachariasza – postać z Ewangelii wg św. Łukasza. Małżonkowie przybyli razem do Francji, gdzie zwierzchnik celników rozpoczął życie pustelnicze, a jego żona podróżowała i ewangelizowała. Nie zamknęła się w domu, nie schowała chusty przed innymi, nie popadła w pychę z powodu cennego daru od Jezusa. Wręcz przeciwnie – wyszła do ludzi, dzieliła się z nimi swoją radością, opowiadała im o Bogu i jak najlepiej wykorzystywała to, czym została przez Niego obdarowana. Taka postawa także jest godna naśladowania. Nie powinniśmy kończyć szerzenia miłosierdzia tylko na jednym dobrym uczynku, lecz kontynuować to dzieło. Nie powinniśmy chować się przed ludźmi, kryć bogactwa, które otrzymujemy od naszego Pana, ani też reagować obojętnością na problemy innych. A przede wszystkim nie powinniśmy wstydzić się swojej wiary i miłości do Jezusa. 

Święta Weroniko – módl się za nami!

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze