Szare, prawdziwe święta

To już kolejne, chyba piąte z rzędu, Święta Bożego Narodzenia bez śniegu. I jak przyznają naukowcy, geofizycy, meteorolodzy, w ciągu ostatnich piętnastu lat tylko pięć razy było biało. Do tego – do braku śniegu chyba będzie trzeba się przyzwyczaić. 

Prognoza religijna  

Na dłuższą metę oczekiwane jest podwyższenie temperatur do wartości zbliżonych do zera. W niektórych częściach kraju opadów śniegu może będzie nieco więcej – wtedy też płatki śniegu stają się zdecydowanie większe. Pokrywa śnieżna będzie się jednak utrzymywać bardzo krótko, nie dając nam nawet czasu, by się nią dobrze nacieszyć – prognozują eksperci. Ja jednak nie o długoterminowej prognozie pogody. Zamiast o klimacie globalnym, chciałbym o klimacie religijnym. Przy okazji kolejnych bezśnieżnych Świąt słyszę i widzę narzekania znajomych i nieznajomych, że „Święta bez śniegu to nie są prawdziwe Święta”, że „bez białego puchu nie ma już tej magii”, że „jak szaro, to smutno”.


Pomyślałem sobie – przemierzając w Wigilię drogę z pracy do domu, w deszczu i wietrze – że jeśli warunkiem tego, by Święta były sensowne i by znaleźć w nich prawdę, potrzebny jest śnieg, to niedobrze byłoby z naszą wiarą. Puch może i miły w dotyku, ładnie wygląda, ale zawsze prędzej czy później topnieje – przynajmniej w naszym klimacie. Śnieg przykrywa to, co brudne, błoto, kurz, szarzyznę, ogołocone drzewa. Jest nam wtedy miło, bajecznie, gdy jest jeszcze odpowiednio mroźnie, to opadające płatki śniegu migoczą w świetle miejskich latarni. Na wsi za to śnieg skrzypi pod nogami. Jest pięknie. No, ale czy na pewno prawdziwie?  

Jezus nie chce przykrywania, chce prawdy 

Przecież Jezus przyszedł do świata, w którym zło nie było czymś przykrytym ani zakrytym. W biednej stajence (oczywiście, co do tego, czy była to na pewno stajenka a nie skalna grot,a trwają dyskusje teologów i historyków, ale na pewno nie były to bajeczne pałace i wygody). Jezus przyszedł na świat, który bajką nie był. I – jak wierzymy – co roku ma przychodzić na nowo, odradzać się. Dla nas. I oczywiście przystrajamy wtedy nasze domy, kościoły, przystrajamy się sami. To ważne. To znak naszego szacunku do Niego i tego, że przyszedł do nas jako jeden z nas. Jednak Bóg jest jak lekarz. Przyszedł po to, by świat uleczyć. Lekarz nie jest od tego, by przesiadywać w pięknym gabinecie lub w najlepiej wyposażonej sali operacyjnej. To tylko narzędzia, narzędzia służące do zmiany. Tak samo Chrystus.  

 

Zdjęcie: świąteczne dekoracje w Korei Południowej, fot: Yonhap South, PAP

Wśród szarości lepiej widać blask 

Pomyślałem więc, że może to dobrze, że te Święta są pogodowo szare? Nie ukrywam, nieco irytują mnie ci,  którzy tak wielką wagę przywiązują do ich otoczki, koncentrują się na każdym dekoracyjnym i kulinarnym szczególe, zapominając, co świętują (no może pójdą na Pasterkę, raz do roku można). Dlaczego irytują? Dlatego, że często ci sami ludzie przez kolejny prawie cały rok Kościół odkładają na półkę – bo niewygodny, bo za dużo z nim zachodu, bo upolityczniony, bo zaściankowy. Znajdą tysiąc powodów, by skrytykować, a w najlepszym przypadku zostawić z boku. To dlaczego w Święta zachwycają się choinką, śniegiem i prezentami? Wtedy te – „mimo wszystko” – religijne Święta nie przeszkadzają? Proszę mnie nie zrozumieć źle: nie chcę odmówić tym ludziom prawa do świętowania i wizyty w kościele, wizyty odświętnej. Każda okazja do spotkania Chrystusa, także w świątyni (chociażby zdarzała się raz do roku), jest dobra. Lepiej raz do roku niż w ogóle. Pomyślałem jednak, że może dzięki temu, że Święta za oknem są szare, to niektórzy dostrzegą światło bijące nie z choinkowych lampek, ale ze żłóbka i narodzonego w nim Dzieciątka? Może dostrzegą bogactwo w darze, jakim jest obecność Jezusa pośród nas, nie w świątecznych prezentach? Może radość dostrzegą w Dobrej Nowinie, a nie w grzanym winie i piernikach? Choć nie ukrywam, i w grzanym winie i w piernikach, radości też jest wiele.  

Chodzi o to, żeby dojść do istoty sprawy. Przez szare, deszczowe i wietrzne świąteczne dni może paradoksalnie być to o wiele łatwiejsze. Drogi boskie są przecież niezadbane. To przy Bogu znajdziemy schronienie, spokój duszy, przy jego żłóbku usłyszymy ciszę nocy. To tam jest światło, które rozświetla szarzyznę świata.

 

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze