Fot. pixabay

W stadzie u najlepszego Pasterza 

Ja jestem dobrym pasterzem… daję życie swoje za owce… znam owce moje, a moje Mnie znają… Mam także inne owce, które nie są z tej owczarni. I te muszę przyprowadzić i będą słuchać głosu mego, i nastanie jedna owczarnia, jeden pasterz. (…) (por. J 10, 11-18). 

Na wsi u mojej babci mieszkała pewna kobieta, która w wyniku zawieruchy związanej jeszcze z pierwszą wojną światową przyjechała do Wielkopolski z Kresów Wschodnich. Razem z mężem mieli kilka kóz. Zajmowała się nimi cały dzień, cała była przesiąknięta ich zapachem. I te kozy wyprowadzała w najrozmaitsze miejsca na wypas. Pod lasem skubały listki, w rowie zioła, a po żniwach na polu zbierały ziarna zboża, które tam zostały. Ale ona tych kóz nie poganiała kijem, nie pokrzykiwała na nie, tylko kiedy chciała, żeby się gdzieś zatrzymały i tam się pasły, to po prostu siadała na jakimś kamieniu. A kiedy wstawała i szła dalej, to kozy same za nią szły, bo wiedziały, że ta kobieta zaprowadzi je do najsmaczniejszych listków. 

Wiemy, że Jezus nie pochodził z rodziny pasterskiej, a jednak porównał siebie z pasterzem. W czasach Jezusa pasterz, który nie był najemnikiem, cały czas spędzał ze swoim stadem. Wędrował z nimi, a nawet spał razem ze swoimi kudłatymi towarzyszami. Przesiąkał ich zapachem do głębi. A owce uczyły się rozpoznawać jego głos, uczyły się dźwięków, które towarzyszyły wyruszaniu, wyczuwały, kiedy pasterz stawał się czujny albo kiedy nadchodził czas snu.  

Takim Pasterzem jest Jezus. Pasterz nie jest z owiec, a jednak one uznają Go za swojego. A On jest Pasterzem oddanym. Oddanym, bo zaangażowanym. Oddanym, bo sam siebie przeznaczył „na okup za wielu”. On nie tylko umarł, ale oddał, położył swoje życie za kogoś, kogo znał, za te owce, które z Nim wędrowały. Widząc wyschnięte pastwiska, zrosił je swoja krwią, by te zrodziły pokarm dla Jego stada. 

On wyprowadza swoje owce z pastwisk spustoszonych przez zarazę bezsilności i beznadziei. I doprowadza do nieustannie zielonych pastwisk uzdrowienia i zbawienia. Karmi swoje owce wiecznie żywym Pokarmem – Eucharystią i Pismem Świętym. Nigdy nie przestał się troszczyć o swoje owce. Nie stracił swojego „owczego” zapachu i nie chce byśmy my zapomnieli Jego głos, Jego słowa i to, że On prowadzi do tego, co może prawdziwie nasycić nasze życie. 

 

Pytania do zastanowienia: 

Czy uczę się rozumieć słowa Jezusa? 

Czy daję Mu się prowadzić? Czy ufam, że zaprowadzi mnie do pełni życia? 

 

Modlitwa: 

Panie Jezu, najlepszy Pasterzu, mów do mnie, bo chcę znać Twój głos. Szukaj mnie, gdy zbłądzę. Weź mnie na ramiona, gdy nie mam sił. Chcę zawsze iść blisko Ciebie. 

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze