Wojna? To naturalne

Doświadczenia dwóch wojen światowych, powstanie ONZ, regulacje prawa międzynarodowego – to wszystko nie zdołało uchronić świata XXI wieku od wojen.

Ukraina, Syria, Irak, Sudan, Kongo, Jemen – to tylko kilka państw, na których terenie w momencie powstawania tego tekstu toczą się działania zbrojne. I codziennie umierają ludzie. W Turcji, Tunezji, Afganistanie i Pakistanie regularnie dochodzi do zamachów terrorystycznych. Łamane jest prawo międzynarodowe, ale o tym już nikt nie mówi. Wojna na nowo stała się codziennością oglądaną z perspektywy naszych telewizorów. Inni mają jednak zdecydowanie „inną” perspektywę.

Papież Franciszek w udzielonym kilka dni temu wywiadzie stwierdził, że apel „Nigdy więcej wojny” w praktyce nie funkcjonuje. Ojciec święty dodał:

„Teraz jest trzecia wojna, którą przeżywamy; w kawałkach. To jest wojna. Na świecie toczy się trzecia wojna światowa: Ukraina, Bliski Wschód, Afryka, Jemen”.

Czy papież jednak nie przesadził? Gdy trwała zimna wojna – wszystko było jasne. Określone były strony konfliktu i każdy musiał opowiedzieć się po którejś ze stron. Teraz sprawa jest bardziej skomplikowana. Przykładowo – oficjalnie żadne z wielkich mocarstw nie jest zaangażowane w wojnę w Syrii. A w praktyce? Zaangażowani są wszyscy najwięksi gracze. Jak zauważył papież Franciszek – jest to wojna, która może rozpocząć kolejny konflikt na skalę światową.

Wojna sprawiedliwa?

Przez wiele wieków w Kościele funkcjonował termin tzw. wojny sprawiedliwej, który przypisuje się św. Augustynowi z Hippony. Teoria ta zakładała kilka kryteriów, które pozwalały udowodnić, że wojna jest „mniejszym złem”. Z czasem pojęcie to przestało jednak pasować do współczesnych realiów – szczególnie w momencie rozprzestrzeniania się broni masowego rażenia.

Krokiem milowym w tym temacie była wydana w 1963 r. przez papieża Jan XXIII encyklika „Pacem in terris”. Postulował w niej stworzenie międzynarodowej organizacji, która byłaby pełnoprawnym arbitrem w sprawach międzynarodowych. Dostrzegał, że ONZ nie pełni skutecznie takiej funkcji. Ojciec Święty stwierdza: „W naszych czasach ludzie przekonują się coraz bardziej, że spory, jakie mogą powstawać między narodami, należy rozwiązywać nie siłą zbrojną, lecz na drodze układów i porozumień. Przekonanie to wywodzi się najczęściej ze zrozumienia straszliwej siły niszczycielskiej współczesnej broni oraz z obawy przed powodowanymi przez nią nieszczęściami i okropnymi zniszczeniami. Dlatego też w naszej epoce potęgi atomowej byłoby nonsensem uważać wojnę za odpowiedni środek przywrócenia naruszonych praw”.

Era pokoju?

Donald Trump po wyborze na prezydenta Stanów Zjednoczonych zapowiedział nową erę pokoju. Obiecał współpracę z Rosją, zakończenie wojny w Syrii i zadeklarował, że amerykańskie siły zbrojne nie będą już więcej obalać „złych reżimów”. Czy jednak na deklaracjach się tylko skończy? Jego poprzednik Barack Obama otrzymał Pokojową Nagrodę Nobla, choć trudno znaleźć argumenty świadczące o tym, że jego prezydentura przyczyniła się do budowania pokoju na świecie.

Papież Franciszek w swojej wypowiedzi skrytykował teorię ekonomiczną, w której państwa w kryzysie specjalnie wywołują wojny, aby poprawić wskaźniki gospodarcze. „To znaczy, że to jeden z najprostszych sposobów wytwarzania bogactwa, oczywiście za bardzo wysoką cenę: krwi. Mówimy: nigdy więcej wojny, ale produkujemy broń i ją sprzedajemy; sprzedajemy ją tym, którzy walczą”. Następnie ocenił: „Dzisiaj brakuje przywódców. Europa potrzebuje liderów, liderów idących naprzód”. Zdaniem Ojca Świętego Europie brakuje dziś prawdziwych przywódców, takich jak Schumann, De Gasperi i Adenauer, którzy aktywnie przeciwstawiali się wojnie.

Czy jest nadzieja, że wojna kiedyś na stałe zniknie z areny międzynarodowej? Najpierw musiałaby zniknąć z naszych serc i z naszych rodzin. Warto się o to modlić.

 

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze