Znajdź sobie misję

Czy masz czasami wrażenie, że nic nie układa się po twojej myśli? Wszystko stało się jakieś szare i takie przepychane z dnia na dzień. Czasami tak się dzieje, kiedy próbujemy – jak to się mówi – chodzić w cudzych butach. Tak jak pewien mężczyzna, który bardzo podziwiał Matkę Teresę z Kalkuty. Napisał do niej wiele listów, planował przyjazd do Kalkuty, aż przyszła odpowiedź od Matki Teresy: Znajdź sobie swoją Kalkutę. 

Może zamiast nieustannie szukać dla siebie miejsca na ziemi i czekać na życiowe szanse – po prostu je zaprojektuj i stwórz! Powiesz – to nie takie proste… A czy chodzenie w cudzych, niedopasowanych butach jest łatwiejsze? Pewnie do wszystkiego można się przyzwyczaić, tylko po co? 

Kiedy wyruszamy na nieznany szlak, wtedy bierzemy mapę, czujemy się pewniej, mniej boimy się, że się zgubimy. Ma to jednak jedną wadę: z mapą można trafić tylko tam, gdzie ktoś wcześniej był przed nami i wytyczył trasę. A dlaczego nie mielibyśmy wytyczać swoich tras? Zwłaszcza jeśli chodzi o życie. Przecież mamy tylko jedno, swoje własne, z jego niepowtarzalnymi ograniczeniami i możliwościami.  

Czasami warto zapomnieć o tym, kim powinienem być według nauczycieli, rodziców, konwenansów i wsłuchać się w swój wewnętrzny głos. Pytać Boga, czy zdać się na intuicję i podążyć w tę stronę, w którą wyrywa nam się serce? Jak bardzo poruszają nas historie w programach typu talent show, gdzie przychodzi zwykły mechanik samochodowy i śpiewa niczym Pavarotti. Może właśnie dlatego nas tak poruszają i momentalnie kochamy tego człowieka za to, że zrobił coś, na co sami nie mamy jeszcze odwagi. Może nieśmiało, może bez większej wiary w swoje umiejętności, w swój dar od Boga, ale idzie za tym, do czego wyrywa mu się serce, za tym, co go uskrzydla i roznieca wewnętrzny ogień. Chociaż ktoś kiedyś mu powiedział, że lepiej jak będzie mechanikiem, bo to pożyteczny zawód i żeby nie wydziwiał. 

Nie miej skrupułów, jeśli chodzi o szukanie tej drogi, jaką ma dla ciebie Mistrz. Bądź śmiały, odważny, może nawet dziwaczny. Zachowuj się tak, jakbyś był kimś więcej niż jesteś. Nie po to, by się wywyższać, ale by wypróbować jak byłoby ci z tym, kiedy nie ograniczałyby cię wszystkie role i gorsety nałożone przez otoczenie albo samego siebie. Twoja ścieżka może nie mieć sensu dla nikogo innego poza tobą. I pasjonuj się tym etapem, na którym jesteś. Rozwijaj się, szukaj. Nie siedź bezczynnie. Na to, by żyć pełnią życia, nigdy nie jest za późno. 

Czasami na tej drodze spotkamy się z odrzuceniem. Ale to niezbędne doświadczenie. Po pierwsze może pomóc uświadomić sobie, że chociaż niektórzy mnie z tym nie akceptują, to we mnie i tak jest przekonanie, że to moja droga, moja tożsamość. A po drugie czasami życie samo nas prowadzi. I przez takie katastrofy otwiera nam szansę na zmianę. Na przykład jeśli porzuci cię przyjaciel, to może na następnym rogu poznasz nowego, jeśli stracisz pracę, to może zaraz zdobędziesz taką, która będzie cię rozwijała. 

Zawsze istnieje też pokusa, by zadowolić się pewną małą stabilizacją – szału nie ma, ale jest mi w miarę bezpiecznie i nie wymaga to ode mnie większego wysiłku. Ale nikt poza tobą nie zajmie tego miejsca na świecie, które dla ciebie przygotował Bóg. Nikt nie wypełni go swoim doświadczeniem, talentami i słabościami, możliwościami, marzeniami i pragnieniami tak jak ty. Bo to miejsce w życiu jest tylko dla ciebie.

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze