fot. PAP/Lech Muszyński

O tym samym, ale inaczej [MISYJNE DROGI]

Ewangelia powoli dociera do miejsc, w których Kościół nie zawsze sobie radził. Katolików w Kościele jest mniej, ale są w nim bardziej. I nie boją się o tym mówić. Wspierają ich oblaci.

Chrystus zaczyna być obecny w tych miejscach, do których tradycyjne duszpasterstwo nie dociera. W ten nurt wpisują się oblaci. Założyciel, św. Eugeniusz, też łamał utarte schematy duszpasterskie. Wychodził z Ewangelią z kościołów, a kazania głosił po prowansalsku.

Chciał, aby do wszystkich dotarła Dobra Nowina

Jarocin i pragnienie miłości – „Święty Franciszku, wagabundo, biedaku i Boży skaldzie, przyjedź z nami do Jarocina. Święty buntowniku, przeprowadź nas, swoich młodszych braci i swoje młodsze siostry, od buntu, który nas niszczy, do buntu twórczego, który buduje, który ma nadzieję, który ściera z czarnych kurtek złowieszczy napis NO FUTURE, by napisać MAMY PRZYSZŁOŚĆ” – pisał w 1988 r. o. Andrzej Madej OMI, dzisiejszy przełożony misji w Turkmenistanie. Wówczas pojawił się pierwszy powiew nowej ewangelizacji w Polsce. W 1984 r. funkcjonariuszy SB zaniepokoiła zwiększona obecność księży na festiwalu rockowym w Jarocinie. Kościół podjął akcję ewangelizacyjną z inicjatywy oblata, o. Andrzeja Madeja OMI. „Było to spontaniczne – wspomina. – Byłem w Białymstoku, kiedy zauważyłem młodzież z plecakami. Okazało się, że wracali z Jarocina. Za rok wybraliśmy się tam z grupą i z o. Rysiem Sierańskim OMI – byłym szefem Wspólnoty Dobrego Pasterza. Byliśmy oczarowani oazą i ks. prof. Franciszkiem Blachnickim, który zawsze mówił, że trzeba dotrzeć do środowisk, które nie mają kontaktu z Bogiem. Jak zobaczyłem ten festiwal, powiedziałem: Jezus Maryja, gdzie myśmy trafili…”. Wielu oblatów uczyło się tam ewangelizować. O. Tadeusz Rzekiecki OMI – dziś duszpasterz więźniów – woził młodzieży ciężarówką żółty ser, tzw. regan, pochodzący z darów z Zachodu. Ojcowie Radosław Zmitrowicz OMI – aktualny biskup na Ukrainie, czy Kazimierz Tyberski OMI – duszpasterz więźniów, wspomagali pierwszą grupę oblacką ewangelizującą Jarocin. Tym, który posyłał i błogosławił ewangelizatorów, był bp Jan Czerniak i prowincjał oblacki o. Leonard Głowacki OMI.

Przystanek Woodstock z Jezusem

Czymanowo, rok 1995. Mało kto pamięta, iż tam odbył się pierwszy Przystanek Woodstock. Przyjechało tylko 30 tys. ludzi. Od początku Kościół zastanawiał się, jak do nich dotrzeć. Trzy lata później na woodstockowym polu pojawiają się księża. Stawiają krzyż, rozbijają namioty, klęcząc, smarują kromki chleba. Spowiadają, śpiewają piosenki, ewangelizują. Rok później pojawia się scena. Wynajęto szkołę, przyjechało prawie 700 ewangelizatorów. Tam zaczynali oo. Grzegorz Wawrzyniak OMI (1998 r.) i Marcin Wrzos OMI (1999 r.). Potem dołączyli oo. Marcin Szafors OMI, Wojciech Kluj OMI, Krzysztof Machelski OMI, Szymon Forajter OMI, br. Adam Petelczyc OMI i całe pokolenie młodych, a także prowincjał Paweł Zając OMI. – „Dla wielu, którzy przyjechali do Kostrzyna, spotkanie z radosnymi, wierzącymi młodymi ludźmi, z kapłanami, zakonnikami, którzy wyglądają trochę nietypowo, z siostrami zakonnymi, które są gotowe dzielić trud życia namiotowego pola, jest trochę szokujące. To nieco inny Kościół niż ten, który spotykają w swoich parafiach. Ci z irokezami na głowach, w ubraniach nabijanych ćwiekami, w ciemnych skórach, przestają nagle bać się księdza, a ksiądz przestaje bać się ich” – wspominał jeden z oblatów w 2004 r. Jest to spotkanie z ludźmi, którzy należeli do Kościoła, bo byli ochrzczeni, ale nie praktykowali od kilkunastu lat. Młodzi spowiadają się, uczestniczą we mszy św., a obecność biskupa Edwarda Dajczaka i arcybiskupa Grzegorza Rysia świadczy o poważnym zaangażowaniu Kościoła. Przystanek Woodstock zamienił się w Pol’and’Rock Festival. Zmieniło się też miejsce. Ale Przystanek Jezus trwa i już od ponad 20 lat jest napędzany przez świeckich.

fot. unsplash

Wśród najuboższych

W 1987 r. o. Ryszard Sierański OMI przyjechał do Katowic, aby pracować wśród ludzi ubogich, żyjących na marginesie społeczeństwa. Wokół niego zaczęli gromadzić się młodzi ludzie szukający Boga bądź chcący dzielić się swoim doświadczeniem wiary z innymi, szczególnie ubogimi. Później wraz z o. Sławomirem Stawickim OMI spotykali się na co dzień z młodymi, którzy doświadczali różnych form ubóstwa i zagubienia. – „Próbujemy być obecni tam, gdzie toczy się ich życie. Często były to osoby uzależnione od narkotyków, nosiciele wirusa HIV i chorzy na AIDS. Kierujemy się także do rodzin dotkniętych problemami swoich dzieci” – piszą o sobie. Dziś posługę tę pełni o. Andrzej Kordek OMI. Od 1995 r. Wspólnota Dobrego Pasterza posiada Dom Życia w Góralach k. Woźnik Śląskich, prowadzi „Punkt Wspólnoty” (od 1990 r.), a od 2002 r. klub dla młodych „Wysoki Zamek”. Wspólnota zainicjowała letni Festiwal Życia w 2001 r. w Kodniu nad Bugiem.

Oblacki Kokotek

„Zaczynaliśmy od zera, tylko z Jezusem, w kilka osób. Jeśli chcieliśmy zrobić coś dobrego, musieliśmy łączyć siły!” – wspomina o. Tomasz Maniura OMI, jeden z inicjatorów NINIWY, czyli wspólnoty młodych związanych z oblatami. Młodzież prowadzona jest w niej za pomocą autorskiej metody formacyjnej. Łączność między wspólnotami budują odbywające się dwa razy w roku Zjazdy NINIWY, objazdówki z przedstawieniami po parafiach, a także udział w letnim Festiwalu Życia. Dziś Niniwa to wyprawy rowerowe, szeroka oferta rekolekcyjna, wolontariat misyjny i ośrodek młodzieżowy położony nad malowniczym jeziorem w Kokotku k. Lublińca. Czasy chrześcijan zamkniętych w ławkach kościelnych mijają. Coraz więcej świeckich i księży chce w nowy sposób mówić o Chrystusie. Być może okaże się, że następuje przebudzenie chrześcijan, w którym udział mają oblaci.

>>>Tekst pochodzi z „Misyjnych Dróg”. Wykup prenumeratę<<<

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze