fot. EPA/Patrick Semansky

Prezydent Joe Biden – katolik, ale „w jakiej wersji”?

Joe Biden prezydencką przysięgę złożył trzymając ręce na Biblii. To Biblia, która podróżuje z nim przez całą jego polityczną życiową drogę. W rodzinie Bidenów ten egzemplarz Biblii jest od 1883 r. Biden przysięgał na nią, gdy był senatorem i gdy zostawał wiceprezydentem, zrobił to też wczoraj, na schodach Kapitolu. Tym samym został najstarszym prezydentem w historii Stanów Zjednoczonych (ma 78 lat), 46. gospodarzem Białego Domu i jednocześnie drugim katolikiem na tym stanowisku (pierwszym w 1961 roku był John F. Kennedy, również demokrata).

Jak sam mówi, wiara ma w jego życiu bardzo duże znaczenie, co tydzień jest na mszy świętej. Także wczoraj, przed zaprzysiężeniem na Kapitolu, Biden uczestniczył we mszy w katolickiej katedrze świętego Mateusza Apostoła w Waszyngtonie. Homilię wygłosił jezuita ojciec Kevin O’Brien, jego przyjaciel. Joe Biden jednocześnie prezentuje poglądy, które sytuują go wśród lewicowych i liberalnych polityków. Z tego też powodu jego wiara, poglądy i polityczne plany budzą wiele dyskusji, także wśród samych katolików. Jego program, prezentowany światopogląd oraz życiową drogę przeanalizujemy z amerykanistą dr Arturem Wróblewskim z Uczelni Łazarskiego oraz z ks. prof. Andrzejem Kobylińskim – filozofem i etykiem z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego.

Na zdjęciu Biblia – egzemplarz rodziny Bidenów, fot. EPA/Patrick Semansky

Najbardziej katolicki gabinet

Biden będzie miał więcej katolików w swoim rządzie niż jakikolwiek inny prezydent przed nim. Gabinet Bidena w 1/3 będzie obsadzony przez katolików. Sekretarz obrony, szef departamentu ds. weteranów, sekretarz pracy, sekretarz zdrowia i służb publicznych, sekretarz rolnictwa, handlu – to stanowiska, które obejma katolicy. Również Spiker Izby Reprezentantów Nancy Pelosi jest praktykującą katoliczką. Dla katolików może być to powód do zadowolenia, choć nie dla wszystkich radość będzie oczywista. Biden i inni politycy Partii Demokratycznej prezentują światopogląd, który porównać można do europejskich partii ludowo-chrześcijańskich, jak niemiecka CDU (z ramienia której kanclerzem jest Angela Merkel), czy brytyjska Partia Konserwatywna. Obie partie zgodziły się na wprowadzenie do ustawodawstwa swoich krajów małżeństw osób homoseksualnych. Można więc powiedzieć, że katolickość, chadecja jest w tych partiach elementem ich nazwy i stanowi pewną podstawę kulturową, korzenie partii. Wyznawana wiara nie determinuje jednak większości decyzji politycznych. Należy wręcz podkreślić, że te dotyczące spraw światopoglądowych często z nauką społeczną Kościoła się rozmijają. Nie wiadomo oczywiście, jak w tych tematach będzie postępować administracja nowego prezydenta USA (wszak prezydent dopiero zaczął urzędowanie w Gabinecie Owalnym), ale z drogi jaką przebył i jaki program prezentował w kampanii wyborczej można sporo wyczytać.

Prezydent Biden w czasie zaprzysiężenia, fot. EPA/Andrew Harnik

Biden pochodzi z konserwatywnej i religijnej rodziny. Gdy był młody, jego poglądy były bardzo umiarkowane. – Był wychowany w wierze katolickiej, gdzie ważne miejsce zajmowała Biblia. Później te poglądy ulegały liberalizacji – mówi amerykanista dr Artur Wróblewski. W czasie wielomiesięcznej, wymagającej kampanii, choć często spóźniony, regularnie pojawiał się w lokalnych kościołach w całym kraju. W swojej parafii w Wilmington w stanie Delaware był widziany nawet w dniu wyborów. Biden, w swoich przemówieniach, odnosi się do Pisma Świętego, nawiązuje do księży i zakonnic, którzy uczyli go w szkole. W czasie mowy po zaprzysiężeniu cytował św. Augustyna. CNN wskazuje, że bardziej niż kiedykolwiek wcześniej w jego karierze, wplótł wiarę w swoje przesłanie podczas kampanii wyborczej, budował swój wizerunek jako kandydata stojącego po stronie moralności i przyzwoitości. Walczył o „duszę Ameryki”, wzywając obywateli do „podjęcia pracy, do której wezwał nas Bóg i historia”.

fot. EPA/JONATHAN ERNST

Ewolucja poglądów

Dr Wróblewski podkreśla z kolei, że portret światopoglądowy nowego prezydenta można określić jako długą i bardzo poważną ewolucję. – Ewolucja poglądów to coś, co charakteryzuje Bidena. W wielu sprawach, takich jak kara śmierci czy poprawka Hyde (zakazująca finansowania z funduszy federalnych usług aborcyjnych) swoje poglądy zmieniał jeszcze w 2019 roku, kiedy wiadomo już było, że będzie walczyć o Biały Dom. Wtedy z osoby centroprawicowej stał się centrolewicowym, a tak naprawdę lewicowym politykiem – ocenia politolog. Pytaniem pozostaje to, czy ewolucja wynikała ze zmiany poglądów, które zmieniają się przecież często wraz z upływem lat, czy wynikała z konformizmu politycznego, dostosowywania się do oczekiwań wyborców.

W Ameryce dobrze jest wierzyć – pisaliśmy już o tym w przedwyborczej analizie amerykańskiej rzeczywistości. Zgadza się z tym mój rozmówca. – Biden, z biegiem lat, dopasowywał się do wymogów Partii Demokratycznej, w ostatnich latach szczególnie. Jest praktykującym katolikiem, ale wszyscy prezydenci Stanów Zjednoczonych są praktykujący, bo to po prostu dobrze wygląda. Pamiętajmy, że Amerykanie w większości mają poglądy centrowe i umiarkowane. Dlatego też to właśnie Biden został wyłoniony na kandydata swojej partii w tych wyborach. Kandydat mocniej lewicowy mógłby mieć problemy, by wygrać. Tylko, że wiara ma wśród prezydentów, także prezydenta Bidena, charakter rytualny, często wyinscenizowany dla potrzeb marketingu politycznego – ocenia amerykanista. Nieco łagodniej tę sprawę ocenia mój drugi rozmówca – ks. prof. Andrzej Kobyliński. Według etyka z UKSW nie można podważać autentyczności wiary 46. prezydenta Stanów Zjednoczonych.

Prezydent Biden z rodziną, fot. EPA/JOSHUA ROBERTS

Podzieleni katolicy

Biden sytuuje się po prostu na lewym skrzydle amerykańskiego Kościoła katolickiego. Jak podkreśla ks. Kobyliński, katolicy w USA są podzieleni niemal dokładnie po połowie. Jedna połowa prezentuje poglądy konserwatywne, druga – liberalne. Podział nie dotyczy zresztą tylko świeckich, ale i duchownych. Joe Biden jest członkiem Kościoła, jest praktykującym katolikiem, w każdą niedzielę jest na mszy i jest przedstawicielem amerykańskiego katolicyzmu lewicowo-liberalnego – mówi mój rozmówca. I tak, katolicy z lewego skrzydła wiedzą, do których kościołów chodzić i u których biskupów znajdą wsparcie. Tak samo dzieje się po prawej stronie. – Gdy chodzi o biskupów i władzę w amerykańskim Kościele, to za czasów Jana Pawła II i Benedykta XVI było lekkie przechylenie w stronę konserwatywną. Trend zmienił papież Franciszek. Znakomita większość nominacji papieża, gdy chodzi o kluczowe funkcje, to są nominacje kandydatów o poglądach skrajnie lewicowo-liberalnych – mówi ks. Kobyliński i podaje przykład nominacji kardynalskiej dla arcybiskupa Waszyngtonu abp. Wiltona Gregorego. – To jest lokomotywa lewicowo-liberalna Kościoła katolickiego w USA – mówi ks. Kobyliński. Z kolei przewodniczący episkopatu kojarzony jest ze skrzydłem konserwatywnym. To abp José Horacio Gómez Velasco, metropolita Los Angeles. – To napięcie będzie się więc pogłębiać, zarówno wśród samych wiernych, jak i wśród biskupów, jak w i mediach katolickich w USA – prognozuje ks. prof. Kobyliński. – To będą cztery lata wewnętrznej amerykańskiej wojny kulturowej, skłócenia światopoglądowego i częścią tych ogromnych podziałów będą też katolicy – dodaje.

Moment zaprzysiężenia, fot. EPA/Kevin Dietsch

Pierwsze uderzenie serca

Dyskusja może więc być gorąca, a sprawy światopoglądowe zawsze wywołują wiele emocji, niezależnie od szerokości geograficznej. W Stanach prawo ustanawia Kongres, ale konkretne stany mogą je modyfikować. I tak, stany mogą próbować zmieniać uchwalone w Waszyngtonie prawo aborcyjne. Ostatnio zaostrzyły je stany południowe (jak Karolina Południowa czy Alabama), gdzie życie jest chronione nie od drugiego trymestru ciąży (jak stanowi prawo federalne) tylko już od tzw. heartbeat, czyli od pierwszego wyczucia bicia serca. Takie zapisy są często zaskarżane do sądów i trafiają do Sądu Najwyższego i to on decyduje, czy rozwiązania stanowe mogą się ostać, czy są zgodne z konstytucją.

>>> USA: kard. Dolan wezwał prezydenta Bidena do zmiany polityki aborcyjnej

Poglądy prezydenta Bidena w tej sprawie ewoluowały. Początkowo był przeciwny aborcji i jednocześnie był zwolennikiem poprawki, która zakazywałaby dofinansowania aborcji z pieniędzy federalnych. Teraz wiadomo, że chce odwrócić decyzję Donalda Trumpa o zablokowaniu finansowania usług aborcyjnych za granicą, takich jak np. wsparcie ONZ dla chińskiego programu kontroli liczebności populacji, który obejmował m.in. przymusową aborcję. Biden był przeciwnikiem kompromisu z 1973 r., uważał go za zbyt liberalny (to rozwiązanie dopuszcza aborcję w pierwszym trymestrze). Była to głośna sprawa Roe vs Wade – rozpatrzona na początku lat 70. przez Sąd Najwyższy. Aborcja została uznana wtedy za legalną przez cały okres ciąży, dając jednak stanom możliwość wprowadzenia regulacji ograniczających możliwość aborcji w drugim i trzecim trymestrze. Podobną ewolucję poglądów prezydent Biden przeszedł w temacie dostępu do broni. Jeszcze na początku lat 90. popierał ustawę, która chroniła prawa właścicieli broni. Gdy był wiceprezydentem (za prezydenta Obamy) stał się przeciwnikiem dostępu do broni, opowiadał się za ścisłą kontrolą w tej kwestii. Tu największe znaczenie miała strzelanina, jaka rozegrała się w szkole podstawowej Sandy Hook, w Newtown w stanie Connecticut).

Joe Biden i pierwsza dama Jill Biden przed Białym Domem, fot. EPA/Alex Brandon

Podobna zmiana poglądów zaszła u Bidena w temacie praw osób LGBT. Joe Biden znajduje się dziś w mainstreamie Partii Demokratycznej, opowiada się za możliwością zawierania małżeństw przez osoby tej samej płci. – Wcześniej było inaczej – podkreśla dr Artur Wróblewski i przypomina, że w 1996 r. ówczesny senator Biden głosował za „DOMA bill” (The Defense of Marriage Act). Ustawa uchwalona przez obie Izby Kongresu i podpisana przez prezydenta Billa Clintona wprowadziła zakaz uznawania przez rząd federalny małżeństw tej samej płci. – Na początku lat dwutysięcznych, kiedy dostrzegł zmianę obyczajową w swojej partii, zaczął prezentować w tym temacie poglądy liberalne. Poparł stanowisko Sądu Najwyższego, który w 2013 roku uchylił część zapisów tej ustawy – podkreśla dr Wróblewski. Następnie Sąd Najwyższy stwierdził w 2015 w sprawie Obergefell v. Hodges , że nie można odmawiać małżeństwom homoseksualnym przywilejów należnych małżeństwom tradycyjnym.

Katolicyzm, ale w jakiej wersji?

Ks. prof. Kobyliński na słowa „Joe Biden – katolik” i szerzej „Amerykanin – katolik”, odpowiada pytaniem: „katolik, ale jaki?”, „katolicyzm, ale jaki?”, „w jakiej wersji?”. To pytanie, które zadają sobie katolicy nie tylko w Stanach Zjednoczonych i nie tylko wobec Joe Bidena. Wspomniane wcześniej podziały wśród wiernych są w Ameryce bardzo wyraźne, ale zarysowują się także w innych krajach. Jest to więc ogromne wyzwanie dla Kościoła, by – kolokwialnie mówiąc – to wszystko się nie rozjechało, by katolicyzm oznaczał ten sam zbiór wartości, a katolik przestrzegał tego samego dekalogu. – To, co jest specyfiką Ameryki to jest jasne nazywanie tych różnic, w Europie czy Polsce nie jest to tak jasne – podkreśla ks. Kobyliński. Od razu dodaje też, że i w Polsce są już politycy, którzy deklarują swoje przywiązanie do wiary katolickiej, a którym jednocześnie jest bliżej do Bidena niż do Trumpa. – Zapytajmy o poglądy katolika Donalda Tuska, katolika Szymona Hołowni, Władysława Kosiniaka-Kamysza czy Krzysztofa Gawkowskiego z SLD, który jest praktykującym katolikiem. Oni znaleźliby się przecież bliżej Demokratów niż Republikanów – dodaje etyk z UKSW.

fot. EPA/Patrick Semansky

Dla katolików o lewicowym i liberalnym światopoglądzie najważniejsze kwestie to ochrona środowiska, walka z globalnym ociepleniem, prawa zwierząt, walka z wykluczeniem społecznym czy przyjmowanie migrantów. – Są akcentowane kwestie społeczne i jest postulowana rewolucja światopoglądowa, np. akceptacja „same-sex marriage” (małżeństwo osób tej samej płci – przyp. red.) czy akceptacja legalnego dostępu do aborcji, włącznie z late abortion (przerwanie ciąży przez aborcję wywołaną w późnym okresie ciąży – przyp. red.). Tak jest w stanie Nowy Jork a przepisy na to zezwalające podpisał przecież katolicki gubernator tego stanu – Andrew Cuomo. I to jest też stanowisko Partii Demokratycznej, której dużą część stanowią liberalni katolicy – mówi ks. Kobyliński. W tej kwestii napięcie między dwoma skrzydłami amerykańskiego katolicyzmu jest największe. Miernikiem tego napięcia są pytania o możliwość przyjmowania Komunii świętej przez polityków, którzy za takimi rozwiązaniami prawnymi się opowiadają. – Kardynałowie i biskupi są tu podzieleni, skrzydło liberalne (tu prym wiedzie abp Waszyngtonu) jest absolutnie za udzielaniem Komunii takim politykom. Po drugiej stronie można wskazać emerytowanego biskupa Filadelfii. Abp Charles Chaput uważa, że politykom, którzy jawnie wspierają aborcję Komunia nie powinna być udzielana – podkreśla ks. Kobyliński.

fot. EPA/CHRISTIAN MONTERROSA

Waszyngton – Watykan

Bez wątpienia przez prezydenturę Joe Bidena rośnie w siłę skrzydło liberalne amerykańskiego Kościoła, co nie oznacza oczywiście, że ci konserwatywni zejdą teraz do „podziemia”. Z kolei stosunki dyplomatyczne Waszyngton – Watykan mają szanse być o wiele lepsze niż za prezydentury Trumpa. Wtedy wiele razy iskrzyło. Natychmiast po zaprzysiężeniu depeszę z przesłaniem do nowego prezydenta wysłał papież Franciszek. Głowa Kościoła katolickiego zapewniła Bidena o modlitwie o to, by Bóg obdarzył go „mądrością i siłą w pełnieniu tego wysokiego urzędu”. – Franciszkowi nie było blisko z wersją katolicyzmu, który prezentował Trump – mówi ks. Kobyliński. Mimo, że Trump był politykiem dobrze ocenianym przez środowiska „pro life”, ale jednocześnie wiele kontrowersji budziły jego kolejne małżeństwa, stosunek do migrantów, mniejszości etnicznych i seksualnych oraz wypowiedzenie paryskiego porozumienia klimatycznego. Zresztą, złożenie podpisu pod rozporządzeniem wykonawczym zakładającym, że Stany Zjednoczone Ameryki wracają do przestrzegania porozumienia było jedną z pierwszych decyzji nowego prezydenta. Również tuż po zaprzysiężeniu Biden wstrzymał fundusze na budowę muru między USA a Meksykiem. Gdy mur zaczął stawiać Trump, Watykan wyrażał swoje daleko idące zaniepokojenie: „Sprawa ta nie dotyczy tylko Meksyku, ale to także sygnał kierowany do świata” – ostrzegała wtedy Stolica Apostolska.

Waszyngton w czasie inauguracji prezydentury, fot. EPA/CHRISTIAN MONTERROSA

Jeden mur mniej, choć to nie oznacza, że będzie już tylko łatwiej, także w sprawach światopoglądowych. Bo choć – jak pisze amerykański National Catholic Reporter – „nigdy nie było bardziej katolickiej administracji niż Bidena”, to właśnie ten sam gabinet może nieraz wywołać gorącą dyskusję wśród katolików, i to nie tylko tych amerykańskich. Ciekawe, czy rodzinna, wiekowa Biblia, na którą przysięgał wczoraj Joe Biden znajdzie swoje miejsce w Gabinecie Owalnym, gdzie 46. prezydent Stanów Zjednoczonych będzie podejmować najważniejsze decyzje swojej prezydentury.

Pomnik Waszyngtona, fot. EPA/JOSHUA ROBERTS

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze