fot. EPA/AZHAR MEDIA CENTER 

Allah i Bóg

Obserwując postawę wielu katolików, można odnieść wrażenie, że niektórzy uznają krytykę innych systemów religijnych za swój obowiązek płynący z wiary.

Częste jest przekonanie, że przywiązanie do swojej religii powinno się wyrażać w atakowaniu i deprecjonowaniu innych, wyszukiwaniu tkwiących w nich błędów i przestrzeganiu przed zagrożeniami, jakie z nich płyną. Postawa ta odnoszona jest do wszystkich religii niechrześcijańskich (czasem także do innych Kościołów!), ale szczególnie mocno przejawia się w stosunku do islamu.

Temat islamu od pewnego czasu zajmuje czołowe miejsce w mediach, jak również debacie politycznej. Popularne pojęcia, którymi operuje się, mówiąc o islamie, to wojna, przemoc, dżihad, inwazja, terroryzm, najeźdźcy… Narrację tę opanował język konfrontacji, poczucie zagrożenia i wezwanie do „obudzenia się”, obrony, krucjaty czy nowej odsieczy wiedeńskiej. Wynikiem takiego naświetlania sprawy przez media jest strach Polaków przed islamem i przekonanie, że otaczają nas albo napierają na nasze granice setki tysięcy muzułmanów, podczas gdy ich liczba w Polsce wynosi około 30 tysięcy.  

W walce z islamem przoduje wielu publicystów katolickich. Niektóre pisma czy portale regularnie umieszczają polemiczne teksty. Interpretują one islam jako religię wojny i przekonują, że zagrożenia płyną nie tylko ze strony fundamentalistów, ale religia ta od podstaw naznaczona jest żądzą krwi niewiernych. 

W powyższą tendencję wpisuje się artykuł, który pojawił się niedawno na portalu misyjne.pl: „Czy islam jest religią miłosierdzia Bożego?”. Jest to odpowiedź na wcześniejszą publikację w „Misyjnych Drogach” (3/2017), w której islam został nazwany właśnie religią Bożego miłosierdzia. Autor, nie ujawniając nazwiska, zakwestionował nie tylko prawdę o przesłaniu miłosierdzia płynącym z islamu, ale również muzułmańską moralność, miłosierdzie międzyludzkie oraz tezę, iż chrześcijanie i muzułmanie czczą tego samego Boga. Pełny tekst, dołączony do artykułu i dostępny w PDF, ma 57 stron. Jest to imponująca objętość, a zaangażowanie i włożony w to trud może budzić podziw. 

Cały tekst wymagałaby obszernego komentarza, ja ograniczę się do jednej kwestii, która wydaje się szczególnie istotna. Od niej zależy nie tylko jakość, ale wręcz zasadność powadzonego przez Kościół dialogu teologicznego z islamem.

Jeden i Ten Sam? 

Jest to kwestia Boga, w którego wierzą chrześcijanie i muzułmanie. Czy jest to ten sam Bóg? Autor stawia sprawę bardzo radykalnie i jednoznacznie: często spotykane twierdzenie, iż wierzymy w tego samego Boga, jest mitem i szczegółowa analiza, do której w swoim artykule odsyła, wykazuje, że „YHWH i Allah to nie ten sam Bóg”. 

Nawet Tomasz Terlikowski, jeden z czołowych polskich krytyków islamu, nie ma wątpliwości, iż wierzymy w tego samego Boga. Wskazuje on na różnice w postrzeganiu Boga, jest zdania, iż islam wypacza Jego obraz, podkreśla jednak, że nie należy stąd wyciągać wniosku, iż jest to inny Bóg. Nie ma bowiem innego Boga, a różnice w pojmowaniu jakiejkolwiek istoty nie sprawiają, że staje się ona inna. Takie argumenty powinny przekonać nawet osoby nieprzychylnie nastawione do islamu. Muzułmanie wierzą w Boga, który jest Stwórcą Wszechświata, Prawodawcą i przez objawienie daje się poznać człowiekowi, a przymioty, które przypisuje Mu Koran, zasadniczo nie różnią się od biblijnych. 

Jeśli jednak zdroworozsądkowe argumenty nie przekonują, powinniśmy sięgnąć po bardziej obligatoryjny głos, należący do Urzędu Nauczycielskiego Kościoła. Przekonamy się wówczas, iż Kościół katolicki ustami ojców soborowych i ostatnich papieży wypowiedział się jednoznacznie na ten temat. Nazywanie Boga chrześcijan i muzułmanów tym samym Bogiem to od Soboru Watykańskiego II część oficjalnej wykładni katolickiej, choć i w przeszłości pojawiały takie pojedyncze próby (w 1076 r. papież Grzegorz VII w liście do władcy Mauretanii wyraził przekonanie o wspólnocie wiary chrześcijan i muzułmanów: „w jednego Boga, choć w różny sposób wierzymy i […] wyznajemy”). Poniżej przedstawiam wybrane wypowiedzi soborowe i papieskie odnoszące się do interesującego nas problemu.  

„[Muzułmanie] czczą wraz z nami Boga jedynego i miłosiernego, który będzie sądził ludzi w dniu ostatecznym” – stwierdza soborowa Konstytucja dogmatyczna o Kościele «Lumen gentium» (16) i jest to pierwsza taka wypowiedź o religii muzułmańskiej. 

„Kościół spogląda z szacunkiem również na mahometan, oddających cześć jedynemu Bogu, żywemu i samoistnemu, miłosiernemu i wszechmocnemu, Stwórcy nieba i ziemi, Temu, który przemówił do ludzi” – głosi Deklaracja o stosunku Kościoła do religii niechrześcijańskich «Nostra aetate». 

Jan Paweł II wielokrotnie zwracał się do muzułmanów jako do braci w wierze w jednego Boga. Oto niektóre z jego wypowiedzi, które padły w ciągu lat: 

„Przy różnych okazjach mówiłem o dziedzictwie religijnym islamu i jego wartościach duchowych. Kościół katolicki zdaje sobie sprawę z tego, że kult oddawany jedynemu, żywemu, istniejącemu, miłosiernemu i wszechmogącemu Stwórcy jest wspólny dla niego i dla islamu” (Nairobi, 1980).  

 „My wszyscy, chrześcijanie i muzułmanie, żyjemy pod słońcem jedynego, miłosiernego Boga. Wspólnie wierzymy w jedynego Boga, Stworzyciela człowieka. […] Tak więc prawdziwie możemy nazwać się braćmi i siostrami przez wiarę w jedynego Boga. […] Jesteście muzułmanami i – podobnie jak chrześcijanie – wierzycie w jedynego Boga, który jest źródłem wszelkich praw i ludzkich wartości (Kaduna, 1982). 

„Podczas spotkań z muzułmanami wielokrotnie mówiłem, że wasz Bóg i nasz Bóg to jeden i ten sam Bóg, a my jesteśmy braćmi i siostrami w wierze Abrahama” (Rzym, 1985). 

„Chrześcijanie i wyznawcy islamu, spotykamy się w wierze w jedynego Boga, naszego Stwórcę, Mistrza, sprawiedliwego i miłosiernego Sędziego. W naszym codziennym życiu wszyscy staramy się urzeczywistniać wolę Bożą, zgodnie z nauczaniem naszych Ksiąg Świętych. Wierzymy, że Bóg przenika nasze myśli i nasz świat, i że Jego pełna miłości obecność towarzyszy nam każdego dnia” (Rzym, 1985). 

 „Sądzę, że my, chrześcijanie i muzułmanie, powinniśmy z radością uznać te wartości religijne, które są nam wspólne i dziękować za nie Bogu. Jedni i drudzy wierzymy w Boga Jedynego, który jest wszelką Sprawiedliwością i wszelkim Miłosierdziem; wierzymy w ważność modlitwy, postu, jałmużny, pokuty i przebaczenia; wierzymy, że na końcu czasów Bóg będzie dla nas miłosiernym Sędzią, ufamy, że po zmartwychwstaniu On będzie z nas zadowolony i wiemy, że my będziemy zadowoleni z Niego” (Casablanca, 1986). 

„Wy i my winni jesteśmy tę miłość sobie nawzajem, przede wszystkim dlatego, że wyznajemy jednego Boga, nawet jeśli czynimy to w odmienny sposób” (Orędzie do muzułmanów na zakończenie miesiąca Ramadan, 1991). 

„Jako chrześcijanie i muzułmanie razem czcimy Boga jedynego i miłosiernego […]. Choć różnimy się sposobem pojmowania jedynego Boga, jesteśmy do siebie podobni w tym, że jedni i drudzy staramy się wypełniać Jego wolę” (Abudża, 1998). 

„Razem uznajemy istnienie jednego, niepodzielnego Boga, Stwórcy wszystkiego, co istnieje” (Damaszek, 2001). 

Znana jest otwartość papieża Franciszka wobec religii muzułmańskiej (będąc przedmiotem ostrej krytyki ze strony „obrońców wiary”), panuje natomiast opinia, że odmienne spojrzenie na islam miał Benedykt XVI. Fragment jego wykładu z Ratyzbony dla wielu stał się niemal mottem całego pontyfikatu (w przekonaniu wielu użytkowników Internetu cytowany fragment wypowiedzi cesarza Manuela II to osobiste zdanie Benedykta XVI!). Tymczasem papież ten, wykazując pewną ostrożność wobec dialogu międzyreligijnego, nigdy nie zanegował jego znaczenia i podczas pielgrzymek do Turcji i Ziemi Świętej wykonał ważne gesty wobec islamu. W Ankarze w 2006 r. padły słowa: „Chrześcijanie i muzułmanie należą do jednej rodziny wierzących w jedynego Boga”. 

Wracając do punktu wyjścia moich uwag: te wszystkie przytoczone wypowiedzi soborowe i papieskie są dla Autora „często spotykanym mitem o wierze w jednego Boga”. Jego stanowisko nie jest odosobnione. Jeśli prześledzimy, co na temat Boga islamu głoszą katolickie media, przekonamy się, jak często jest to stanowisko odległe od nauczania Kościoła. Opinie, według których Allah nie ma nic wspólnego z Bogiem chrześcijańskiego objawienia, wydają się dominować. Powtarzają je liczni dziennikarze i publicyści, którzy stali się samozwańczymi „ekspertami” od islamu. Przedstawiają swoją interpretację jako absolutną, a stanowisko Kościoła pomijają milczeniem lub jawnie z nim polemizują. 

Mówiąc o Bogu islamu, trzeba też zwrócić uwagę na dość powszechne wśród polemistów postrzeganie pojęcia „Allah”. Skrajnym przykładem jest tutaj stwierdzenie jednego z autorów (nie chcę w tym momencie szafować nazwiskami), że w polskim tłumaczeniu Koranu bezprawnie używa się określenia „Bóg”, gdyż w Koranie ono nie występuje – jest tylko słowo „Allah” (!). Zdania takie są wyrazem szczególnej ignorancji i wymagają wyjaśnienia. Arabski wyraz „Allah” oznacza po prostu Boga i tytułu tego używają także arabskojęzyczni chrześcijanie w wielu krajach Bliskiego Wschodu. Wyraźne jest podobieństwo arabskiego terminu z hebrajskim „Elohim”, gdyż oba języki należą do jednej rodziny języków semickich. Znamiennym przykładem jest sytuacja w Malezji w 2007 r., gdzie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych wprowadziło całkowity zakaz używania słowa „Allah” przez niemuzułmanów. W ten sposób zdelegalizowana została Biblia w języku malezyjskim zawierająca określenie „Allah”.  

Janusz Danecki, znany polski arabista, następująco prezentuje etymologiczne źródła wyrazu: „Arabski wyraz ‘allah, używany jako imię Boga wiąże się z semickim rdzeniem ‘l, pojawiającym się już w źródłach asyryjskich, potem aramejskich i hebrajskich. Rdzeń ‘l przyjmuje po arabsku formę ‘ilah […]. Rzeczownika ‘ilah na oznaczenie jedynego Boga używa się wyłącznie z rodzajnikiem określonym al-, przez co podkreśla się jedyność Boga. […] wyraz al-ilah przyjął ostatecznie formę allah”. 

Prawdą jest, że wśród licznego panteonu bóstw w przedmuzułmańskiej Arabii czczono również boga o imieniu Al-Ilah (którego imię oznaczało po prostu „bóg”) i z czasem stanął on na czele panteonu. Muhammad, głosząc nową religię, przejął i oczyścił tę staroarabską ideę, nadając jej nową treść: pojawiła się koncepcja Boga jedynego, wszechmocnego i transcendentnego. Prorok uważał się za przekaziciela tej samej prawdy, która wcześniej objawiona została Żydom i chrześcijanom, a islam miał być przedłużeniem objawienia biblijnego.

Mając odpowiedź na wszystko  

Obserwując krytykę islamu występującą w polskich mediach, można zaryzykować twierdzenie, że niemal wszyscy polemiści na poparcie swoich tez wykorzystują dwa argumenty: są to zasada abrogacji i takija. Tyle że w tradycji muzułmańskiej znaczenie jednego i drugiego pojęcia zdecydowanie różni się od znaczenia i zakresu, jakie są im tutaj przypisywane. 

Takija – przedstawiana jako pozwolenie na kłamstwo, oszukiwanie niewiernych, świadome wprowadzanie ich w błąd w celu ukrycia swych prawdziwych intencji – jest koncepcją obecną w islamie, szczególnie szyickim, oznacza jednak prawo do publicznego wyparcia się swojej wiary w sytuacji zagrożenia. 

Zasada abrogacji, czyli znoszenia wcześniejszych wersetów koranicznych przez późniejsze, również wykorzystywana jest w celu zdyskredytowania opinii o pokojowym przesłaniu płynącym z Koranu. Podaje się do wiadomości, iż pokojowe wersety obecne w Koranie pochodzą z okresu mekkańskiego, natomiast późniejsze wersety, powstałe w Medynie, nawołują do bezwzględnej walki z każdym, kto nie przyjmie islamu, i to one są obowiązujące. 

Zasada abrogacji występuje w muzułmańskiej tradycji interpretacyjnej, jest to jednak pewna opinia, próba rozwiązania wątpliwych kwestii, ale nie dogmat. Wielu uczonych, jak również zwykłych muzułmanów, podkreśla, że zasada ta dotyczy kwestii organizacyjnych i prawnych, które były zmieniane w pierwszym etapie kształtowania się islamu (np. liczba modlitw, zakaz picia alkoholu, kierunek w czasie modlitwy). Natomiast nie można uznać za nieważne jakiegokolwiek zdania świętej księgi. 

 Muzułmańska tradycja interpretacyjna jest bogata i ma długą historię. Zawsze współistniały z sobą różne opinie, dlatego autorytatywne przedstawianie stanowiska islamu przez kogokolwiek, a tym bardziej przez nieposiadających stosownego wykształcenia publicystów, jest wyrazem niekompetencji i arogancji. Krytycy islamu posługują się bardzo uproszczoną retoryką. Muzułmanom wypowiadającym hasła o tolerancji, wolności religijnej i pokoju zarzucają świadome kłamstwo i podstępne działanie, mające na celu uśpienie czujności Europejczyków. 

Zastanawiające jest, co chcą osiągnąć krytycy islamu, wmawiając pokojowo nastawionym muzułmanom, że ich religią jest religią przemocy, zaś ci, którzy przedstawiają sprawę inaczej, kłamią albo trwają w iluzji, a do tego stanowią nic nieznaczącą mniejszość? Czy ci, którzy obawiają się radykalizacji muzułmanów żyjących w Polsce, nie powinni raczej wspierać tych wyznawców islamu, którzy wierzą w jego pokojowe przesłanie i taki obraz propagują? W niektórych miejscach świata umiarkowani muzułmanie rzeczywiście stają się mniejszością, przegrywając z nasilającymi się tendencjami radykalnymi. Tym bardziej należy doceniać, wspierać i traktować jako sprzymierzeńców tych przedstawicieli islamu, którzy walczą o jego pokojową wizję.

fot. EPA/AZHAR MEDIA CENTER 

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze