
abp Adrian Galbas, fot. PAP/Radek Pietruszka
Abp Adrian Galbas: święto miłosierdzia jest wezwaniem do „dotyku ran” bliźnich
– Prawdziwe chrześcijaństwo rodzi się ze spotkania „ludzkiego nic z Bożym wszystkim”, a święto miłosierdzia jest wezwaniem do „dotyku ran” bliźnich i budowania jedności – powiedział dziś abp Adrian Galbas przewodnicząc mszy świętej z okazji święta Miłosierdzia Bożego, sprawowanej w Archidiecezjalnym Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Ożarowie Mazowieckim, nad którym opiekę sprawują księża pallotyni.
Abp Galbas wyjaśnił, że w kalendarzu liturgicznym tylko dwa święta – Najświętszego Serca Pana Jezusa i Miłosierdzia Bożego – zostały ustanowione na wyraźną prośbę Chrystusa, przekazaną przez kobiety: św. Małgorzatę Marię Alacoque oraz św. Faustynę. „Być może ze względu na ich wrażliwość, która pozwalała dotknąć tego, co w człowieku najgłębsze” – dodał.
Omawiając dzisiejszą Ewangelię o niewiernym Tomaszu, metropolita warszawski podkreślił, że apostołowie po zmartwychwstaniu byli „kościołem w rozsypce” – przerażeni, podzieleni, zamknięci w Wieczerniku. „Jezus nie przyszedł do Sanhedrynu, by udowadniać swoją rację, ani do Piłata, by się mścić. Przyszedł do tych, którzy byli «miazgą», by jednym słowem «pokój wam» złożyć ich na nowo” – mówił.
Arcybiskup podkreślił, że słowo „szalom” (pokój) to nie tylko pozdrowienie, ale „klej”, który scalał wspólnotę. „Także dziś Chrystus przychodzi do naszych rozdarć: w Kościele, w świecie, w naszych sercach. Pyta: kto stoi pośrodku twojego życia? Wokół czego się ono kręci?” – pytał.

Odniósł się również do postawy Tomasza, który domagał się bezpośredniego i namacalnego dotknięcia ran Jezusa. „To nie był niewierny, ale człowiek, który chciał dotknąć prawdy. Dziś wielu mówi: nie wierzę wam, chcę spotkać Go osobiście. Kościół musi być miejscem, gdzie tak jak Jezus przychodzimy do innych mimo ich zamknięć” – podkreślił.
Przypomniał przy tym słowa papieża Franciszka: „Kim jestem, by osądzać?”, i opowiedział o scenie z Rzymu, gdzie przy filarach bazyliki św. Piotra ubodzy żegnali Franciszka skromnym napisem «Adios, Papa Francesco». Podkreślił, że właśnie oni byli traktowani przez papieża jak najwięksi tego świata. „Ciało papieża można pochować, ale nie da się pogrzebać Kościoła, który potrafi przyjmować, a nie wykluczać” – mówił.

Abp Galbas przytoczył także świadectwo czeskiego teologa ks. Tomáša Halíka, który po wykładzie o miłosierdziu w nowoczesnej sali w Indiach odwiedził następnie sierociniec. „Gdy zobaczył dzieci w brudzie i smrodzie, usłyszał w sercu: «Dotknij ich ran». Bez tego cała nasza wiara jest farsą” – przywoływał abp Galbas, cytując słowa Chrystusa skierowane do św. Faustyny: „Miłosierdzie musi być i w czynie”.
„Obraz Jezusa Miłosiernego to «instrukcja obsługi Kościoła». Jedna ręka błogosławi, druga wskazuje na serce. Mamy być takimi sanktuariami: z otwartymi dłońmi i spojrzeniem, które nie rani, ale ogrzewa” – podkreślił.
Metropolita apelował, by stwarzać przestrzeń do szczerości w Kościele. „Ktoś zapytał mnie: «Czy mogę biskupowi zaufać?». Bez zaufania nie ma wspólnoty. Ile osób może nam dziś powiedzieć, jak naprawdę się czuje?” – pytał, wskazując, że chrześcijaństwo to nie teoria, ale „spotkanie mojego nic z Bożym wszystkim”.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |