Abp Borys Gudziak: katolicy USA jednoznacznie popierają Ukrainę
Katoliccy biskupi i katolicka społeczność w Stanach Zjednoczonych jednoznacznie popierają Ukrainę, choć są pewne wyjątki. Katolicy bez względnie stoją po stronie Ukrainy i okazują jej niesamowitą pomoc humanitarną – zapewnia abp Borys Gudziak. W rozmowie z KAI metropolita Filadelfii Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego (UKGK) mówi m. in. o obradach Stałego Synodu w Monachium, ukraińskiej diasporze w Niemczech i USA i największych wyzwaniach stojących przed Kościołem w czasie wojny Rosji przeciwko Ukrainie.
Krzysztof Tomasik (KAI): Sześć dni bardzo intensywnych obrad Stałego Synodu Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego tym razem w Monachium. To bardzo ważne, że w czasie wojny Rosji z Ukrainą biskupi spotykają się z ukraińskimi wspólnotami za granicą.
Abp Borys Gudziak: Był to bardzo intensywny czas. Wiele spotkań z przedstawicielami Kościoła katolickiego w Niemczech, m. in. z arcybiskupem Monachium i Fryzyngi, Reinhardem Marxem oraz arcybiskupem Hamburga Stefanem Hesse, odpowiedzialnym w niemieckim episkopacie za kwestię migrantów. Przypomnijmy na terenie Niemiec jest ok. 1,2 mln Ukraińców. Bardzo ważnym było spotkanie z przedstawicielami dzieła pomocy niemieckich katolików dla Europy Wschodniej Renovabis, od którego nasz Kościół i Kościół rzymskokatolicki otrzymują bardzo hojne wsparcie. Ważnymi były spotkania z władzami Bawarii i Monachium. Oczywiście, Synod Stały był przygotowaniem do synodu całego naszego Kościoła, który odbędzie się za kilka tygodni.
Ważnym elementem posiedzeń Stałego Synodu są spotkania z ukraińską diasporą…
– Oczywiście bardzo ważne są nasze spotkania z ukraińską diasporą, dzięki którym poznajemy ludzką i kościelną rzeczywistość naszej wspólnoty w innych krajach. W Monachium spotkaliśmy się na Ukraińskim Wolnym Uniwersytecie z liderami różnych naszych organizacji. Miałem okazję spotkać się z osobami, które poznałem będąc ordynariuszem eparchii św. Włodzimierza Wielkiego w Paryżu. Od pięciu lat jestem w Ameryce z tej perspektywy mogę powiedzieć, że w egzarchacie Niemiec i Skandynawii zaszły radykalne zmiany. Stojący na jego czele bp Bohdan Dziurach nawiązał bardzo dobre kontakty. Jest niezwykle otwartym człowiekiem i cieszy się dużym autorytetem. Ma wielu, młodych, dobrze wyszkolonych księży, władających bardzo dobrze językiem niemieckim. Widać jak świetnie umieją się porozumieć ze świeckimi i młodymi ludźmi. Naprawdę nasi księża pracują niezwykłym oddaniem i zaangażowaniem.
Bez wątpienia sytuację w egzarchacie radykalnie zmieniła fala ponad 1,2 mln uchodźców, którzy przybyli do Niemiec…
– Do samej Bawarii przybyło ponad 200 tys. uchodźców. Podobnie jest we Francji, USA i innych krajach. Liczba wiernych naszego Kościoła wzrosła o 4 procent. Oczywiście wśród uchodźców jest wiele osób bezwyznaniowych i także nimi się zajmujemy. Wojna pogłębiła kryzys demograficzny w Ukrainie. Nie wiemy, ilu Ukraińców po wojnie wróci do ojczyzny. Stąd dużym wyzwaniem jest ewentualna asymilacja. My jako Kościół opowiadamy się jednoznacznie za integracją, ale nie za asymilacją. Biskup Bohdan poprzez duszpasterstwo i apostolat buduje sieć integracyjną. Myślę, że Egzarchat, który obchodzi 65-lecie, jest na bardzo dobrej drodze rozwoju. Wierni naszego Kościoła i Niemcy są świadkami dużych zmian. Biskup Bohdan ze swoim zespołem tworzą także życie intelektualne poprzez publikacje, zarówno naukowe, jak i popularne.
Powrócę jeszcze do kryzysu demograficznego, który dotknął Ukrainę już przed wybuchem wojny. Teraz migracją wewnętrzną i zewnętrzną objętych jest 10 mln ludzi. Wśród nich jest bardzo dużo młodych osób. Co najmniej 6 milionów ludzi jest za granicą. Nikt nie wie dokładnie, ilu Ukraińców żyje teraz na Ukrainie. Jest to bez wątpienia radykalny spadek. 35 proc. populacji żyje poza miejscem swojego zamieszkania. Zobaczymy jak wszystko się rozwinie, byleby nie doszło do katastrofy.
Z drugiej strony jak nigdy wcześniej nie byliśmy w tak połączeni poprzez różnego rodzaju media, transport i inne środki komunikacji. Dziś świat zna Ukraińców i nasz Kościół jak nigdy dotąd. Dlatego tak ważne są wizyty zwierzchnika Kościoła, patriarchy Światosława Szewczuka i stałego synodu. Rok temu byliśmy w Polsce, następnie w grudniu ub. r. w Czerniowcach i dwa miesiące temu w Stanach Zjednoczonych i teraz w Monachium.
>>> Ukraina: drugi rosyjski atak na Charków; w pierwszym dwie osoby zginęły, 24 zostały ranne
Wasze spotkanie w Stanach Zjednoczonych było szczególnie ważne, ponieważ kraj ten jest sojusznikiem numer 1 Ukrainy.
– Po naszym spotkaniu przez ostatnie dwa miesiące otrzymałem wiele pozytywnych reakcji ze strony naszych wiernych i innych środowisk. Miało ono podobny charakter jak obecne w Monachium. Ścisłe relacje z innymi krajami, narodami, Kościołami oraz religiami są bardzo ważne dla Ukrainy i naszego Kościoła. Bez wsparcia Ukrainie będzie bardzo trudno się utrzymać. Dla naszego Kościoła jest niezbitym faktem to, że każda rosyjska agresja i okupacja przynosi widoczne jego zniszczenie, wspólnoty greckokatolickiej która przez dziesiątki lat panowania komunizmu musiała zejść do podziemia. Podobnej sytuacji doświadczamy teraz w Donbasie. Nie ma tak ani jednego publicznie działającego kapłana. Dotyczy to także Kościoła rzymskokatolickiego.
Podczas spotkań w Monachium uderzający był m. in. obraz młodych dynamicznie działających księży…
– Robi to rzeczywiście szczególne wrażenie. Widać jak dużo pracują na wszystkich frontach, także edukacyjnym i naukowym. Ponadto cieszy imponujący obraz młodych ludzi z którymi się spotkaliśmy. Zobaczyliśmy jaki mamy potencjał wielkich talentów. Uderzyła nas również ich głęboka wiara. To ciekawe ponieważ ich dotyka trauma wojny, dla wielu z nich jest to rozłąka z rodziną. Musimy mieć świadomość, że całe zło wojny będzie miało wpływ na nich przez dziesięciolecia. Nie raz rozmawiam z mamami i babciami, które bardzo się martwią o swoje dzieci i wnuki. Jakie będą tego konsekwencje? One zostały na Ukrainie i nie widziały się z nimi ponad 2 lata. To nie może pozostać bez wpływu na ich psychikę i dalsze losy.
Z drugiej strony zapytałem też młodych ludzi, czy w wyniku wojny ich wiara tutaj wzrosła, czy osłabła? Z odpowiedzi wynika, że obecne okoliczności życia stały się dla nich okazją do głębszej refleksji nad podstawowymi życiowymi pytaniami, a także do poczucia siły wspólnoty komunii z innymi ludźmi. Nasz Kościół przy ograniczonych zasobach materialnych stara się pomagać jak może. Przy okazji obchodów 65. rocznicy powstania egzarchatu doświadczyliśmy, wszyscy, kapłani, zakonnicy, zakonnice i wierni, autentycznej radości wiary, co jest bardzo życiodajne dla całej wspólnoty naszego Kościoła.
Jak wygląda obecnie sytuacja UKGK w Stanach Zjednoczonych?
– Nasza sytuacja w Stanach Zjednoczonych zmieniła się wraz z przybyciem 350 000 uchodźców. Większość z nich udała się przede wszystkim tam, gdzie jest praca. Musieliśmy jeszcze bardziej zdynamizować i skoncentrować pracę naszych 209 parafii. Na wschodzie Ameryki mamy w samym stanie Pensylwania 58 parafii i 47 proboszczów. Nasza sieć parafii stale się rozrasta, ale potrzebujemy kapłanów. Po rosyjskiej agresji obok działalności duszpasterskiej nasz Kościół skupił się na pomocy humanitarnej. Mamy metropolitalny fundusz humanitarny. Parafie mają również oddzielne fundusze i poprzez nie staramy się jak najlepiej pomagać.
Czy i na ile po ponad dwóch latach wojny zmienił się stosunek Amerykanów do Ukrainy?
– Jeśli mówimy o postawie amerykańskiego społeczeństwa i polityków, to ich stosunek do Ukrainy nadal postrzegam jako coś niezwykłego. Oczywiście po ataku terrorystycznym Hamasu 7 października ub.r. i wojny między Izraelem a Strefą Gazy wojna w Ukrainie zeszła na drugi plan. Z drugiej strony dzięki wielu publikacjom wzrosło zrozumienie, kim są Ukraińcy i czym jest rosyjska agresja. Jest to bardzo ważne ponieważ dzięki temu solidarność i pomoc trwa. Bez wątpienia wpłynęło to też na przegłosowanie w Senacie i Kongresie pomocy dla Ukrainy. Co ciekawe liczba Niemców, którzy uważają, że Ukrainie należy pomóc, wzrosła w ostatnich miesiącach z 50 procent do 62 procent. Podobnie jest w Stanach Zjednoczonych, większość ludzi uważa, że Ukrainie należy pomagać.
>>> Ukraina: dziewięcioro cywilów zginęło w atakach w obwodzie charkowskim i donieckim
W Stanach Zjednoczonych rozpoczął się wyścig do prezydenckiego fotela, czy i na ile może to wpłynąć na stosunek Amerykanów do Ukrainy?
– Partie polityczne dynamicznie przygotowują się do prezydenckich wyborów w listopadzie. Kampania przebiega w atmosferze niezadowolenia i wielu konfliktów w społeczeństwie. Donald Trump ma duże, 30 proc., poparcie. Podobnie prezydent Joe Biden. Z drugiej strony jest wiele osób, które są niezadowolone z kandydatów do prezydenckiego fotela, którzy twierdzą, że trudno im głosować na jednego lub drugiego, gdy średnia ich wieku to 80 lat. Wielu komentatorów zastanawia się, czy nie lepiej byłoby, gdyby startowali młodsi ludzie, którzy mają szerszą wizję przyszłości. Sytuacja jest wciąż nieprzewidywalna. Wiele może się jeszcze zmienić. Prezydent Trump ma ponad 70 otwartych spraw karnych, w tym kryminalnych. Mają miejsce też różne ataki na prezydenta Bidena. Dyskurs polityczny jest bardzo gorący.
Co do sytuacji w Stanach Zjednoczonych należy zwróć także uwagę na wzrost liczby ludzi z zaburzeniami psychicznymi. 21 proc. Amerykanów ma problemy psychiczne. Rośnie liczba samobójstw zwłaszcza wśród młodych ludzi, ale także wśród 80-latków. Dotyczy to prawie wszystkich warstw społecznych. Zatem mamy podstawy do niepokoju. Problemy psychiczne dotyczą także księży. Nie chcę specjalnie stygmatyzować tego problemu, ale z drugiej strony wraz z innymi Kościołami staramy się pomagać poprzez sieci wyspecjalizowanych poradni terapeutycznych. Pragniemy, aby w społeczeństwie było więcej spokoju. Jest to wielkie zadanie dla Kościoła katolickiego, w kraju z 72 milionami katolików, co stanowi ok. 25 proc. amerykańskich obywateli. Co istotne, w Kongresie zasiada 30 proc. katolików, dwie trzecie Sądu Najwyższego to katolicy, a obecnie urzędujący prezydent jest katolikiem.
Przez ostatnie dwa lata intensywnie pracowaliśmy nad tym, aby przede wszystkim katolicy zrozumieli, co dzieje się na Ukrainie. W przeciwieństwie do niektórych środowisk protestanckich możemy powiedzieć, że katoliccy biskupi i katolicka społeczność popierają jednoznacznie Ukrainę, choć są pewne wyjątki. Bezwzględnie katolicy stoją po stronie Ukrainy i okazują jej niesamowitą pomoc humanitarną.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |