Biskupi polscy i niemieccy podczas mszy w warszawskiej katedrze w 30. rocznicę Orędzia Biskupów, fot. PAP/Maciej B. Brzozowski

Abp Ludwig Schick: listy biskupów polskich i niemieckich przyniosły pojednanie i jedność

„Przezwyciężajmy trudności i dbajmy o to, byśmy byli prawdziwie zjednoczoną Europą, w której Polska, Niemcy i Francja stanowią centrum oraz fundament” – podkreśla abp Ludwig Schick. Arcybiskup senior Bambergu w rozmowie z Katolicką Agencją Informacyjną mówi m. in. o procesie rozliczania zbrodni nazistowskich na Polakach, jaki znaczenie ma pojednanie polsko-niemieckie dla zjednoczonej Europy oraz wyzwaniach jakie stoją przed Kościołami Polski i Niemiec.

18 listopada 2025 roku przypadnie 60. rocznica wystosowania przez polskich biskupów listu do biskupów niemieckich, znanego z przesłania „przebaczamy i prosimy o wybaczenie”. List ten był ważnym krokiem w procesie pojednania polsko-niemieckiego.

Krzysztof Tomasik (KAI): Ksiądz Arcybiskup jest od lat przyjacielem Polski i Polaków. Krótkie pytanie: dlaczego? 

Abp Ludwig Schick: – Przyjaźń do Polski i Polaków zaszczepiła we mnie w dzieciństwie moja mama. Zawsze mówiła mi, że Polacy to głęboko religijni ludzie, szczerzy, otwarci, pracowici i lojalni. To sprawiło, że zainteresowałem się Polską. Dlatego pojechałem do Polski jako młody student w czasach komunizmu i znalazłem potwierdzenie tego, co moja mama mówiła mi o Polakach. Od tego czasu zawsze to się potwierdza.

W tym roku obchodzimy 60. rocznicę wymiany listów polskich biskupów do niemieckich, poprzedzającego milenijne obchody chrześcijaństwa w Polsce w 1966 r. Jakie znaczenie miało to 60 lat temu, kiedy świat był podzielony na dwa bloki: wolny i komunistyczny, a czym ten akt polsko-niemieckiego pojednania jest dla nas dzisiaj?

– Wymiana listów była prawdziwym przełomem w kierunku polsko-niemieckiego pojednania. Przez całe moje życie kapłańskie byłem i jestem szczególnie zaangażowany w pojednanie między Polakami i Niemcami, w budowanie dobrych relacji między ludźmi, aby żyli pojednani z Bogiem i bliźnimi, czy to w rodzinie, czy między sąsiadami. Według mnie jest to podstawa szczęśliwego życia w sferze tak osobistej jak i na poziomie narodowym, międzynarodowym i globalnym.

Marzec 2024r., prezentacja odnalezionego rękopisu listu biskupów polskich do biskupów niemieckich z 1965 r., aula Papieskiego Wydziału Teologicznego we Wrocławiu, fot. PAP/Maciej Kulczyński

Wymiana listów została zainicjowana przez polskich biskupów, którzy brali udział w II Soborze Watykańskim. Odpowiedzieli na to niemieccy biskupi biorący udział w Soborze, co stało się przełomowym krokiem w kierunku pojednania między Polską a Niemcami po naprawdę  bardzo złej historii między naszymi narodami. Dla mnie wciąż jest czymś zdumiewającym i jestem bardzo wdzięczny, że Polacy, którzy tak wiele wycierpieli z rąk Niemców, byli inicjatorami tego procesu pojednania.

Wymiana listów zapoczątkowała regularne spotkania między Niemcami i Polakami na różnych poziomach nie tylko kościelnych, ale społecznych i politycznych, co doprowadziło do pojednania między Niemcami a Polską. Ponieważ bardzo mnie interesowała historia wymiany listów chciałbym dodać, że politycy, na przykład kanclerz Willy Brandt, a potem szef niemieckiej dyplomacji Hans-Dietrich Genscher, którzy byli bardzo zaangażowani w pojednanie w sferze politycznej, też mówili, że bez wymiany listów między biskupami w 1965 roku nie zaszlibyśmy tak daleko, jak zaszliśmy. Dzięki Bogu!

Czym ten przełomowy krok jest dla nas dziś i w przyszłości?

– Obecnie relacje między Niemcami a Polakami, ale także w całej Unii Europejskiej, znów stały się trudniejsze. Rodzą się nowe nacjonalizmy i populizmy. Europa tak naprawdę bardziej się od siebie oddala niż dąży do większej integracji. Dlatego musimy zawsze pamiętać o wymianie listów i stale przypominać, że przyniosły one pojednanie i jedność. Nie możemy pozwolić, by nam to odebrano.

Zawsze będą problemy między ludźmi i narodami. Musimy jednak zdać sobie sprawę, że jedność, solidarność i dobra współpraca decydują o naszej przyszłości. Wszystko, co staje na przeszkodzie utrudnia naszą przyszłość, a nawet ją niszczy. Minione 60 lat jest bardzo ważne. Będziemy nadal pracować nad tym procesem. Przezwyciężajmy trudności i dbajmy o to, byśmy byli prawdziwie zjednoczoną Europą, w której Polska, Niemcy i Francja stanowią centrum oraz fundament. Zawsze się za tym opowiadałem i powtarzałem to wielokrotnie. Teraz powtórzę to jeszcze raz.

Ważnym symbolem pojednania będzie pomnik w Berlinie upamiętniający polskie ofiary II wojny światowej i niemieckiej okupacji. Czy proces rozliczanie zbrodni nazistowskich po II wojnie światowej jako warunek konieczny pojednania się zakończył? Jaka jest wiedza w niemieckim społeczeństwie o niemieckich zbrodniach w Polsce? Czy trzeba jeszcze nad tym pracować? 

– Bez prawdy nie ma pojednania i przyszłości. Jest absolutnie konieczne, aby zbrodnie popełnione przez Niemców przeciwko Polsce zostały uznane i pamiętane. Oczywiście były problemy związane z końcem wojny i wypędzeń Niemców, ale musimy się z tym uczciwie pogodzić i nie po to, by się wzajemnie antagonizować, ale by przyczynić się do pojednania.

Bardzo ważne jest, aby podczas godzenia się z przeszłością skupić się na celu, jakim jest pojednanie i jedność. Na nowo nie wbijamy sobie nawzajem noża w plecy, nie potępiamy się i nie demonizujmy. Naszym celem musi być wyłożenie prawdy na stół, abyśmy mogli żyć razem w bardziej pojednany sposób w przyszłości.

Ksiądz Arcybiskup już o tym wspomniał, ale powtórzmy, dlaczego tak duże znaczenie miało i ma pojednanie polsko-niemieckie dla zjednoczonej Europy? Szczególnie teraz gdy mamy wojnę Rosji z Ukrainą, ogólnoświatowy chaos i niepewność jutra.

– Europa ma jedno serce i jest nim Polska, Niemcy i Francja. Jeśli serce jest zdrowe w ciele człowieka, to transportuje tlen, którego całe ludzkie ciało potrzebuje, aby żyć. Dlatego ważne jest, aby Polska, Niemcy i Francja dobrze ze sobą współpracowały i naprawdę tworzyły Europę wartości, a nie tylko ograniczały się do współpracy i integracji gospodarczej. Jest to niewątpliwie bardzo ważny element, ale równie bardzo ważna jest chrześcijańska inspiracja, która legła u podstaw zjednoczonej Europy. Oczywiście mamy też inspirację żydowską i muzułmańską. Bez wątpienia dobre wartości muszą być zintegrowane.

Chrześcijaństwo jest inspiracją bez której Europa nie może żyć. Europa została zbudowana na fundamencie chrześcijaństwa i na nim może przetrwać i będzie miała dobrą przyszłość. Musimy zachować ten fundament wartości, nadziei, zaufania, ludzkiej godności i praw człowieka. Chrześcijaństwo może to zrobić, ponieważ ma ono swoje miejsce, serce, w narodach Polski, Niemiec i Francji. Jeśli zostanie zachowane i nadal będzie inspirować Unię Europejską, to będziemy też dobrze żyć i godnie kształtować przyszłość.

Ksiądz Arcybiskup przez 16 lat był współprzewodniczącym Grupy Kontaktowej Episkopatów Polski i Niemiec. Jakie największe wyzwania stoją obecnie przed naszymi Kościołami? 

– Największym wyzwaniem jest powrót do Boga. Żyjemy w czasach, w których nie mamy już ideologicznego ateizmu, ale żyjemy w czasie zapominania o Bogu. Nie mówię tego w sposób oskarżycielski czy negatywny, ale żyjemy w czasach, w których wszystko wydaje się ważniejsze od Boga, od transcendencji, a zatem także od jednoczących wartości i wiążących cnót. Brakuje nam tego, ponieważ ludzie są całkowicie zajęci sobą, środowiskiem naturalnym, bogactwem i hedonistycznymi przyjemnościami. Tym są zaabsorbowani. Ale człowiek nie żyje tylko samym chlebem, żyje słowem, które pochodzi od Boga. Potrzebuje ducha. Dlatego myślę, że jako Kościoły powinniśmy przede wszystkim mówić o Bogu jako o tym, który nas łączy, który objawia nam dobrą wolę i który czyni nas ludźmi sobie życzliwymi, w których stale umacnia się miłość do bliźniego. Musimy o tym głośno mówić.

Ponadto Kościoły również potrzebują więcej pewności siebie. Muszą prowadzić święte życie, czyli być chrześcijanami, żyć dla ostatecznego celu jakim jest Bóg i prowadzić do autentycznego życia. Świętość jest autentycznym życiem chrześcijanina. Objawia się ona  w gorliwych nabożeństwach, w prawdziwie dobrej woli, w prawdziwych wysiłkach na rzecz międzyludzkiego pokoju. Musimy to odnowić. Wtedy będziemy mogli wnieść dobry wkład w nasze społeczeństwa, w dziś i jutro Europy i świata.

W naszym Kościele drogą do tego dzisiaj jest synodalność.

– Synodalność jest częścią Kościoła. Nie jesteśmy Kościołem autokratycznym ani demokratycznym, ale jesteśmy Kościołem synodalnym, co jest zawarte w Ewangelii. Co znaczy synodalny? To znaczy, że wszyscy, którzy są ochrzczeni biorą udział w życiu Kościoła, biorą aktywny udział w nabożeństwach i aktywnie uczestniczą w pracach Kościoła do których należą m. in. inicjatywy na rzecz dzieci w przedszkolach, dla młodzieży w szkołach, na uniwersytetach, w miejscach pracy, na rzecz ludzi starszych. Tak dzieje się aż do śmierci. Na tym polega synodalność, czyli uczestnictwo w całym życiu Kościoła. Dlatego potrzebujemy więcej synodalności. Po części mamy zbyt wiele klerykalizmu, który papież Franciszek wielokrotnie krytykował. Innymi słowy, biskupi i księża decydują o wszystkim, robią wszystko i w ogóle nie angażują wiernych. Oczywiście są też inne tendencje, które mówią, że musimy robić wszystko demokratycznie i księża i biskupi po prostu muszą się temu podporządkować. Oczywiście, że nie.

Synodalność oznacza przede wszystkim dialog, który trzeba najpierw uprawiać na poziomie parafii, czyli tam, gdzie ludzie żyją najbliżej siebie, potem na poziomie diecezji, a potem oczywiście na poziomie konferencji biskupów i wreszcie na poziomie Kościoła powszechnego.

Czy krytykowana niemiecka „droga synodalna” jest dobrą propozycją?

– Moim zdaniem podejście synodalne w Niemczech nie zaangażowało wystarczająco we wszystkich kwestiach ludzi na poziomie parafii. Oczywiście powinniśmy rozmawiać o tym, jak dziś ma wyglądać posługa kapłańska i biskupia. Wszyscy wierni muszą mieć możliwość wypowiedzenia się na temat tego, jak to widzą. Także o tym, w jaki sposób kobiety powinny jeszcze bardziej być zintegrowane z życiem kościelnym, że naprawdę mają dużo do powiedzenia, a nie tylko wykonywać jakieś służebne zadania. Synodalność musi być kultywowana we wszystkich obszarach, od dołu do góry, ale nie od góry do dołu. Uważam, że w Niemczech nie poświęcono temu wystarczająco dużo uwagi. Jesteśmy w trakcie procesu synodalnego, który zainicjował papież Franciszek i który papież Leon XIV chce kontynuować.

fot. Sebastian Gollnow / PAP/DPA

Oczywiście Niemcy mogą i powinni zadawać pytania i angażować się w to, co się w ramach procesu synodalnego dzieje, ale w kontekście Kościoła powszechnego. Wtedy sprawy mogą pójść naprzód w pozytywny sposób. Podkreślmy raz jeszcze, że synodalność jest bardzo ważna. Musimy stać się Kościołem synodalnym, w przeciwnym razie nie będziemy w stanie spełnić oczekiwań świata wobec Ewangelii i Kościoła. Synodalność jest kluczowa dla naszej przyszłości.

Obecnie mamy do czynienia z nową falą antysemityzmu w Europie i na świecie, związaną z wojną w Strefie Gazy. Jako prezes Fundacji Maksymiliana Kolbego Ksiądz Arcybiskup w ostatnim czasie wielokrotnie wzywał walki z antysemityzmem. Jak powinniśmy na niego reagować?

– Zawsze bardzo mocno podkreślałem, że antysemityzm trzeba odróżnić od antyjudaizmu i dla antyizraelizmu. To są różne rzeczy choć oczywiście w pewnym stopniu na siebie oddziałują. Antysemityzm oznacza, że jesteśmy przeciwko rasie semickiej. Z chrześcijańskiego punktu widzenia jest to rasizm absolutnie zakazany. Naziści używali rasizmu nie tylko przeciwko Żydom, ale też przeciwko Romom i innym narodom, w tym Polakom. Odpowiedzią na rasizm jest równość wszystkich ludzi, o której jest mowa w pierwszych zdaniach Biblii. Wszyscy ludzie są stworzeni na obraz i podobieństwo Boga i dlatego nie można tolerować antysemityzmu.

Nie możemy też tolerować antyjudaizmu który oznacza, że jesteśmy przeciwni religii Żydów. Stary Testament jest integralną częścią naszego Pisma Świętego. Angażujemy się w dialog religijny z naszymi starszymi braćmi i siostrami Żydami i staramy się poznać w ten sposób wolę Boga. Tylko na takiej podstawie będziemy mogli prowadzić dialog chrześcijańsko-żydowski. Oczywiście musimy też uwzględniam dialog z islamem. W ten sposób jako wspólnota religijna z woli Boga możemy wnieść pozytywny wkład na rzecz pokoju i dobrej współpracy na świecie. Mamy jednego Boga i ten Bóg jest Bogiem miłości i przyjaźni, który chce dać szczęście wszystkim ludziom. Musimy rozmawiać ze sobą bez antyjudaizmu.

Nie może być też antyizraelizmu, kwestionowania istnienia izraelskiego państwa. Oczywiście mamy prawo krytykować politykę krajów, w tym Izraela. Jest to uzasadnione, ale zawsze z myślą o celu jakim jest to, aby wszystkie kraje przestrzegały praw człowieka, aby wszystkie kraje solidarnie współpracowały. Jest to również misja naszego Kościoła.

Proces pojednania polsko-niemieckiego nie jest zakończony. Nad czym powinniśmy teraz szczególnie pracować?

– Zawsze było dla mnie bardzo ważne, abyśmy spotykali się w wielu różnych grupach, co miało miejsce po 1965 roku. Wymiana listów zainicjowała spotkania i dyskusje między Polakami i Niemcami. Powstała grupa kontaktowa episkopatów Polski i Niemiec, której miałem zaszczyt przewodniczyć przez 16 lat. Każde spotkanie sprawiało mi wielką radość. Zawsze wspierałem Ruch Pax Christi i jego działania. Założyliśmy Maximilian-Kolbe-Werk/Dzieło Maksymiliana Kolbego, którego byłem przewodniczącym a potem Fundację Maksymiliana Kolbego. Mamy partnerstwa miast, różnych wspólnot i parafii.

W obecnej trudnej sytuacji nie możemy pozwolić, aby nasze inicjatywy, osobiste kontakty upadły. Musimy wytrwać. Dlatego moja prośba i apel jest taki, abyśmy mieli ze sobą jak najwięcej kontaktów, spotkań i dalszych inicjatyw. Musimy angażować w to jak najwięcej Polaków i Niemców, a także inne kraje. Pomoże to nam pozostać razem i budować dobrą przyszłość. Duch chrześcijański jest wielką pomocą i daje olbrzymią energię do realizacji i kontynuacji spotkań oraz budowania wspólnot na rzecz pojednania krajów Europy i ostatecznie całego świata.

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze