fot. Emilia Grzybowska

Aby wyrosły kwiaty na szarym murze. Doświadczenie misyjne w Gruzji [FOTOREPORTAŻ] 

Nauka polskich zwyczajów, dzielenie się uśmiechem przy malowaniu czy nauce angielskiego oraz cicha nadzieja, że obraz katolików w tych prawosławnych młodych sercach trochę się polepszy. Tak studenci z Akademickiego Koła Misjologicznego spędzili w Kutaisi od 16 lipca do 1 sierpnia. 

Podsumowaniem rocznych działań Akademickiego Koła Misjologicznego im. Wandy Błeńskiej każdego roku jest wyjazd na doświadczenie misyjne. Zwykle jest to miesiąc wolontariatu – albo w krajach kojarzonych powszechnie jako obszar misyjny, albo w miejscach, w których wiara katolicka jest już dominująca. Gruzja nie zalicza się ani do jednego, ani do drugiego. 

Święta Nino – patronka Gruzji. Fot. Anna Gorzelana/misyjne.pl

Zabawa z tymi, z kim nikt się bawi 

Przygotowania do wyjazdów misyjnych zaczęliśmy dużo wcześniej: modlitwa, poznanie tamtejszych potrzeb, organizacja miejsca zamieszkania i pracy, nauka języka, szczepienia… Trudno się odnaleźć w sytuacji, gdy kilkanaście dni przed wylotem w kraju wybuchają zamieszki i wszelkie wyjazdy tam stają się niebezpieczne – tak było z naszym planem na Kenię. Gdy zrezygnowaliśmy z planowanego od wielu miesięcy wolontariatu misyjnego w Afryce, natychmiast ruszyły poszukiwania nowej przestrzeni zaangażowania misyjnego, by owocnie wykorzystać zarezerwowany czas wakacji studenckich. Ostatecznie to gruzińskie centrum Caritas odpowiedziało, że znajdzie dla nas i miejsce, i pracę. 

fot. Anna Gorzelana/misyjne.pl

W Gruzji jest bardzo dużo zaniedbanych dzieci. Nastolatkowie rezygnują ze szkoły, rodzice nie są w stanie się nimi zajmować, łatwo o działalność przestępczą. Aby temu zapobiec, Caritas w Kutaisi prowadzi Centrum Młodzieżowe, w którym dzieci mogą się rozwijać – także w czasie wakacji. Poprowadziliśmy więc im dwutygodniowe półkolonie. 

fot. Anna Gorzelana/misyjne.pl

Tańce, nauka angielskiego, przedstawienia, gra w UNO czy ping-pong, bibliodrama, czy wspólne układanie puzzli. Dużo się działo! Nawet wspólna gra w piłkę nożną może być dla młodzieży wydarzeniem, na które się czeka cały dzień, jeśli w rozgrywkę zaangażują się też dorośli. W Gruzji nie ma praktyki wspólnych zabaw z dziećmi, ale wraz z pozostałymi studentami z AKM podczas naszego doświadczenia bardzo często staraliśmy się przełamywać kulturowe stereotypy, poszerzając spojrzenie lokalnych. 

fot. Anna Gorzelana/misyjne.pl

Dziewczyny kopią piłkę, chłopaki tańczą 

Idziemy z koleżankami na mecz, ale zagadują nas tamtejsze dziewczęta. Zapraszamy więc i je, by wybrały się z nami, może wspólnie pokopiemy piłkę. „What?! But we are girls!” wołają zdziwione tym pomysłem jedenastolatki, podkreślając swą płeć – jakby to uniemożliwiało zaangażowanie w ten sport. Potem jednak gramy wszyscy wspólnie. Być może niektóre Gruzinki pierwszy raz w życiu. 

fot. Anna Gorzelana/misyjne.pl

Podczas doświadczeń misyjnych rozdzielamy między sobą pewne dyżury, by sprawnie funkcjonować: ktoś prowadzi jutrznię, inna osoba szykuje śniadanie… Na pierwszy obiad w Centrum Młodzieżowym wypada dyżur zmywania naczyń trzem mężczyznom – dwojgu studentom oraz księdzu. Jakie jest zdziwienie Gruzinów, gdy do sprzątania się wzięły nie kobiety! Jestem pewna, że niejedną inspirację pozostawiliśmy, wiele również otrzymaliśmy. 

fot. Emilia Grzybowska

Nieustanny polonez 

Zostaliśmy obdarowani spotkaniem z osobami, które kochają kulturę swojej ojczyzny i wiernie ją kultywują. Dzieci bardzo lubią śpiewać gruzińskie piosenki, a szczególne miejsce w ich sercach zajmuje hymn narodowy. Może właśnie dlatego zawsze śpiewają go z ręką położoną na sercu? 

fot. Anna Gorzelana/misyjne.pl

Opowiadamy o Poznaniu, częstujemy opłatkiem. Dzielimy się tym, co najważniejsze. Uczymy modlitw po polsku, ale wychowankowie domagają się też poznania hymnu. I choć trudno wymówić im szeleszczące „marsz, marsz”, chcą się go nauczyć.  

fot. Anna Gorzelana/misyjne.pl

W kulturze gruzińskiej bardzo ważny jest taniec. Znów jesteśmy obdarowywani – możemy zachwycać się ich gibkimi, od lat ćwiczonymi ruchami tańców ludowych. My pokazujemy poloneza – zupełnie przepadli. Chyba podczas próby do studniówki nie tańczyłam go tak często jak w Centrum Młodzieżowym. Wciąż chcą go powtarzać, czasem przeplatając jeszcze „Skrzypkiem” czy innymi tanecznymi podskokami. 

fot. Anna Gorzelana/misyjne.pl

Stokrotki na pamiątkę 

Oprócz animowania czasu dzieciom i młodzieży, podejmowaliśmy się zadań specjalnych, jak np. malowanie muru. Stary budynek Centrum Młodzieżowego nie zachęca do spędzania w nim czasu, więc postanowiliśmy farbami pokonać tę szarość. 

Na początku kierownik placówki poprosił nas o pomalowanie bramy i fragmentu muru. Efekty naszej pracy jednak na tyle mu się spodobały, że ożywiliśmy cały, kilkudziesięciometrowy mur.  

fot. Mateusz Lesiński

Gdy wróciliśmy kolejnego dnia do centrum, ujrzeliśmy pomazane kwiaty oraz wulgarne napisy na murze. Ponieważ sprawcy byli znani, odbyły się rozmowy z łobuzerską młodzieżą z sąsiedniego blokowiska, a my stworzyliśmy kolejne wzory na murze, zostawiając kolorową pamiątkę naszym wakacyjnym wychowankom. 

fot. Anna Gorzelana/misyjne.pl
fot. Emilia Grzybowska

Uczą księdza znaku krzyża 

Na czas naszej pracy w Centrum Młodzieżowym wypadła wycieczka nad morze – zabraliśmy się z dzieciakami. I choć do przebycia było zaledwie kilkadziesiąt kilometrów, pewien nastolatek mi wyznał, że tylko raz widział morze. Dla młodszych to mogło być pierwsze takie doświadczenie w życiu. 

fot. Anna Gorzelana/misyjne.pl

W drodze powrotnej zahaczamy o cerkiew. Ze wzruszeniem obserwuję postawę dzieci, które okazują szacunek świętemu miejscu. Nawet najgłośniejsze łobuziaki nabożnie klękają, delikatnie całując ikony.

Również okazujemy cześć świętemu miejscu naszych braci w wierze – katoliczki założyły chusty na głowy, chłopaki zakryli kolana chustami. A gdy opiekun naszego wyjazdu przeżegnał się po katolicku przy ikonie, podszedł do niego jeden chłopiec i patetycznie tłumaczył mu, jak się należy poprawnie żegnać. Ksiądz z wdzięcznością przyjął tę lekcję, powtarzając za prawosławnym dzieckiem potrójne ruchy – jaka była radość chłopca, że mógł być nauczycielem! I to w tak ważnej sprawie, jak znak krzyża. 

Budowaliśmy mosty 

Okazji do dialogu ekumenicznego było więcej. W Gruzji prawosławni stanowią niecałe 90%. Ponad dziesięć procent jest wyznawców islamu, zaś katolików jest mniej niż 1%. Gdy wybraliśmy się w niedzielę do katolickiej kaplicy, spotkaliśmy wiernych, którzy przejechali 60 km na Eucharystię.  

fot. Anna Gorzelana/misyjne.pl

Relacje międzywyznaniowe nie są łatwą sprawą. Z ciekawością przysłuchiwałam się argumentacji gruzińskiego nastolatka, który koledze z AKM próbował wytłumaczyć istotę papieskiego paktu zawartego z diabłem… Pomimo złej opinii o Kościele katolickim, czuliśmy sympatię zarówno od dzieci, z którymi spędzaliśmy czas na co dzień, jak i od nieznajomych. Wierzę, że poprzez drobne gesty dobroci, opinia o katolikach zostanie w pamięci napotkanych osób bardziej pozytywna, choć wpływ rosyjskiego patriarchatu wciąż odciskają bolesne piętno na wzajemnym dialogu.

fot. Filip Łuczak
Galeria (2 zdjęcia)
Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze