Agata Rujner (Prawie Morały): Bóg nie przychodzi do nas jako abstrakcja, ale jako konkretna miłość
– Emmanuel, Bóg z nami, oznacza, że nie ma takiej chwili, ani takiego wydarzenia, kiedy Boga by nie było, kiedy bylibyśmy opuszczeni, czy zapomniani przez Niego – mówi Agata Rujner, teolog, która w social mediach prowadzi profil Prawie Morały.
>>> Jakub Siekierzyński: wspólne kolędowanie to przede wszystkim spotkanie
Justyna Nowicka: Czym dla Pani jest Adwent?
Agata Rujner: – Adwent jest dla mnie „tęsknieniem”. Bardzo lubię to słowo, choć w języku polskim ono nie istnieje, ale wskazuje na pewien dynamizm oczekiwania. Już od wielu lat Adwent kojarzy mi się z czekaniem na to, żeby Pan Jezus przyszedł ponownie. A ponieważ jestem teologiem, to zwracam też uwagę na liturgię w tym okresie. I to moje wewnętrzne przeżywanie bardzo współbrzmi z tym, co przeżywamy w tym czasie w Kościele. Mam tutaj na myśli zwłaszcza pierwszą część Adwentu, która kieruje nasze spojrzenie na paruzję. Oznacza to, że jesteśmy Kościołem, który czeka na powrót Pana. I ja też czekam.
Ostatnio słyszałam, w kontekście tych miejsc w Kościele, w których zadziało się duże zło, że to są miejsca jeszcze nie-zbawione. Można więc chyba powiedzieć, że czekamy w Kościele na Emmanuela, dosłownie – „jak na zbawienie”?
– Dobrze jest sobie przypominać, że każda historia jest historią zbawienia i jest historią zbawioną. Co to znaczy? To znaczy, że zbawienie już się dokonało. Jezus zbawił nas przez mękę, śmierć i zmartwychwstanie. Każdego z nas. A równocześnie, że nasza historia ma być dla nas drogą do Nieba, zatem jeszcze czekamy na życie w pełnej jedności z Bogiem w Królestwie Niebieskim. Myślę, że potrzebujemy naszą historię, także historię grzechu – zarówno jeśli chodzi o życie nasze i życie całego Kościoła – odczytywać w perspektywie wydarzeń paschalnych. My nikogo nie zbawimy, ale ma to sens jedynie wtedy, kiedy oddajemy się Jezusowi i pozwalamy Mu działać. Bardzo ważne jest dla mnie, by pozwalać Bogu być Bogiem. Miejsce Zbawiciela jest już zajęte – i właśnie o tym przypomina mi Adwent. Jeśli w ten sposób patrzę na Adwent, wówczas zacznie prościej jest mi wpuszczać do swojego życia Emmanuela, czyli „Boga z nami”.
>>> Agnieszka Robakowska: 40 dni postu zamiast Adwentu
W niektórych miejscach wciąż jakby tego nie widać.
– W Kościele także są takie miejsca, w których nie widać światła. Ale my tego światła nie wytworzymy żadnymi naszymi pomysłami czy strategiami. Najlepszym, co w tej sytuacji możemy zrobić, jest wpuszczenie tam Chrystusa, ponieważ to On jest Światłem, które nie zna zachodu, On jest Słońcem, wschodzącym z wysoka. Bardzo lubię fragment z Księgi Izajasza (Iz 9,1): „Naród kroczący w ciemnościach ujrzał światłość wielką; nad mieszkańcami kraju mroków światło zabłysło”. Można sobie to nawet wyobrazić, że Bóg – Emmanuel – wchodzi ze światłem we wszystkie te miejsca w nas, które są ciemne, które są grzechem, słabością.
A co dla naszego życia oznacza, że Bóg jest z nami. W jaki sposób to rozpoznać?
– Emmanuel, Bóg z nami, oznacza, że nie ma takiej chwili, ani takiego wydarzenia, kiedy Boga by nie było, w którym bylibyśmy opuszczeni czy zapomniani przez Niego. To jest właśnie prawda o Bogu – że On zawsze jest. Tylko trzeba pamiętać, że to nie chodzi o jakiegoś abstrakcyjnego Boga, ale o Miłość. On przychodzi poprzez Miłość. On stał się człowiekiem, by być tak blisko nas jak to tylko możliwe, a taka obecność to przecież nic innego jak kolejny dowód Jego miłości.
Matka Teresa z Kalkuty mówiła, że za każdym razem, kiedy się uśmiechniemy, kiedy komuś pomożemy, wtedy jest Boże Narodzenie.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |