fot. PAP/EPA/Carlos Lemos
Agnieszka Kosowicz: warto docenić tych, którzy przyjeżdżają do Polski [ROZMOWA]
– Polska będzie krajem coraz bardziej zróżnicowanym. Moim zdaniem trzeba nauczyć się funkcjonować w takim świecie i budować poczucie bezpieczeństwa w grupie różnorodnej, żeby migracja nie budziła obaw – tłumaczy Agnieszka Kosowicz. Prezeska Fundacji Polskie Forum Migracyjne podkreśla, że migracja nie umniejsza ani człowieczeństwa ani wartości czy zasobów ludzi, którzy jej doświadczają.
W rozmowie z Anną Gorzelaną opowiada o działaniach Polskiego Forum Migracyjnego, odpowiada na popularne mity związane z migrantami i podkreśla konieczność przekierowania uwagi z prób ograniczania migracji na myślenie o tym, jak razem z innymi tworzyć nową wspólnotę.
Anna Gorzelana (misyjne.pl): Jest Pani założycielką i prezeską Polskiego Forum Migracyjnego – dlaczego „migracyjne”, a nie na przykład „uchodźcze”?
Agnieszka Kosowicz (Polskie Forum Migracyjne): – Osiemnaście lat temu, podczas zakładania organizacji, decydowaliśmy się, żeby to było Polskie Forum Migracyjne, bo interesowały nas osoby, które przyjeżdżają do Polski z różnych powodów. Uchodźcy różnią się od migrantów motywacją: uchodźcy uciekają ze swoich krajów z powodu prześladowań lub obawy o życie, a migranci dobrowolnie wybierają życie w innym kraju. Jednak po przyjeździe do Polski okazuje się, że problemy i wyzwania obu tych grup w wielu obszarach są podobne. Polskie Forum Migracyjne powstało po to, żeby pomagać ludziom wchodzić w polskie społeczeństwo i rozumieć, na czym polega Polska — jakie są normy, zwyczaje, prawo, jak załatwia się różne sprawy.
Pracujecie też z Polakami.
– Tak, szczególnie z osobami, które zawodowo mają kontakt z migrantami, żeby pomóc im w pracy z ludźmi z innych krajów i kultur. Od samego początku nasza praca była dwutorowa: z jednej strony pomoc cudzoziemcom, by rozumieli polskie realia i dobrze w nich funkcjonowali, a z drugiej strony wsparcie dla Polaków, by uczyli się żyć w świecie zróżnicowanym kulturowo. Mamy przekonanie, że Polska będzie krajem coraz bardziej zróżnicowanym. Trzeba nauczyć się funkcjonować w takim świecie i umieć budować poczucie bezpieczeństwa, żeby migracja nie budziła obaw.

Co teraz jest największym wyzwaniem w kontekście Waszej pracy?
– Myślę, że bardzo dużym problemem jest sposób, w jaki mówi się o migracji w przestrzeni publicznej. To przysparza nam wiele trudności. Wiele osób zgłasza się do nas w sytuacjach, w których ich prawa lub bezpieczeństwo nie są respektowane. Pomagamy osobom wykorzystywanym na rynku pracy, ale też tym, które są ofiarami przemocy słownej albo agresji w przestrzeni publicznej, komunikacji czy na ulicy.
Jakie są główne obszary tych problemów?
– W Fundacji skupiamy się na kilku wybijających się obszarach trudności. To pomoc psychologiczna, wsparcie migrantów w obszarze edukacji, informacja i przekazywanie wiedzy na temat praw, legalizacji pobytu, dokumentów czy legalizacji pobytu dzieci. Ważnym obszarem jest też rynek pracy – na przykład pomoc w rozliczaniu podatków w Polsce. Kolejny obszar to wsparcie kobiet w ciąży. Już dawno zidentyfikowaliśmy, że kobieta z innego kraju, która jest w ciąży, nie wie, jak zorganizowany jest poród w Polsce, jak wybiera się szpital, co jest standardowo dostępne, jak wygląda kalendarz szczepień, opieka nad noworodkiem. Zbudowaliśmy program wsparcia dla migrantek, które mają w Polsce dziecko, i pracujemy zarówno z kobietami w ciąży, jak i z tymi krótko po porodzie.
Ostatnie pole to budowanie społeczności, czyli tworzenie okazji do spotkań, poznawania się, rozmowy, wspólnego spędzania czasu lub kontaktu z osobami z innej kultury. Zapraszamy migrantów i Polaków, młodych i starszych, każdego chętnego. Ten obszar obejmuje inicjatywy takie jak gotowanie, rękodzieło, wydarzenia kulturalne, wycieczki, spacery po Warszawie – różne aktywności.
Co jest najtrudniejsze dla migrantów – język, prawo, praca, mieszkanie, edukacja, a może niechęć i mentalność społeczeństwa?
– Trudno wybrać jedną rzecz, ale naprawdę dużym problemem jest to, w jaki sposób się o migracji mówi, bo to przekłada się na wszystkie te sprawy, które Pani wymieniła. Dlatego istotne jest to, w jaki sposób osoby publiczne wypowiadają się na temat migrantów. Obecnie często słyszymy, że to osoby niechętnie widziane, szkodliwe i postrzegane jako gorsze. Trudno jest słuchać takiej opowieści o samym osobie. W społecznej percepcji migranci są traktowani przedmiotowo, ich człowieczeństwo umyka w dyskusji. Ich kompetencje, zasoby, ale i emocje, chęci, ambicje, marzenia, to nie są rzeczy, o których się w ogóle rozmawia w naszym dyskursie publicznym. I rozumiem, że nie ma na to przestrzeni, żeby politycy mówili o marzeniach migrantów, ale potrzebne jest, by docenić ich podmiotowość i wkład w polską rzeczywistość. Bardzo trudno zachować entuzjastyczne podejście do Polski ludziom, których życie w Polsce jest pełne przykrości.

Skojarzył mi się ten problem odbierania podmiotowości migrantom z tematem osób z niepełnosprawnością – coraz więcej się podkreśla w dyskursie publicznym, by nie mówić o nich, że są to „niepełnosprawni”, bo ta niepełnosprawność nie definiuje ich – oprócz tego mają różne pasje, potrzeby, cele… Często jednak ludzie boją się spotykać migrantów w związku z mitami, które ich dotyczą. Jak na nie odpowiadacie?
– Jednym z częstych mitów jest przekonanie, że przyjmowanie uchodźców z Ukrainy bardzo obciąża Polskę finansowo. To absolutny mit – około 80% Ukraińców pracuje i zarabia na siebie, a ich podatki zasilają polski system emerytalny i ZUS. Polska gospodarka na tym zyskuje, a nie traci. Warto krytycznie sprawdzać dane. Spotykamy się też z mitem niewdzięczności cudzoziemców. Tymczasem wiele osób okazuje wdzięczność i szacunek. Są świadome pomocy, jakiej doświadczyły, zarówno od społeczeństwa, jak i władz polskich. Myślę, że w kontekście olbrzymiej życzliwości i gościnności z lat 2022–2023 tym bardziej przykre jest doświadczenie tej zmiany nastrojów obecnie. Dla wielu osób z Ukrainy szokujące jest, w jaki sposób zmieniło się nastawienie Polaków.
Innym stereotypem jest przekonanie, że migranci przyjeżdżają do Polski, żeby wykorzystywać system społeczny.
– Poziom pomocy społecznej jest niski, a wielu cudzoziemców w ogóle z niego nie korzysta, mimo że mają do tego prawo. Często słyszymy też, że migranci nie chcą uczyć się polskiego i traktują Polskę instrumentalnie. W rzeczywistości kursy języka polskiego cieszą się ogromnym zainteresowaniem i miejsca na kursach wypełniają się w ciągu kilku minut. Chęć poznawania języka i kultury polskiej jest bardzo duża, większa niż zasoby organizacji do prowadzenia takich kursów.
Krąży też stereotyp dotyczący kwalifikacji migrantów. Wielu ludzi uważa, że przyjeżdżają osoby niewykwalifikowane. Tymczasem cudzoziemcy często mają wysokie kompetencje zawodowe. Przykładem są elektrycy z Nigerii, których firmy w Polsce zapraszają do pracy, bo w kraju brakuje wykwalifikowanych pracowników. Warto też pamiętać, że migranci nie tylko korzystają z systemu zdrowia, ale też go współtworzą – w placówkach coraz częściej pojawiają się lekarze cudzoziemcy.
Rzetelne, weryfikowane informacje z pierwszej ręki mogą być dobrym argumentem w dyskusji o migracji i mogą pomóc przełamać stereotypy. Mam wrażenie, że w Polsce mówi się różnie o migrantach – w zależności od ich kraju pochodzenia.
– Tak, Polacy mają różne podejście do ludzi w zależności od kraju pochodzenia, kultury, religii. Część osób ma uprzedzenia wobec osób o innym kolorze skóry lub innego wyznania. Zdarza się, że Ukraińcy są odbierani bardziej pozytywnie, bo postrzegani są jako bliżsi nam kulturowo, ale przez innych w związku z zaszyłościami historycznymi właśnie są dalecy, może nawet wrodzy. Często migranci z dalszych regionów czy innych religii spotkają się z większym sceptycyzmem.

Jak wygląda droga migranta od momentu przyjazdu do Polski? To nie jest takie proste.
– Przede wszystkim, żeby w ogóle przyjechać do Polski, trzeba wcześniej uzyskać na to zgodę. Osoby wyjeżdżające ze swojego kraju muszą mieć paszport i konkretny powód, by ubiegać się o wjazd do naszego kraju. Z częścią państw Polska ma ruch bezwizowy. Wtedy cudzoziemcy mogą wjechać na przykład na okres trzech miesięcy bez wizy, ale trzeba pamiętać, że takie prawo nie obejmuje zezwolenia na wykonywanie pracy – o nie trzeba się formalnie ubiegać. Jeśli ktoś planuje dłuższy pobyt, musi mieć ku temu podstawę.
Z doświadczenia znajomych migrantów wiem, że powodem często są studia.
– Jeśli ktoś przyjeżdża do Polski na studia, to jeszcze przed wyjazdem musi znaleźć uczelnię, zostać na nią przyjęty i opłacić czesne (bo studia dla migrantów z reguły są w Polsce płatne). Z potwierdzeniem przyjęcia i dowodem wniesienia opłaty osoba udaje się do polskiej ambasady po wizę. Na jej podstawie wjeżdża do Polski i dopiero tutaj może złożyć wniosek o kartę pobytu, która reguluje jego dalszy status prawny. Zwykle takie zezwolenie wydawane jest na określony etap nauki, a nie na cały okres studiów, więc cudzoziemiec musi je później przedłużać, by móc studia zakończyć. To także nie jest prosta procedura.
W przypadku migracji zarobkowej możliwości są różne i zależą od kraju pochodzenia. Obywatele państw takich jak Białoruś, Ukraina, Mołdawia czy Gruzja mają uproszczone procedury wejścia na polski rynek pracy. Pracodawca, który chce ich zatrudnić, składa oświadczenie o powierzeniu pracy cudzoziemcowi, co pozwala na legalne zatrudnienie. W przypadku innych cudzoziemców potrzebne jest uzyskanie zezwolenia na pracę. Jest ono wydawane co do zasady wtedy, gdy osoba znajdzie już pracę, gdy miejsce pracy jest dla niej dostępne.
W każdym przypadku procedura jest dość złożona i zaczyna się od ustalenia powodu przyjazdu oraz zdobycia odpowiednich dokumentów. Dopiero potem można otrzymać wizę, wjechać do Polski i starać się o kartę pobytu. Wiele dyskusji dotyczy także uzyskiwania polskiego obywatelstwa. Warto podkreślić, że dopiero po wielu latach legalnego pobytu cudzoziemiec może w ogóle złożyć wniosek. Nie jest to ani szybkie, ani łatwo dostępne – to kolejna skomplikowana procedura, z której nie można skorzystać od razu po przyjeździe.

Nie jest łatwo stać się migrantem w Polsce, a później też wcale łatwiej nie jest.
– Często, gdy mówimy o opiniach i stosunku Polaków do uchodźców czy imigrantów, umyka nam perspektywa tego, jak my jesteśmy postrzegani jako gospodarze. Robi się wiele badań o tym, jak Polacy widzą uchodźców, ale pamiętajmy, że integracja jest procesem dwustronnym: my godzimy się na obecność imigrantów, a oni na nasze wartości i kulturę – i wspólnie tworzymy coś nowego. Sądzę, że kiedy Polki i Polacy wyrażają niechęć czy nieufność wobec osób przyjeżdżających, nie zastanawiają się nad tym, jak te słowa i postawy są odbierane. A obecnie nie jesteśmy postrzegani jako kraj szczególnie życzliwy i otwarty. Myślimy o sobie, że jesteśmy gościnni, serdeczni, ale nie pokazujemy tego w praktyce, ludzie czują niechęć i wrogość.
Migracja będzie nam także potrzebna ekonomicznie i warto zacząć myśleć o tym, że należy szanować innych ludzi, bo ludzie są zasobem. Może przyjść moment, gdy będziemy zabiegać o to, by ktoś chciał tu przyjechać. Jeśli będziemy nastawieni wrogo czy agresywnie, właśnie tak będziemy odbierani — a to wpłynie na to, czy inni w ogóle zechcą tu być. Niektórym osobom zaangażowanym np. w patrole obywatelskie na granicy wydaje się, że celem była chęć zniechęcenia ludzi do Polski. Ale czy naprawdę chcemy mieć długoterminowo wizerunek kraju nieżyczliwego i zamkniętego?
Ten obraz rzutuje potem nie tylko na migrację, ale na turystykę, innowacje, gospodarkę, handel i relacje międzynarodowe. Tworząc wizerunek ludzi nieprzyjaznych, uderzamy w wiele obszarów naszego życia i wpływamy na to, jak odbierany jest nasz kraj na świecie.
Jakie działania są Pani zdaniem najpilniejsze, aby migracja w Polsce była nie tyle kryzysem, co przede wszystkim szansą?
– Moim zdaniem bardzo pilne i ważne jest przyjęcie do wiadomości, że migracja to po prostu przemieszczanie się ludzi przez granice i to ludzi nie „psuje”. Tak samo jak Polacy wyjeżdżają na Zachód realizować swoje życiowe plany, tak inni przyjeżdżają do Polski – i nie umniejsza to ich człowieczeństwa ani potencjału, umiejętności czy talentó1). Wydaje mi się, że najważniejsze jest zmienić sposób myślenia o migracji, bo obecnie często słyszymy o niej w mediach jako o problemie, zagrożeniu czy zjawisku, przed którym trzeba się bronić. Tymczasem nie byłoby Polski i Polaków, gdyby kiedyś różne ludy nie wędrowały z południa, z północy czy ze wschodu na nasze tereny. Migracja towarzyszy ludzkości od zarania dziejów, to nie jest nowe zjawisko. Owszem, dziś przemieszczanie się jest łatwiejsze – nie trzeba pieszo z Tanzanii iść do Polski – ale to wciąż naturalna część życia ludzi, globalnie myśląc.

Ludzie od wieków przyjeżdżają do Polski.
–Tak, i będą tu przyjeżdżać, niezależnie od tego, czy się to komuś podoba, czy nie. Powinniśmy przekierować uwagę z prób ograniczania migracji na myślenie o tym, jak tworzyć tutaj nową wspólnotę. Przy obecnych trendach demograficznych widać, że populacja kraju się zmniejsza. W naszym interesie jest więc, by inni ludzie tu przyjeżdżali i współtworzyli ten kraj. Klucz polega na tym, byśmy się dogadywali, rozumieli i czuli ze sobą bezpiecznie.
Z mojej perspektywy najważniejsze jest zmienić sposób myślenia o zjawisku migracji. Powinniśmy traktować ją jako stały element rzeczywistości i skupić się na tym, jak sprawić, byśmy dobrze się z nią czuli — żebyśmy się nawzajem nie bali. Potrzebujemy uczyć się tworzyć wspólnotę: pomagać sobie i na siebie liczyć, mimo że pochodzimy z różnych krajów – jedni tu przyjechali, a inni się tu urodzili. Pamiętajmy też, że wielu Polaków nie ma korzeni sięgających „od zawsze” Polski. Nasza historia jest złożona, granice się zmieniały, a pochodzenie społeczeństwa jest zróżnicowane. Warto uspokoić emocje i zacząć myśleć o migrantach po prostu jako o ludziach – o sąsiadach, którzy tu mieszkają i z którymi warto mieć dobre relacje.
Potrzebne są przemyślane działania dotyczące migracji, prowadzone spójnie przez różne podmioty.
– Rola Kościoła jest tu bardzo istotna, bo dla wielu osób w Polsce religia i Kościół mają duże znaczenie. Uważam, że głos Kościoła powinien być bardziej wyraźny i skoncentrowany na człowieczeństwie przybyszy, na budowaniu rozumienia, życzliwości i dobrego sąsiedztwa. Oczywiście swoją rolę mają też do odegrania administracja państwowa, rząd i samorządy — one powinny tworzyć prawo, regulacje i przestrzeń do spotkania i poznawania się. Integracja to zadanie, w którym różni aktorzy mają ważne role i istotne jest, by ich działania były spójne i ukierunkowane na nasze wspólne dobro.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
| Zobacz także |
| Wasze komentarze |
XII Zjazd Gnieźnieński: Migracje to nie problem, lecz ratunek i sposób na ocalenie życia [DYSKUSJA PANELOWA]
Gdybyśmy do niego nie dotarli, dziś by nie żył [ROZMOWA]
Bp Zadarko: Migracje są nieuchronne. Kościół wciąż musi przypominać o Ewangelii i godności człowieka





Wiadomości
Wideo
Modlitwy
Sklep
Kalendarz liturgiczny