fot. Justyna Nowicka/misyjne.pl

Autorka obrazu z rekolekcji Jezus na Stadionie: Pan Bóg jest dobry

Anna Janowiak-Markiewicz jest malarką i autorką obrazu znajdującego się na stronie głównej wydarzenia Jezus na Stadionie Legii.

Justyna Nowicka (misyjne.pl): Co było inspiracją do namalowania tego obrazu?

Anna Janowiak-Markiewicz: – Obraz ten powstał na upamiętnienie stulecia misji Wincentego a Paulo na zamówienie misjonarzy bydgoskich. Tworzą oni niezwykłe dzieła pomocowe, charytatywne na ogromną skalę. Skala pomocy, jaką misjonarze tam niosą, mnie zszokowała, kiedy byłam z nimi na pielgrzymce w 2023 r. w Ziemi Świętej. Zobaczyłam, jak bardzo pomagają ludziom z ulicy, prostytutkom, dzieciom wyrzuconym z domu przez to, że przyznały się, że mają inną orientację i tak mnie to złapało za serce.

fot. Justyna Nowicka/misyjne.pl

Ojciec Sławek podczas jednego kazania w Betlejem mówił, że jest chłopiec w siódmej klasie podstawówki, którego tata wywalił z domu, bo powiedział, że jest gejem. Skąd ten chłopak wie, kim on tam jest? Ale co, ja mu nie dam jeść? Ja mu nie dam łóżka? Ja go nie przyjmę? No przecież te dzieci trzeba nakarmić, bo one same jeszcze nie wiedzą kim są.

To straszne historie…

– To wyznanie z tego kazania w Betlejem namalowałam tutaj, te przerażone osoby z flagą LGBT. Uważam, że tak naprawdę są one tak pogubione, że gdyby one po prostu znalazły dobrą pomoc psychologiczną, to nie musiałyby szukać w ucieczki w takie nieuporządkowanie. Misjonarze się nad nimi pochylają, także nad tymi, którzy byli bogaci, ale stracili przez jakieś głupie kredyty albo zaufali niewłaściwej osobie i znaleźli się na ulicy. Mój mąż mówił, że ten obraz się chyba powinien nazywać naprawdę Siedem Bólów.

fot. Justyna Nowicka/misyjne.pl

Co symbolizują poszczególne elementy obrazu?

– Namalowałam to dzieciątko, które jest z rakiem i które widzi jedyne Pana Jezusa, bo tak naprawdę wszyscy są tak sobą zajęci w tym ciągłym rozgardiaszu, w tym cierpieniu, w grzechu, w takim zrezygnowaniu. Na przykład jak ta mama, która już jest samotną matką z wyrazem bezsilności w oczach. Dzieci są w niewoli internetu, tabletu, komórki i chciałam pokazać takie współczesne zagrożenia.

fot. Justyna Nowicka/misyjne.pl

Jest seria figur, w tym linoskoczek charakterystyczny dla Bydgoszczy. On jest zawieszony nad Brdą. Ma żyroskop w sobie, że utrzymuje równowagę. Żeby w życiu człowiek był szczęśliwy, to wystarczy trzymać się tylko tych dziesięć przykazań Bożych, które nie są aż tak bardzo skomplikowane.

I ta równowaga gwarantuje to, że on naprawdę pójdzie prostą ścieżką do Nieba. No i wszystkie te osoby, które tutaj są i którym Wincenty a Paulo, ten współczesny misjonarz, pomaga, są w jakiś sposób mi bardzo bliskie. Przeżywałam z nimi różne ich życiowe sytuacje krańcowe.

Chodzi o te twarze na obrazie, tak?

– Tak, dokładnie. Ten chłopiec w tej koszulce szpitalnej, podtrzymujący statyw z chemią, kroplówkę, to jest mały Juzio, który już teraz ma drugą wznowę. Zawsze to mocno przeżywam, bo to jest dziecko z białaczką i po prostu bardzo się modlę za wszystkich moich klientów.

fot. Justyna Nowicka/misyjne.pl

Całe życie maluję i piszę ikony. I zawsze jak przyjmuję jakieś zlecenie, to proszę tych ludzi, żeby powierzyli mi jakąś swoją intencję modlitewną. I wtedy nawet takim aktem strzelistym, gdy proszę Matkę Bożą, żeby ta ikona to była źródłem łaski i jak przyjdzie do nich do domu, żeby Pan Bóg okazał trochę miłosierdzia w tych sprawach.

Otrzymujesz jakieś świadectwa potem?

– I mam bardzo dużo takich wiadomości. Gdy ten obraz czy ikona trafia do domu, do tych ludzi, to się dzieją takie małe lub większe cuda. I Pan Bóg, takiego robaczka jak ja, wysłuchuje. Całe życie głoszę Boże Miłosierdzie, maluję jak umiem Pana Jezusa Miłosiernego.

Nie robię kopii, bo nie mam praw autorskich, ale według swojego serca namalowałam już mnóstwo obrazów Pana Jezusa Miłosiernego i tej wersji łagiewnickiej i tej wileńskiej. I za każdym razem naprawdę to jest dla mnie taki cud, jak dotykam tych ran, dotykam tych oczu zmartwychwstałych, doświadczam poczucia jak Pan Jezus na mnie patrzy.

fot. Justyna Nowicka/misyjne.pl

Najbardziej mnie wzruszają rany na dłoniach, na stopach. Bardzo dużo maluję na klęcząco i myślę, że to jest właśnie taka moja misja, żeby wtedy prosić za ludźmi i ich sprawami. I teraz już się tak sytuacja przekręciła, że mam wrażenie, że ja bardziej misjonarzuję w internecie słowem, bo ja kocham Pana Jezusa. Matkę Bożą traktuję jak swoją mamę. Te obrazy i ikony to jest już tylko taki pretekst.

Ale nigdy nie dość o tym, że Pan Bóg jest dobry. Jeżeli ja mogłabym mieć jedno takie swoje życiowe marzenie, to żeby ludzie o tej dobroci Pana Boga się dowiedzieli.

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze