Beata Chojnacka: synod o synodalności nie będzie wydarzeniem jednorazowym [ROZMOWA]
Podczas konsultacji synodalnych zobaczyliśmy Kościół różnorodny, który potrzebuje zrozumienia i szacunku. Jak mówił sekretarz generalny Synodu kard. Mario Grech, różnorodność jest bogactwem; ważne, byśmy umieli podążać razem z Chrystusem – mówi Beata Chojnacka, jedna z osób kontaktowych w ramach konsultacji synodalnych w archidiecezji warszawskiej. W rozmowie z KAI omawia niektóre postulaty zgłaszane przez świeckich i wskazuje, co może czekać Kościół w Polsce w następnych etapach Synodu o synodalności.
Poniżej tekst rozmowy:
KAI: „Myślę, że zobaczymy Kościół bardzo różnorodny. Kościół, którego członkami są osoby o różnym sposobie myślenia i doświadczenia wspólnoty. Ale łączy ich potrzeba bycia razem, spotykania się w atmosferze szacunku i zrozumienia” – mówiła pani w listopadzie ub. roku, na początku konsultacji synodalnych w archidiecezji warszawskiej. Dziś podtrzymuje pani te słowa?
Beata Chojnacka: Tak, podczas konsultacji synodalnych zobaczyliśmy Kościół różnorodny, który potrzebuje zrozumienia i szacunku. 23 marca tego roku w Świątyni Opatrzności Bożej w Warszawie odbyło się spotkanie osób kontaktowych ze wszystkich parafii archidiecezji warszawskiej z sekretarzem generalnym Synodu kard. Mario Grechem. Relacjonowałam wtedy, że „podczas spotkań synodalnych zauważamy, jak bardzo jesteśmy różni, jak inne mamy doświadczenie Kościoła oraz jego wizje. Nasuwała się refleksja, że w ramach jednej wspólnoty tak różne oczekiwania mogą być trudne do zrealizowania, każdy ma swoje potrzeby, których spełnienia oczekuje”. Zadałam wtedy kard. Mario Grechowi pytanie: co zrobić, gdy widzi się tak różne wizje Kościoła? Kardynał odpowiedział, że „różnorodność jest bogactwem, ważne byśmy umieli podążać razem z Chrystusem”.
>>> Kard. Mario Grech: uczymy się synodalności w Kościele
Jaki zatem obraz Kościoła w Polsce wyłania się Pani zdaniem z syntezy ogólnopolskiej?
– Z syntezy ogólnopolskiej wyłania się Kościół, który chce podążać drogą wiary. Tam zawarte są wskazówki, czego potrzebują wierni, aby czuć się dobrze w Kościele oraz aby był on środowiskiem wzrastania i rozwoju w wierze.
A jakiego Kościoła chcą polscy wierni świeccy?
– Uczestnicy spotkań synodalnych byli zgodni, że potrzebują Kościoła, który umie słuchać. Formułowane postulaty ujawniły tęsknotę za wspólnotą, więziami i dobrymi pasterzami, którzy są przewodnikami w wierze.
Możliwa jest większa aktywizacja świeckich katolików w Kościele? Jakie widzi tu pani sposoby wzbudzania w nich odpowiedzialności za Kościół?
– Nawiążę tutaj do rodziny – aby dzieci angażowały się w życie rodziny i czuły się w niej dobrze, najpierw rodzice dają dużo bezwarunkowej miłości, wsparcia oraz uczą przez własny przykład, jakie wartości są ważne. Rodzina jest pierwszym miejscem do kształtowania postaw prospołecznych. Natomiast w systemie rodziny jest wiele analogii, z których może korzystać Kościół, gdyż jest nazywany „matką wierzących”. W systemie funkcjonowania parafii są narzędzia, które służą aktywizacji świeckich i dają możliwość kształtowania odpowiedzialności za parafię. To rady parafialne i ekonomiczne. Syntezy pokazały, że nie we wszystkich parafiach one funkcjonują lub działają prowizorycznie.
Kościół archidiecezji warszawskiej różni się od tego w innych diecezjach?
– W trakcie prac synodalnych w archidiecezji warszawskiej podjęto wiele problemów dotyczących istoty Kościoła i jego misji. Najczęściej podejmowano poprawę relacji między duchownymi a świeckimi, budowanie Kościoła wspólnoty, rozeznawanie i podejmowanie decyzji w duchu synodalnym, wypracowanie nowych form duszpasterstwa dzieci i młodzieży, intensywniejszą formację dorosłych, większe uwzględnianie głosu kobiet, formację kleryków do otwartości i pracy ze świeckimi, zwrócenie większej uwagi na misyjną działalność Kościoła, do której powołani są wszyscy ochrzczeni, rozwinięcie duszpasterstw w językach obcych, dbanie o piękno liturgii, przygotowanie do sakramentów i godne ich celebrowanie, brak jednoznaczności opinii wyrażanych przed przedstawicieli Kościoła na ten sam temat, przejrzystość finansową parafii, uaktywnienie rad parafialnych i ekonomicznych, większą otwartość duszpasterską na osoby z tzw. „peryferii”, wątpiących, poszukujących, którzy odeszli z Kościoła, osoby homoseksualne, przeżywających różne problemy życiowe – bezdomnych, osoby rozwiedzione, samotnych. Te postulaty były obecne też w syntezach innych diecezji. Moim zdaniem, różnica polega tylko na tym, że ich natężenie w poszczególnych diecezjach jest inne. W metropoliach, dużych miastach, występowanie bardzo różnych problemów jest wysokie.
Jest coś, co Panią zaskoczyło w głosach i postulatach synodalnych?
– Nie przypuszczałam, że w Kościele jest tak dużo uformowanych świeckich, którzy widzą trudności, z jakimi boryka się Kościół, umieją je nazwać oraz nadać priorytety najistotniejszym sprawom, które zostały zawarte w syntezach.
Po pierwsze, zaskoczyło mnie, że na pierwszy plan konsultacji nie weszły tematy, które media podnosiły w miesiącach poprzedzających Synod, jako najistotniejsze dla Kościoła, tzn. problem wykorzystania seksualnego w Kościele. Chociaż w konsultacjach mocno podkreślano, że to rzutuje na autorytet Kościoła. Warto wyciągnąć z tego wnioski, jak duży wpływ na postrzeganie rzeczywistości mają media.
Po drugie, gdy wyrażano krytykę wobec funkcjonowania Kościoła, jednocześnie wyjaśniano, że to wynika z troski o Kościół. To świadczy o dojrzałości wypowiadających się.
Powtarzały się często entuzjastyczne opinie, że oto my, świeccy, wreszcie możemy zabrać głos, być wysłuchanymi, nasze zdania będą wzięte pod uwagę. Dosyć przygnębiający wniosek niemal 60 lat po Soborze Watykańskim II?
– Tak, ten Synod angażuje bardziej świeckich, którzy uzyskali możliwość wypowiedzenia się i bycia wysłuchanymi. Mnie zastanawia małe zaangażowanie księży w prace synodalne. Mamy tutaj brak równowagi. To pokazuje, że potrzebujemy poukładać wzajemną współpracę między świeckimi i księżmi.
>>> Dlaczego Kościół jest synodalny?
Konsultacje synodalne nie cieszyły się – tak sugeruje synteza ogólnopolska – dużym zainteresowaniem ani świeckich, ani duchownych. Zawiodła słaba komunikacja czy też dała o sobie znać systemowa niechęć do zmiany?
– Myślę, że w Synod nie zaangażowali się ci, którzy przewidują, że nic się nie zmieni i szkoda na spotkania poświęcać swój czas oraz ci, którym Kościół nie jest do niczego potrzebny. Patrząc na statystyki uczestników Synodu, mogą w nas nie wzbudzać entuzjazmu. Natomiast w Kościele chodzi o jakość, a nie o ilość. Podobnie jest w innych obszarach naszego życia społecznego, od małej liczby zaangażowanych osób zaczynają się zmiany.
Jak pani ocenia głosy dotyczące obecności kobiet w Kościele?
– W syntezie akcentowano, że w parafiach zbyt słabo słyszalny jest głos kobiet. Warto tutaj dodać, że duszpasterstwo kobiet w Polsce bardzo szybko się rozwija. Kobiety organizują dla siebie spotkania, konferencje i szkolenia. Myślę, że jest potrzebny czas na spokojną formację kobiet. Wszystko idzie w tym kierunku, że ich udział w życiu i strukturach Kościoła będzie coraz większy. Kościołowi jest potrzebna również mądra perspektywa kobiety.
Wizerunek duchownego przedstawiony w syntezie ma dwie strony: z jednej został poddany mocnej krytyce (brak kontaktu z wiernymi, słabe homilie, autorytarny styl zarządzania parafią…), z drugiej nie neguje się tego, co godne naśladowania – głębokiej wiary, troski o człowieka, bezinteresowności, dbałości o nauczanie. Przeważa jednak zmęczenie postawą klerykalizmu na poziomie osobistym, parafialnym, kurialnym.
– Podczas konsultacji synodalnych temat relacji księża – świeccy był często podnoszony. Podkreślano, że barierą utrudniającą słuchanie i dialog jest klerykalizm. Myślę, że powodem takiego stanu relacji jest styl, w jakim zostaliśmy wychowani do bycia w Kościele. Zostaliśmy wychowani w dystansie między duchownymi a świeckimi oraz nie umiemy mówić o swoich potrzebach.
Tak skrajnie różnie przedstawiane wizerunki księży wskazują, że obraz Kościoła budowany jest przez jakość codziennych, osobistych spotkań pomiędzy księżmi i świeckimi. W syntezach przeważyły te bolesne doświadczenia.
>>> Kard. Mario Grechem: synodalność nie jest tworzeniem parlamentu w Kościele [ROZMOWA]
Co teraz czeka Kościół w Polsce? Synod będzie jednorazowym – otwartym i zamkniętym – wydarzeniem, czy też jest nadzieja na prawdziwą przemianę tego, co zostało poddane krytyce?
– Dalsze etapy Synodu wskazują, że nie będzie to wydarzenie jednorazowe. Przez ten Synod o synodalności, papież Franciszek pokazuje nam, że aby Kościół mógł dalej głosić Dobrą Nowinę współczesnemu człowiekowi, powinien wrócić do tego, co jest jego sercem i istotą. Istotą Kościoła jest wspólnota wierzących zjednoczona przez chrzest, której przewodzi Chrystus. Sercem Kościoła jest właściwie rozumiana synodalność. Synod jest dla nas wszystkich ogromną szansą, przyszłość pokaże jak z niej skorzystaliśmy.
—
Beata Chojnacka jest archidiecezjalnym doradcą życia rodzinnego. Pracuje w Wydziale Duszpasterstwa Rodzin Kurii Metropolitalnej Warszawskiej. Była jedną z tzw. osób kontaktowych dla wszelkich wspólnot i ruchów w ramach spotkań synodalnych w archidiecezji warszawskiej.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |