fot. youtube

Będzie trzech papieży

Rozmowa z polskim tygodnikiem przynosi ważną deklarację. „Papieży” będzie… trzech. Tak, ostatnio przyzwyczailiśmy się do dwóch (tych w Watykanie i tych na ekranie filmowym). Reżyser „Młodego papieża przyznaje, że jeszcze podczas montażu pierwszego „papieskiego” sezonu zaczął rozwijać pomysł powstania drugiego cyklu odcinków.  Mam już nawet pomysł na trzeci sezon, ale nie zamierzam zrobić z „Papieża” tasiemca. Raczej trylogię. Trzeci, jeśli powstanie, będzie ostatni – deklaruje Paolo Sorrentino 

 W rozmowie z dziennikarką Polityki” Anną Tatarską reżyser przyznał, że nie miał zbyt wielu okazji do rozmów z Watykanem czy jakiejkolwiek informacji zwrotnej. Na stanowisko wobec jego pierwszego filmu musiał sporo poczekać. I, co ciekawe, nie ma o to ani za grosz pretensji czy żalu!  

Swoją drogą doceniam Kościół za to, że chciał przemyśleć swoją wypowiedź. W dzisiejszych czasach ludzie na wszystko reagują natychmiast, bez namysłu. Mnie, mimo że jestem spontaniczny, ta praktyka przerasta. Być natychmiast przeciwko czemuś, w kontrze – to zawsze złe. (Paolo Sorrentino)

fot. youtube

>>> Kiedy Bóg milczy – recenzja serialu „Młody papież”

Nie wyśmiewamy Kościoła  

Reżyser przypomina słowa swojego rodaka, filozofa, który mówił tak: „Każdy natychmiastowy opór prowadzi do katastrofy”. Jak zauważa autorka wywiadu, chodzi pewnie o Giorgio Agembena, którego teksty studiował autor „Nowego papieża”. Przyznaje on, że Kościół miał na niego duży wpływ w ważnym okresie życia – jak to ujmuje – w okresie formatywnym (od 15 do 18 roku życia); chodził wtedy do katolickiej szkoły. Zapytany, czy ze strony Kościoła nie miał sygnałów, że jego obraz przedstawia tę instytucję i wspólnotę w złym świetle, mówi tak: „Serial próbuje pokazać Kościół we wszystkich odsłonach, tych dobrych i złych. Nie wyśmiewamy tej instytucji. Staramy się patrzeć na księży bez podejrzliwości w chwilach, gdy wszyscy patrzą na nich wyłącznie w ten sposób”.  Kościół odniósł się do „Młodego papieża po roku od premiery serialu. Na łamach „L’Osservatore Romano” ukazał się artykuł Juana Manuela de Prady, teologa blisko związanego z Franciszkiem: 

W tekście padło wiele pochlebnych słów. Autor zdaje się rozumieć, że serial nie jest formą ataku na Kościół, a jego ostre spojrzenie nie jest poszukiwaniem tanich kontrowersji. (L’Osservatore Romano) 

Głęboko ciekaw wiary i Kościoła 

Pytany o obecny związek z religią i stosunek do niej, odpowiada, że jest taki sam jak przed pracą nad „Papieżem”. Tu jednak padają ważne i ciekawe słowa, które pokazują, że Paolo Sorrentino to człowiek nie z wnętrza Kościoła, ale który Kościół ma w jakiejś formie w swoim wnętrzu. – Jestem jej (religii) ciekaw, ale nie jestem w stanie być wyznawcą. Może bym i chciał, ale nie potrafię. Niby ze mnie poganin, ale mimo to dźwięczy mi w głowie pytanie: „Czy powinienem wierzyć, czy nie?”. I to już wystarczy, żebym był głęboko ciekaw Kościoła i tematów związanych z wiarą – wyznaje. Przyznać trzeba, że takich słów nie użyłby człowiek, dla którego Kościół i wiara  czymś zupełnie obojętnym, czymś poza nim.  

Ciekawym wątkiem rozmowy jest temat głównego aktora – czyli Jude’a Law. Czy taki aktor to nie aby „gra seksapilem”?

–  To miłość do rzeczywistości – odpowiada reżyser. – Bywam ekstrawagancki, groteskowy, ale staram się też być realistyczny. I wiem, że papież, tak jak wszyscy inni, ma w swoim życiu chwile, w których jest nagi. Nagość jest częścią życia. A pokazywanie w filmach życia to mój cel – kontynuuje reżyser 

O Watykanie poza Watykanem  

Co ważne – akcja drugiego sezonu rozgrywa się głównie poza Watykanem. Nie będziemy więc (jak w pierwszym sezonie) przy każdym odcinku przechadzać się korytarzami watykańskimi albo wylegiwać się w Ogrodach Watykańskich. Tym razem reżyser skupił się na relacjach Watykanu ze światem zewnętrznym. Nowością jest też położenie akcentu na zagrożenia, jakie niesie ze sobą fanatyzm. I nie chodzi tylko o zagrożenie terrorystyczne czy fundamentalizm religijny (co przy takiej tematyce filmu mogłoby się wydawać oczywiste).  Dla mnie fanatyzm polega też na tym, że mówię: „Koniec!”, nie chcę dyskutować, reszta mnie nie obchodzi. Tu się wszystko zaczyna – mówi włoski reżyser i scenarzysta.  

W rozmowie Polityki padło też pytanie o przygotowania do scenariusza. Czy był to stos archiwów i książek? 

 Przed „Młodym papieżem” robiłem trochę researchu. Wybrałem kilka lektur, ale raczej nie historycznych, bardziej reporterskich. Najciekawsze były dla mnie książki o trudnościach życia księży. Ksiądz to ktoś żyjący bez rodziny, ktoś, kto rozmawia z Bogiem. Jego warunki życia w niczym nie przypominają naszych – mówi Paolo Sorrentino

fot. youtube

Ludzka strona papiestwa  

Ten fragment, ale i cały wywiad, dowodzi wielkiego rozeznania reżysera w tematyce, którą postanowił namalować filmowym obrazem. To nie jest ktoś, kto wpada w ten świat, wyciąga różne chwytliwe wątki, składa je w jedną kompozycję. To człowiek, który tworzy swój Watykan, ale mając wiedzę i szacunek wobec tego, na czym i na kim ten obraz opiera. I choć w jego patrzeniu na wiarę można znaleźć nieścisłości, to jednak widać, że to człowiek, który szuka, rozeznaje. Ową nieścisłością jest na przykład to zdanie (kontynuacja myśli o życiu księży): „Ksiądz jest sługą boskim, bo w katolicyzmie nie wybiera się Boga – to Bóg wybiera sługę. Jest się więc odpowiedzialnym za swoje czyny przez Bogiem. To nieludzko trudne życie”. Przypominać pewnie nie trzeba, że przed Bogiem (za swoje czyny) odpowiedzialny jest każdy, nie tylko duchowny. Choć już kolejna konstatacja Paolo Sorrentino jest jak najbardziej prawdziwa i po prostu ludzka.  I z tego wynikają różne, z punktu widzenia filmowca ciekawe, rodzaje rozterek. Księża mają kryzysy podobnie jak ludzie żyjący w małżeństwie. Przecież też żyją w związku! – opowiada włoski reżyser. 

fot. youtube

Autor „Nowego papieża” podkreśla, że bardziej niż detale z historii Kościoła interesuje go właśnie to zwyczajne życie, ludzka strona Watykanu i papiestwa. Przyznaje, że celowo nie był skrupulantem w swoim researchu, bo powstałby dokument, a tego nie chciał. Paolo Sorrentino zapowiada, że po mężczyznach w centrum jego filmów przyjdzie czas na kobietę. Jest już po rozmowie z Jennifer Lawrence i bardzo cieszy się na tę współpracę. 

Pamiętając „Młodego papieża”, poznając lepiej twórcę (jak się okazuje trylogii), z jeszcze większym zainteresowaniem włączę pierwszy odcinek „Nowego papieża”. Swoją droga, kto by się spodziewał, że na progu lat 20. XXI wieku, aż tak bardzo Kościół będzie zajmować umysły i ręce artystów świata filmu. Kościół na dużym ekranie i niekoniecznie na cenzurowanym.  

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze