fot. cathopic

Biskupi na Boże Narodzenie

Biskupi na Boże Narodzenie mówili między innymi o Bogu rodzącym się w każdym z nas, przychodzącym w ciemnościach naszego życia, obecnym w Kościele.

Bp Krzysztof Włodarczyk: słuchający Bóg chce się narodzić w każdym z nas

Tej nocy – jak dodał – z radością pielgrzymujemy duchowo do Betlejemskiej Groty, w której ponad dwa tysiące lat temu narodził się Chrystus, Syn Boży, Prawdziwy Bóg i Człowiek. – Stał się jednym z nas. Stał się częścią naszej historii i tożsamości – dodał.

Ordynariusz diecezji bydgoskiej podkreślił, że Bóg, który przychodzi do każdego bez wyjątku, pragnie jego zbawienia, uświęcenia, pracy, odpoczynku, świętowania. – To wszystko dla mojego szczęścia – mówił, cytując fragment encykliki Benedykta XVI „Spe salvi” o chrześcijańskiej nadziei. „Poznać Boga – prawdziwego Boga – oznacza otrzymać nadzieję. Dla nas, którzy od zawsze żyjemy z chrześcijańską koncepcją Boga i przywykliśmy do niej, posiadanie nadziei, która pochodzi z rzeczywistego spotkania z Bogiem, jest już czymś, z czego niemal nie zdajemy sobie sprawy”.

Biskup bydgoski podkreślił, że „słuchający Bóg chce się narodzić w każdym z nas”. Przez spowiedź świętą i łaskę Komunii św. Przez codzienną modlitwę, niedzielną i świąteczną Eucharystię, uczynki miłosierdzia. Posługę wśród osób samotnych, chorych, cierpiących. – Puste miejsce przy wigilijnym stole oznacza łączność nie tylko ze zmarłymi, lecz z osobami, które pozostaną same na święta. Ile łez wylewają dziś ojcowie i matki, gdy syn czy córka odwracają się od Boga, Kościoła, przykazań, a nawet przestają się modlić. Nie szanują i nie kochają już ojca i matki. Błogosławieństwa Bożej Dzieciny nie będzie tam, gdzie Bóg jest zapomniany i odtrącony – powiedział.

Według bp. Krzysztofa Włodarczyka oprócz adoracji przy żłóbku powinna nam również towarzyszyć postawa radości, bez której nie ma prawdziwego świętowania! – A radość to nic innego jak wewnętrzny pokój i świadomość, że Bóg jest ze mną. Bóg przyszedł przecież do nas wszystkich! Dlatego nikt nie powinien być dzisiaj smutny. Nawet jeśli zewnętrznie nie okazujemy tej radości, to w sercu powinien zagościć pokój – dodał.

Myśląc o Bożym Narodzeniu, warto zdaniem ordynariusza pamiętać, co, a raczej Kto jest w centrum. O tym, że są to dni dziękczynienia Chrystusowi za Jego obecność wśród nas i za całe dzieło zbawienia. – Trzeba się w te dni ucieszyć Bogiem, który nikogo z nas nie opuszcza – ani w samotności, ani w biedzie, ani w niewoli, ani w śmierci, ani nawet w grzechu. Ważne, byśmy pamiętali, że Boże Narodzenie dzieje się każdego dnia. Życzę głodu Mszy świętej i Komunii świętej, tęsknoty za tabernakulum i oglądaniem Hostii Przenajświętszej. Przecież to właśnie jest dla nas kawałkiem nieba na ziemi – podsumował.

fot. Yt/Dobre Media Nowej Ewangelizacji

>>> Prymas: w noc Narodzenia Pańskiego musi brzmieć głos za ludzkim życiem

Abp Tadeusz Wojda: Boże Narodzenie nie może nam spowszednieć

W homilii abp Wojda zwrócił uwagę, że orędzie proroków spełniło się w Jezusie narodzonym w Betlejem. – Dzisiejsze czytania, a zwłaszcza Ewangelia, która opowiada nam w szczegółach o narodzeniu Jezusa, przekazują nam w pierwszym rzędzie historyczne wydarzenie. Tym samym narodziny Jezusa dały początek wierze w Syna Bożego, Zbawiciela, obecnego w małym i ubogim Niemowlęciu, położonym w żłobie na sianie. – Wiara sprawiła, że w tym małym, ubogim Dziecięciu pasterze rozpoznali oczekiwanego Mesjasza, Zbawiciela świata – dodał metropolita.

Powiedział, że narodziny Mesjasza są początkiem wiary dla pasterzy, starca Symeona, prorokini Anny, Mędrców ze Wschodu i kolejnych pokoleń. – Boże Narodzenie to wydarzenie, które staje się źródłem wiary dla tych, którzy już ją posiadają, ale i dla tych, którzy jej poszukują, dla każdego kto się z nią zmaga, kto pragnie wydostać się z otaczających go ciemności grzechu i niewiary – podkreślił hierarcha.

Zaznaczył jednocześnie, że pragnienie Boga jest głęboko ukryte w sercu każdego człowieka. Nosi je w sobie każdy, niezależnie od swojego pochodzenia, stanu, koloru skóry, wyznawanej religii. Niekiedy jest ono głęboko ukryte, a nawet przysypane grubą warstwą spraw niepotrzebnych i bez znaczenia. Poznanie tajemnicy Bożego Narodzenia jest możliwe tylko wtedy, gdy człowiek może się zatrzymać, wyciszyć, z odwagą popatrzeć na Boże Dziecię położone w żłobie. – Czy potrafimy się poddać działaniu tej wielkiej tajemnicy? A może to Boże Narodzenie już nam tak spowszedniało, że nie jest w stanie już nic więcej w nas wzbudzić. Byłoby to smutne i świadczyłoby o naszym całkowitym niezrozumieniu Bożego Narodzenia – stwierdził abp Wojda.

W dalszej części rozważania zaznaczył, że orędzie o narodzeniu Pana jest skierowane dzisiaj do każdego człowieka. Wszyscy są zaproszeni, aby się wyciszyć i pozwolić się zadziwić. – Nie wstydź się okazywać swojego wzruszenia. Nie wstydź się trwania przed narodzonym w Betlejem Mesjaszem. Nie pozwól, aby ci umknęła ta wyjątkowa okazja spotkania Boga – zachęcał metropolita.

Na zakończenie życzył zgromadzonym, odwołując się do Benedykta XVI i Jana Pawła II, by poczuli się dumni z wyboru Chrystusa i starali się żyć zgodnie z wiarą w Niego. – Nie wstydźmy się Chrystusa! Nie bójmy się Chrystusa! On niczego nam nie zabiera, a wręcz przeciwnie, daje wszystko. Otwórzcie na oścież drzwi Chrystusowi, a znajdziecie prawdziwe życie – podsumował arcybiskup.

PAP/Marcin Gadomski

>>> Abp Stanisław Budzik: Bóg stał się jednym z nas, ma twarz i ręce dziecka

Bp Robert Chrząszcz: Chrystus najbardziej chce przyjść w ciemności naszego życia

Komentując to, co ponad dwa tysiące lat temu wydarzyło się w Betlejem, bp Robert Chrząszcz zwrócił uwagę, że pasterze uwierzyli nie tylko w to, że urodziło się Dziecko, ale wierzą również w to, co o Nim powiedzieli aniołowie. Krakowski biskup pomocniczy pytał, czy współczesny człowiek, patrząc na żłóbek, wierzy tylko w historyczne narodzenie Jezusa, czy także w to, kim On jest. – Wiara, która znalazła miejsce w sercu pasterzy, prowadzi ich dalej – do dawania świadectwa – mówił biskup zaznaczając, że spotkanie z nowo narodzonym Mesjaszem nie jest zakończeniem opowiadania, ale trwa w ich pamięci, sercach i relacjach.

– Ludzie na całym świecie wspominają i celebrują Boże Narodzenie łącząc wiarę i nadzieję, że Boża Dziecina, Jej narodzenie, może przemienić ich życie, losy świata i napełnić łaknące serca miłością – mówił bp Robert Chrząszcz przywołując przykłady mocy, która jest w misterium Bożego Narodzenia. Opowiedział m.in. historię z frontu pierwszej wojny światowej, gdy w Wigilię 1914 r. niemieccy wojskowi świątecznie przystroili okopy i zaczęli śpiewać kolędę „Cicha noc” – wówczas przyłączyli się do nich żołnierze brytyjscy. – Boże Narodzenie okazało się silniejsze od wojny – podkreślił biskup.

Drugi przykład dotyczył historii z 1954 r. z sowieckich łagrów. Mimo doświadczenia niewoli i cierpienia, ludzie nie dali sobie wyrwać z serca radości z obchodów przyjścia na świat Zbawiciela. Podobnie było z kard. Stefanem Wyszyńskim, który opisywał przeżywanie świąt podczas internowania – nic nie przyćmiło mu radości z Bożego Narodzenia. – Każdy z nas może przeżywać jakieś trudności czy słabości, ale właśnie w te ciemności naszego życia Chrystus chce przyjść najbardziej – mówił bp Robert Chrząszcz zachęcając, by nie dać odebrać sobie radości z przyjścia Zbawiciela bez względu na okoliczności.

– Niech nasze serca napełnia wiara, nadzieja i miłość. Niech Boża Dziecina błogosławi każdemu i każdej z was. Niech to Boże Narodzenie, które poruszyło serca pasterzy i zdziałało tak wiele w tym świecie, przemienia i rozpromienia także nasze życie. Niech Chrystus, Książę pokoju, przyniesie pokój nam, naszym sąsiadom i całemu światu – zakończył życzeniami krakowski biskup pomocniczy.

fot. youtube

Bp Wiesław Śmigiel: Pokochać Chrystusa obecnego w Kościele

Przewodnicząc Mszy w katedrze toruńskiej biskup Śmigiel nawiązał do hasła roku duszpasterskiego „Wierzę w Kościół Chrystusowy”. Przypomniał, że Kościół, który tworzymy jest kolebką słowa Bożego. Pięknie to ukazuje liturgia Bożego Narodzenia. – Boże Narodzenie to święto, które świadczy o potędze Słowa. Jezus Chrystus, narodzony w Betlejem, jest najpiękniejszym i ostatecznym Słowem wypowiedzianym do nas przez Boga – mówił.

Zaznaczył, że na podobieństwo Maryi mamy być nie tylko nosicielami Słowa, ale mamy Je zrodzić dla świata. – Mamy dać ciało słowu Boga, dzięki nam Jego słowo ma być obecne w świecie. Mamy tak żyć, by to słowo było widoczne. Czy patrząc na nas można coś powiedzieć o Chrystusie? – pytał zebranych.

Wskazując na nieustanny pośpiech w życiu człowieka wskazał, że Słowo potrzebuje czasu, dlatego ważna jest cnota cierpliwości. – Słowo potrzebuje czasu, by wydać owoc, by dojrzeć w człowieku. Miejmy więc cierpliwość dla siebie i innych, dajmy Słowu czas, by mogło przynieść przemianę serca – mówił.

Biskup przypomniał, że kolejnym filarem Kościoła Chrystusowego jest Eucharystia. Nie ma wiary w Kościół bez Eucharystii, która uczy nas, że mamy być dobrzy jak chleb.

Pierwsza wspólnota zjednoczona wokół żłóbka, złożona z pasterzy, jest krucha, ale pełna entuzjazmu i radości. – Wiara w Kościół Chrystusowy to wejście we wspólnotę, to bycie we wspólnocie. Może niekiedy ta wspólnota jest poraniona, krucha, ale mam nadzieję, że nadal radosna i pełna nadziei – powiedział bp Wiesław Śmigiel.

bp Wiesław Śmigiel, fot. episkopat.pl

>>> Abp Grzegorz Ryś: władzę ma ten, kto ma władzę nad sercem człowieka

Abp Marek Jędraszewski: nieśmy wszystkim ten pokój, który zstąpił z nieba!

Arcybiskup rozpoczął homilię od rozważania sceny, gdy pasterzom została objawiona wielka radość o narodzinach Mesjasza. Zwrócił uwagę, na anielskie orędzie pokoju, które zostało im zwiastowane, pokoju, który spotyka ludzi „Bożego upodobania”.

– Niezwykły, płynący od Dzieciątka pokój stał się ich udziałem… Z tym przeświadczeniem pasterze wrócili do swej trzody. W swym duchu ciągle łączyli się z aniołami, nieustannie „wielbiąc i wysławiając Boga za wszystko, co słyszeli i widzieli”. A równocześnie wobec wszystkich napotkanych ludzi stawali się Izajaszowymi zwiastunami radosnej nowiny, świadcząc o pokoju, którym Bóg obdarza ludzi swego upodobania – ludzi dobrej woli, zaznaczył arcybiskup.

Kontynuując rozważania o pokoju arcybiskup powiedział: – Tego pojednania ludzi z Bogiem i tego ostatecznego zwiastowania pokoju Jezus Chrystus dokonał na ołtarzu krzyża.

Abp Jędraszewski zauważył, że „prawdziwy pokój domaga się całkowitej i bezinteresownej ofiary z siebie. Za pokój trzeba płacić sobą samym – zwłaszcza gdy wiąże się on z koniecznością przebaczenia i pojednania. Gdy umierający Chrystus skierował z krzyża błaganie do Boga: „Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią”, ostatecznie spełniło się to, co w XII wieku wyraził św. Bernard z Clairvaux: „A oto teraz pokój. Nie obiecywany, ale dany; już nie odraczany, ale ofiarowany; już nie zapowiadany, ale urzeczywistniony”. To dlatego pierwszym słowem, jakie Zmartwychwstały Chrystus skierował do Apostołów, było: „Pokój wam!”

Pokój jest nieustannie zagrożony, kontynuował arcybiskup: – Pokój bowiem jest ze swej istoty – jako Boża wartość – zagrożony. I podobnie jak wolność – nigdy nie jest dany raz na zawsze. Jest ludziom równocześnie dany i zadany. Doświadczamy tego zwłaszcza od kilku miesięcy, patrząc z podziwem na naszych braci Ukraińców, z heroizmem walczących w obronie wolności i suwerenności swojej Ojczyzny, w wieloraki też sposób wspierając ich z naszej strony.

Mówiąc o pokoju arcybiskup zwrócił uwagę, na pułapki tzw. „świetego spokoju”: – Pokój nie jest bowiem zwykłym spokojem. Jest on nierozdzielnie związany z obiektywnymi wartościami, pośród nich w pierwszym rzędzie z prawdą. Doskonale zdawali sobie z tego sprawę książęta z rodu Viscontich, którzy w XIV wieku twardą ręką sprawowali władzę w Mediolanie. Podaje się, że obawiając się pogłębiania napięć społecznych, zażądali, aby podczas sprawowania Mszy świętych księża nie wypowiadali skierowanego do Chrystusa wezwania: Dona nobis pacem! – „Obdarz nas pokojem!”, ale używali innego: Dona nobis tranquillitatem! – „Obdarz nas spokojem!”.

Arcybiskup podkreślił, że „z prawdy o pokoju, jaki przynosi nam Chrystus, wypływa także wezwanie do szczególnej troski o dzieci – zarówno wtedy, gdy chodzi o samo ich życie, jak i wtedy, gdy mamy na uwadze ich rozwój duchowy i intelektualny, tak w kręgu rodzinnym, jak i w szkole.”

– Gdyby św. Józef sądził, że dla „świętego spokoju” lepiej nie uciekać z Betlejem, mały Jezus zapewne zginąłby zamordowany przez siepaczy Heroda wraz z innymi świętymi betlejemskimi Młodziankami. Postawa św. Józefa, jego bezgraniczna troska o powierzone jego opiece bezbronne Niemowlę jest wezwaniem i przypomnieniem, iż każde dziecko nie tylko ma prawo oczekiwać opieki ze strony swych najbliższych, ale także, a nawet przede wszystkim musi mieć zagwarantowane przez państwo prawo do życia, począwszy od chwili swego poczęcia. Jest to kwestia naszego autentycznego humanizmu, od którego niepodobna uciec, jeśli chcemy budować prawdziwie ludzkie społeczeństwo – mówił abp Jędraszewski.

fot. PAP/Grzegorz Momot

Bp Jan Piotrowski: Syn Boży stał się człowiekiem, aby oświetlić historię ludzkich dziejów

W homilii bp Jan Piotrowski tłumaczył, jak wielka jest Boża miłość, na której należy wszystko budować, a której wyrazem było Wcielenie Słowa, mówił także o godności chrześcijańskiej. – Budujmy wszystko na Bogu i Jego miłości, jaką On z nami dzieli w Jezusie Chrystusie Synu Bożym – zachęcał biskup kielecki.

– Adwent, który dobiegł końca – podobnie jak ten historyczny – wprowadził nas w wielką tajemnicę wiary, że „Słowo stało się Ciałem i zamieszkało między nami” (…). Syn Boży stał się człowiekiem i pozostał wśród nas, aby oświetlić historię ludzkich dziejów, a w nich również i naszą, własną historię. Jak wszyscy tu jesteśmy starsi i młodsi, każdy z nas bowiem ma jakąś historię swojego życia – tłumaczył bp Piotrowski.
Przypominając proroctwo Izajasza i „przebudzenie człowieka z jego duchowego letargu”, zauważył, że Ewangelia św. Łukasza uczy nas, że przyjście Jezusa na świat w Betlejem to coś więcej nuż narodziny Dziecka, to „niepojęty dar Bożej miłości, który człowiekowi mógł dać tylko Bóg”.

Tłumaczył, że jest to zarazem niebywałe wydarzenie w dziejach człowieka, które ma swoją historię, swój czas i miejsce oraz okoliczności; gdy pielgrzymi potrzebowali pomocy, serca mieszkańców Betlejem okazały się niegościnne. – ta historia powtarza się od 2 tys. lat, bo niegościnne Betlejem to obraz naszych niegościnnych serc. Tak jak wtedy, tak i dzisiaj narodzenie Jezusa nie jest Dobrą Nowiną – stwierdził hierarcha.
Zalecał refleksję i kontemplację tajemnicy Narodzenia Jezusa.

– Po to jesteśmy zaproszeni do żłóbka betlejemskiego, aby zobaczyć Jezusa, uwierzyć i doświadczyć Jego miłości. Kontemplując Jego Oblicze, otwieramy się na przyjęcie tajemnicy życia Boga w Trójcy Świętej Jedynego, by doznać wciąż na nowo miłości Ojca i cieszyć się radością Ducha Świętego (…). W ten sposób, wpatrując się w jasność Pańską, upodobnimy się do Jego obrazu – tłumaczył.
Podkreślał moc Bożej miłości, która buduje i scala stosunki społeczne.

– Z pomocą łaski Bożej budujmy wszystko na Bogu i Jego miłości, jaką On z nami dzieli w Jezusie Chrystusie Synu Bożym. Niech Jego miłość będzie niewzruszoną kolumną trwałości naszych małżeństw i rodzin, wierności kapłańskiej, uczciwości zawodowej, zobowiązań wynikających z powierzonych sobie mandatów społecznych i politycznych. Niech będzie także źródłem piękna życia dzieci i młodzieży, bo ta grupa tak łatwo rezygnuje z tego co Boże, uwiedziona kuszeniem świata – mówił biskup.

Zwrócił także uwagę na „podniesienie godności człowieka” poprzez narodzenie Boga w ludzkim ciele i na słowa św. Augustyna: „chrześcijaninie poznaj swoją godność”.

– Jezus, Syn Boży narodzony w Betlejem to żywe, pełne miłości i nadziei źródło pięknego życia i naszej przyszłości, a tylko takie ma sens – podkreślił na zakończenie homilii bp Jan Piotrowski.

bp Jan Piotrowski
Fot. YouTube

Bp Radosław Orchowicz: Święta Narodzenia Boga, ale i odrodzenia człowieka

W homilii Mszy św. celebrowanej rano w katedrze gnieźnieńskiej biskup pomocniczy gnieźnieński zwrócił uwagę na szczególny moment w Eucharystii, kiedy kapłan łączy małą kroplę wody z winem wypowiadając szeptem słowa: „przez to misterium wody i wina daj nam, Boże, udział w Bóstwie Chrystusa, który przyjął nasze człowieczeństwo”.

„Kropla wody i wino w jednym kielichu – człowieczeństwo i bóstwo złączone w jedno. Tak! W Boże Narodzenie na nowo fascynuje nas ten przełomowy moment i cud w historii świata – nieskończony i nieogarniony Bóg stał się kimś bliskim, stał się jednym z nas” – mówił bp Orchowicz zauważając dalej, że święta Bożego Narodzenia mówią nam wiele o Bogu, ale pozwalają też zrozumieć kim jest człowiek i jak wielki jest człowiek.

„To dni naszego wewnętrznego odrodzenia. To dni naszego Bożego synostwa. Jak kropelka wody w kielichu łączy się nierozerwalnie z winem, tak On po to przyjął nasze człowieczeństwo, by nas z sobą zjednoczyć, byśmy dzielili Jego życie i by Jego miłość przepływała przez nasze serca” – podkreślił biskup pomocniczy gnieźnieński dodając, że tej Bożej prawdy o człowieku bardzo dziś potrzeba.

„Ilu jest ludzi, którzy tracą sens i nadzieję, którzy tracą cel życia. Ile niszczenia życia w sobie i drugich. Ile nie-kochania siebie i innych. Ile dzisiaj ruin w ludzkich sercach i relacjach. Poznanie kim jestem w oczach Boga może naprawdę na nowo wszystko odbudować, nawet jeśli wcześniej było gruzowiskiem, było jedną wielką ruiną bez zapachu i rozkwitu życia!” – mówił bp Orchowicz.

By jednak tej przemiany doświadczyć – kontynuował – trzeba „zrobić Bogu miejsce w swoim sercu, w kruchości i nieporadności własnego żłóbka”. Nie ulegać pokusie, by „być jak Bóg”, czyli nie stawiać siebie w miejscu Boga, by uczynić siebie panem życia, by samemu decydować, co jest dobrem, a co złem.

Biskup pomocniczy gnieźnieński podkreślił również, że nikt z Bożego synostwa nie jest wykluczony, przed nikim Bóg nie zatrzaskuje drzwi. Dlatego Kościół niesie radosną nowinę o narodzeniu Zbawiciela wszystkim: „tym, którzy są smutni i przytłoczeni ciężarem życia, wojny, którzy czują się samotni i porzuceni, zostawieni sami sobie i niejednokrotnie zawiedzeni sobą, rozczarowani drugim człowiekiem, sytuacją w świecie, grzechem ludzi Kościoła, tym, którzy swoje dramaty przeżywają w samotności i tym, którzy głośno krzyczą „dość”, odchodzę, nie chcę. Wszystkim Kościół ogłasza nowinę wielką, że światłość zstąpiła dzisiaj na ziemię, łaska i prawda przyszły przez Jezusa Chrystusa”.

Fot. youtube

Bp Szymon Stułkowski: gościnny Bóg uczy nas gościnności

Biskup płocki Szymon Stułkowski przewodniczył Mszy św. pasterskiej o północy w bazylice katedralnej płockiej. W homilii zaznaczył, że Bóg zawsze wychodzi do człowieka pierwszy, wyprzedza swoją łaską. Boże Narodzenie, to świętowanie momentu wyjścia Boga do człowieka, do świata, do człowieka – w Jego Synu Chrystusie, który będąc Bogiem zgodził się z wolą Ojca, by stać się jednym z ludzi, jest podobny do nich we wszystkim oprócz grzechu.

Biskup powiedział, że po raz drugi w życiu przychodzi mu przeżywać tę uroczystość poza miejscem, gdzie się wychował, czyli poza Poznaniem i Wielkopolską. Zdaje sobie sprawę, że „to jest teraz jego miejsce”. Tu będzie przeżywał rok liturgiczny i jest „wdzięczny Panu Bogu za to, że tak kieruje jego życiem”.

Opowiedział o Wigilii przeżywanej w Wiedniu, gdzie studiował. W 1999 roku był gościem wieczerzy wigilijnej w austriackim domu. Okazało się, że Austriacy na Wigilię podają potrawy mięsne. Pomyślał wtedy, że to wszystko, co dzieje się wokół wspólnego stołu wigilijnego i świąt jest ważne, ale to nie podtrzymuje wiary. To jest tylko jakby rama obrazu.

– Zrozumiałem, że istotą tych świąt nie jest to, co na stole, ale to co jest w sercu. Oczywiście to co na stole ma nam pomóc w przeżywaniu tego, co w sercu, ale nigdy tego nie zastąpi. Nasze piękne zwyczaje mogą podtrzymać formę tych chwili, ale one same w sobie wiary nie podtrzymują – uważał biskup płocki.

Dodał, że obecność na Mszy św. dowodzi, że ludzie potrzebują czegoś więcej, potrzebują spotkania z żywym Bogiem: udział w rekolekcjach, modlitwa, spowiedź, Komunia św., otwarte serce są po to, aby „Jezus narodził się we mnie i by mnie prowadził przez życie”.

– Dwa dni temu prezydent Zełenski powiedział w Waszyngtonie, że mieszkańcy Ukrainy będą przeżywać Boże Narodzenie bez elektryczności, ale światło wiary nigdy w nich nie zgaśnie. Jesteśmy pod wrażeniem bohaterstwa sąsiadującego z nami narodu – podkreślił kaznodzieja.

Stwierdził, że dziękuje Panu Bogu, że nauczył Polaków gościnności, że pod koniec lutego otworzyli swoją ojczyznę, domy, domy zakonne, szafy i portfele, aby podzielić się z tymi, którzy szukali pomocy w naszym kraju i nadal jej szukają. To od Boga ludzie uczą się gościnności, także w święta Bożego Narodzenia, bo „On się podzielił sobą, dając nam swojego Syna”. Bóg zaprasza też do tego, by Go naśladować.

Bp Stułkowski powiedział, że trzeba naśladować Pana Boga w gościnności na co dzień, otwierając dla Boga serca: – On przychodzi w uchodźcach, w małżonku, małżonce, dziecku, wnuku, obcych ludziach, w tych, którzy nas denerwują, w ubogich, potrzebujących. I przychodzi w swoim słowie, w sakramentach – zaakcentował hierarcha.

– Gościnny Bóg pragnie naszej gościnności. Bardzo się modlę, abym ja był gościnny i abyśmy my wszyscy byli gościnni dla Pana Boga, który w różny sposób do nas przychodzi i uczy nas gościnności – konkludował bp Stułkowski.

fot. PAP/Rafał Guz

Abp Mieczyslaw Mokrzycki: nieśmy radość tym, którzy utracili swe domy

Wyjątkowość wojennego Bożego Narodzenia podkreśla w przesłaniu do wiernych abp Mieczysław Mokrzycki, łaciński metropolita Lwowa. „Święta Bożego Narodzenie w tym roku są świętami wyjątkowymi. Mogą one być zakłócone dźwiękiem syren i dlatego starajmy się przeżyć je w duchu głębokiej wiary. Chrystus pomimo tych trudności, chce każdego z nas obdarować pokojem, miłością oraz nadzieją, że dobro zwycięży. Z tym przesłaniem zwycięstwa Chrystusa przeżywajmy te święta. A ten pokój i tą radość nieśmy innym. Tym którzy może nie mają swego domu, albo będą poza nim. Aby odczuli wielką bliskość i serdeczność tych świat” – pisze hierarcha.

Z powodu godziny policyjnej obowiązującej we wszystkich miastach Ukrainy Pasterki w tym roku odbywały się w większości kościołów w godzinach wieczornych. Boże Narodzenie 25 grudnia obchodzone jest w tym kraju przede wszystkim przez katolików obrządku łacińskiego, niektóre wspólnoty protestanckie, oraz te parafie prawosławne, które podjęły taką decyzję. Kościół greckokatolicki, z wyjątkiem niektórych parafii na Zakarpaciu, pozostał wierny tradycji kalendarza juliańskiego i Narodzenie Chrystusa będzie obchodził 6 stycznia.

Abp Mieczysław Mokrzycki, fot. PAP/Vitaliy Hrabar

Abp Wacław Depo: Żłóbek, krzyż i Eucharystia są naszą mądrością

W homilii podkreślił, że czas narodzenia Chrystusa ukazuje odwieczną tęsknotę człowieka za pełnią sensu, który jak promień słońca rozświetla ciemności poszukiwań umysłu i serc.

Metropolita częstochowski wskazał, że miłość jest i pozostaje mową Boga do człowieka, która najradykalniej przemówiła w fakcie narodzenia Syna Bożego i poprzez Golgotę. – Dzisiaj wchodzimy na to miejsce zarówno rodzenia się Syna Bożego, jak i na szczyt Golgoty, poprzez Eucharystię. Żłóbek, krzyż i Eucharystia stanowią naszą mądrość, która wymyka się w granicach ludzkiego umysłu, a którą przyjmujemy poprzez wiarę – powiedział kaznodzieja.

Abp Depo podkreślił, że jedynym prawdziwym sensem istnienia ludzkiego jest sens odzyskany dla świata i każdego człowieka przez Chrystusa, „albowiem w Nim było życie a życie było światłością ludzi. Ciemność jej nie ogarnęła”. – Dzięki Światłu, które pochodzi z betlejemskiej groty, możemy dostrzec inny wymiar życia, narodziny Jezusa są bowiem czymś więcej niż tylko nowością związaną z narodzeniem się człowieka – przekonywał hierarcha i wyjaśniał, że „tutaj sam Bóg zaczyna na nowo pisać historię, dając ludzkości nowy początek. Wcielenie Syna Bożego świadczy o Bogu, który nie wypuszcza z rąk swojego stworzenia. Na tym zasadza się ludzka nadzieja, nasza ludzka wolność i odpowiedzialność chrześcijanina za życie”.

Przywołał postaci św. Maksymiliana Kolbego, rodziny Ulmów, św. Brata Alberta Chmielowskiego, św. Jana Pawła II i św. Matki Teresy z Kalkuty, ukazując na ich przykładzie „przekonującą moc miłości Boga działającego w człowieku”. – Przykłady ich życia bardzo wyraźnie wskazują, że źródłem ich apostolstwa jest wiara w miłość Boga, która ogarnia człowieka bez reszty. I chociaż niektórym życie tych wybranych wydaje się być nieustanną smugą światła Bożego to jest równocześnie ich zgodą na krzyż – zauważył abp Depo i podkreślił, że wiara będąc łaską od Boga, jest jednocześnie niepokojem i trudną drogą.

– W naszych czasach, które są nieraz świadectwem oddalania się człowieka od
Boga, ludzie ci jawią się jako źródła wiary w świecie, bo stali się żywym wcieleniem Chrystusowej nauki o miłości, która daje człowiekowi moc – powiedział metropolita częstochowski i podkreślił, że wspomnienie narodzin Jezusa z Nazaretu stwarza dla każdego z nas kolejną szansę i możliwość odnalezienia w Chrystusie siebie i sensu swojego życia.

abp wacław depo
Abp Wacław Depo, fot. PAP/Łukasz Gągulski

Bp Mirosław Milewski: Bóg rodzi się nawet wśród niewiary i bezsensu

Bp Mirosław Milewski przypomniał, że dzięki św. Franciszkowi z Asyżu, patronowi ciechanowskiej parafii, można głębiej wnikać w istotę świąt Bożego Narodzenia: to on w 1223 roku w Greccio we Włoszech urządził pierwszy żłóbek, powszechnie dziś znany. Żłóbek pozostaje wprawdzie taki sam, ale mamy do czynienia z „Betlejem przemian”.

– Wokół tyle trudności, tyle spraw, które trapią nasze serca. Na wschodzie wojna, której końca nie widać. Choć się do niej przyzwyczailiśmy wciąż dostrzegamy cierpienie tylu ludzi, głód, strach i łzy. W polskich sklepach coraz droższe towary, inflacja. W telewizji irytujące i niekończące się dyskusje polityczne. Problemy w rodzinach. Zachodzące zmiany społeczne powodują, że cywilizacja zachodnia, zbudowana na chrześcijaństwie, jakby obumiera – podkreślił bp Milewski.

Dodał, że smutkiem napawają kolejne wyniki badań sondażowych informujące, że maleje odsetek regularnie praktykujących wśród młodego pokolenia. Coraz odważniej kwestionuje się wychowanie chrześcijańskie, katechezę w szkole, dyskutuje się nad sensem spowiadania dzieci, ich chrztem, czy podważa, a wręcz kpi z autorytetu i świętości największego z Polaków – Jana Pawła II.

– Żyjemy w czasach, które nie chcą Boga. Choć wydaje się to trudne do pojęcia od Bożego Narodzenia odrywa się Boga, ze świąt robi wydarzenie świeckie. Kto by sobie zawracał głowę parą biedaków z Galilei, schronionych na noc w stajence. Na portalach internetowych, blogach czy vlogach kolejne osoby oznajmiają, że odeszły z Kościoła. Przyszło nam żyć w epoce, kiedy wielu ludzi bez większego namysłu, czy nawet bez większego powodu odwraca się od Chrystusa, opuszcza Kościół – stwierdził kaznodzieja.

Zaakcentował, że narodzony w Betlejem Jezus przynosi nową nadzieję dla świata, dla ludzi. On przyniósł tę nadzieję prostym pasterzom, których w ówczesnym społeczeństwie żydowskim nikt nie chciał słuchać. Dał nadzieję trzem Mędrcom, którzy nie ustawali w poszukiwaniu prawdy. Chrystus przynosi tę nadzieję również i obecnie „gdy świat wokół wydaje się być ruiną”.

– Narodziny naszego Pana to czas prawdziwego odkrywania, że nawet wśród największych ciemności i cierpienia, wśród niewiary i bezsensu jest nadzieja – prawdziwa i niebanalna. On – Mesjasz z Betlejem jest tą nadzieją! Bo Bóg najpiękniej buduje na gruzach. Ze zrujnowanych pragnień, roztrzaskanego życia i rozczarowań tworzy dla nas nowy plan – głosił biskup.

Biskup zaznaczył, że tego roku Chrystus narodzi się „wśród ruin Chersonia, Mariupola, w Irpieniu i Buczy”. Chce narodzić się także w ludzkich sercach. Nowonarodzony niesie pokój. On jest potrzebny na świecie, w Ojczyźnie, w sercu. Spokojne serce to takie, w którym mieszka Bóg. Pan jest i działa w swoim Kościele i w ludzkich sercach. On nigdy o ludziach nie zapomni.

– Kiedy umilkną kolędy, zdejmiemy bożonarodzeniowe dekoracje i schowamy prezenty – nadal będzie z nami Bóg. Czy się to współczesnemu światu podoba, czy też nie – On jest, był i będzie, byśmy stawali się ludźmi betlejemskiej nadziei – zaakcentował bp Milewski.

Fot. Marcin Bednarski/PAP

Bp Andrzej Jeż: Świat bez Boga jest światem ciemności, kłamstwa i egoizmu

– Społeczeństwa, które wybierają budowanie samych siebie bez udziału Boga zatracają się. Nie ma już w nich wystarczająco dużo miłości, żeby przyjmować każde ludzkie życie i chronić je od chwili poczęcia w matczynym łonie. Nie umieją okazywać szacunku opadłym z sił starcom, ani też towarzyszyć do ostatniej chwili tym, którzy dochodzą kresu życia. Zamiast miłości ofiarują im jedynie ciemność strachu i unicestwienie. Społeczeństwa, które wybierają drogę bez Boga pozwalają na mnożenie się najbardziej szalonych idei i burzenie porządku naturalnego. I co ofiarują w zamian? Chaos, destrukcję i pustkę egzystencjalną. Jakże wielka to ciemność dla człowieka, który już sam nie wie, po co się narodził, po co żyje i dokąd to jego życie zmierza – mówił biskup tarnowski Andrzej Jeż.

Ponadto biskup powiedział w homilii, że coraz bardziej religię próbuje się usunąć ze sfery publicznej spychając ją do prywatności. Ubolewał, że ze świąt Bożego Narodzenia robi się okazję do zabawy i konsumpcji.

– Zatraca się istotę religijną i nie mówi się o Chrystusie, który powinien być w centrum tego wszystkiego. Nasza cywilizacja nie przetrwa jeśli zapomni o Jezusie, jeśli nie weźmie poważnie Jego przesłania. Jezus Chrystus jest jedynym Zbawicielem świata i ludzkości! Wszystkim tym, którzy Go przyjęli i przyjmują, daje moc, „aby stali się dziećmi Bożymi”. Nowonarodzony Zbawiciel przynosi człowiekowi moc wyzwolenia z nieładu, zamętu i więzów grzechu. On sam staje u naszego boku i prowadzi nas ku wolności, ku światłu, ku pięknu życia, w którym widać pełny sens – dodał.

W swojej homilii biskup diecezjalny zachęcał, aby postawić Boga w centrum życia.

– Powróćmy do Betlejem, to znaczy powróćmy do źródeł i do istoty naszej wiary, do żywej miłości i adoracji Pana Boga. Postarajmy się na przykład każdego dnia przeznaczyć kilka chwil na ciszę, modlitewne skupienie, w którym na nowo oddamy siebie i całe nasze życie Bogu – stawiając Go na nowo w centrum – powiedział bp Andrzej Jeż.

Ponadto biskup życzył diecezjanom, aby każdy dotarł do Betlejem – czyli do miejsca, w którym spotka Boga i odnajdzie Go również w drugim człowieku. – Jeśli otworzymy drzwi naszego życia „Słowu, przez które wszystko się stało”, wtedy też i w naszych rodzinach, w społeczeństwie i narodzie będzie jaśniej, będzie lepiej, będzie panował pokój i wzajemny szacunek pomimo istniejących w naturalny sposób różnic.

bp Andrzej Jeż
fot. kadr z materiału kanału yuitube EWTN Polska

Kard. Stanisław Dziwisz: Bogu zależy na każdym człowieku

Na początku Mszy św. kard. Stanisław Dziwisz powiedział, że fakt Bożego narodzenia jest „najważniejszą wiadomością, jaka kiedykolwiek dotarła z wyżyn nieba na ziemię”. – Jego przyjście na świat, Jego życie, śmierć i zmartwychwstanie odmieniło całkowicie nasz los – mówił metropolita krakowski senior.

W czasie homilii ksiądz kardynał zwrócił uwagę na prostotę znaku Bożego narodzenia – ogromne ubóstwo miejsca narodzin i fakt, że pierwszymi, którzy się o nim dowiedzieli, byli prości pasterze. – Prawdopodobnie potrzebna była taka prostota ducha, bo wiadomość była zbyt oszałamiająca, zbyt nieprawdopodobna, wykraczająca poza logikę ludzkiego rozumu – mówił kard. Stanisław Dziwisz zaznaczając, że prostota i ubóstwo nie przeszkadzają w tym, że narodziny Jezusa wywołują przede wszystkim wielką radość w świecie niebiańskich duchów – aniołów oraz pośród ludzi na ziemi. – Na tę chwilę czekały całe wieki, całe pokolenia potomków Adama i Ewy, uginające się pod ciężarem grzechu i wyczekujące Zbawiciela – dodawał.

Kard. Stanisław Dziwisz stwierdził, że Jezus Chrystus wkracza w trudne dzieje człowieka. – Wkracza w „ruiny” naszych osobistych marzeń i doświadczeń, niepowodzeń, słabości i lęków. Wkracza w „ruiny” podzielonych rodzin i społeczności. Wkracza w „ruiny” narodów pogrążonych w konfliktach, w wojnach, w przemocy, w chłodzie i głodzie – wyliczał podkreślając, że Jezus solidaryzuje się z losem człowieka i zapowiada, że ostateczne zwycięstwo nie należy do mrocznych sił zła i śmierci, lecz do życia i miłości. Dlatego Boże Narodzenie przywraca światu głęboką radość i nadzieję.

Odnosząc się do Prologu Janowego, kardynał stwierdził, że dotyka on „najgłębszej rzeczywistości Boga, któremu nie był i nie jest obojętny los stworzenia”. – Nurt sprzeciwu albo obojętności wobec Jezusa i Jego Ewangelii towarzyszy niepodzielnie dziejom człowieka od dwóch tysięcy lat. Ale Bóg się tym nie zniechęca, bo zależy Mu na każdym człowieku, dla zbawienie którego Syn Boży przyszedł na ziemię i oddał swe życie – zwracał uwagę metropolita senior podkreślając, że każdy chrześcijanin powinien świadczyć słowem i życiem, że jedyną nadzieją naszego świata jest Ten, który narodził się w Betlejem, dwa tysiące lat temu. – Dzisiaj, radując się z Bożego Narodzenia, każda i każdy z nas może się również zastanowić, jakie daje świadectwo wiary, nadziei i miłości wobec tych, których spotyka na drogach swego życia – zachęcał.

Przywołując na koniec ostatnie, krótkie orędzia św. Jan Paweł II z Bożego Narodzenia 2004 roku, wieloletni papieski sekretarz modlił się „o pokój dla nas naszych serc, rodzin i środowisk, prosząc o pokój dla Ukrainy, dla Polski i Europy, i dla całego świata”. – Niech Boże Narodzenie 2022 roku zbliży nas wszystkich do siebie. Niech umocni w nas wiarę i nadzieję. Niech wzbudzi w nas jeszcze większą miłość – złożył życzenia kard. Stanisław Dziwisz.

Na koniec Mszy św. kustosz papieskiego sanktuarium podziękował księdzu kardynałowi, a także wiernym za ich liczną obecność podkreślając, że bez ich udziału nawet najpiękniejsza liturgia byłaby smutna. – Czasami się mówi, że nieważna jest ilość, ale jakość. To nieprawda. Ważne jest jedno i drugie – mówił ks. Tomasz Szopa składając świąteczne życzenia i informując, że liczba wiernych odwiedzających sanktuarium św. Jana Pawła II stale rośnie.

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze