Bodzanów: poznaniacy wyruszyli, by pomóc powodzianom
W naszym kraju, w odpowiedzi na powódź z ostatnich dni, dzieje się także wiele dobra. Tam, gdzie żywioł przyniósł ból i zniszczenie, pojawiły się liczne, oddolne inicjatywy, które są wyrazem solidarności i ludzkiej troski. Niezależnie od różnic, jakie nas dzielą na co dzień, w obliczu nieszczęścia łączymy się, by wspólnie stawić czoła tragedii.
Jedną z form wsparcia, które organizują się w całym kraju, jest pomoc udzielana bezpośrednio w miejscach dotkniętych przez powódź. Nie brakuje ludzi zaangażowanych w taki wolontariat. W internecie można znaleźć apele o pomoc, a sposobów na jej udzielenie jest naprawdę wiele. Przede wszystkim potrzebna jest pomoc przy porządkowaniu domów po przejściu wielkiej wody. Wiele osób, rezygnując z codziennych obowiązków, zbiera ekipy, najpotrzebniejszy sprzęt i rusza na miejsce, by nieść pomoc – często nieznajomym, ale w tych chwilach bliskim sobie ludziom.
Jeden z parafian z oblackiej parafii pw. Chrystusa Króla w Poznaniu postanowił zorganizować taką ekipę.
Napisałem ogłoszenie w internecie, podając w nim cel wyjazdu, miejsce zbiórki i godzinę. W krótkim czasie zgłosiło się kilku ochotników i postanowilismy wyjechać do Bodzanowa od 21 do 22 września. Chcieliśmy tam na miejscu wśród ludzi dotkniętych tragedią, ofiarować swoją pomoc – relacjonuje Tomasz Sobkowiak.
I tak siedmiu zupełnie nieznajomych sobie mężczyzn wyruszyło w podróż. W klasztorze oblatów mieli zapewnione noclegi i wyżywienie. Dostali też adres rodziny, której mieli pomóc. To ważne, aby nie działać chaotycznie – jechanie w ciemno mogłoby spowodować więcej zamieszania niż wsparcia.
Ochotnicy z Poznania, oprócz pomocy pod wskazanym adresem, wsparli także kolejne pięć rodzin, których domy zostały poważnie uszkodzone. Ich praca polegała głównie na usuwaniu ton mułu i szlamu naniesionego przez wodę, zrywaniu zniszczonych podłóg oraz zbijaniu tynków ze ścian. To ciężka, fizyczna praca, ale towarzyszyły jej także momenty, które pozostają w pamięci na długo. W oczach ludzi, którym pomagali, widać było łzy – nie tylko z powodu straty materialnych rzeczy, ale także wspomnień i pamiątek, które odeszły wraz z wielką wodą.
Reakcje poszkodowanych na pomoc były różne. Niektórzy przyjmowali wsparcie z wdzięcznością, otwarcie mówiąc o tym, co zostało zniszczone i co należy zrobić. Innych trzeba było przekonywać, że obcy ludzie mogą działać zupełnie bezinteresownie, że ich jedynym celem jest pomoc, a nie oczekiwanie czegokolwiek w zamian. Choć czasem trudno było przekonać niektórych do przyjęcia wsparcia, ostatecznie wspólne działanie i serdeczność przełamywały bariery. Zdarzały się także mniej pozytywne postawy, ale były one w zdecydowanej mniejszości.
Wnioski, z którymi przyjechali z Bodzanowa poznańscy ochotnicy są jasne: trzeba pomagać, ale mądrze. Jest wiele osób, które potrzebują wsparcia, zwłaszcza w małych, zapomnianych wioskach, które często są poza zasięgiem większych inicjatyw pomocowych. Wydaje się, jakby nikt o nich nie pamiętał, a one najbardziej potrzebują naszej pomocy. Należy jednak najpierw upewnić się, czy rzeczywiście ktoś pod danym adresem potrzebuje wsparcia. Powodzianie otrzymali już wiele produktów spożywczych i drobnego sprzętu do sprzątania, jednak teraz potrzebna jest bardziej zorganizowana pomoc. Kluczowe są przemysłowe osuszacze, by przed zimą zdążyć osuszyć mury domów, które w przeciwnym razie mogą ulec dalszym zniszczeniom.
Powódź w Bodzanowie dotknęła zarówno lokalną społeczność, jak i klasztor oblacki. Wiele domów zostało zalanych, a mieszkańcy stracili swoje dobytki, co postawiło ich w trudnej sytuacji. Zniszczenia objęły także infrastrukturę publiczną, co utrudnia codzienne życie i funkcjonowanie. Została utworzona specjalna zbiórka pieniędzy na rzecz Bodzanowa. Zachęcamy do wsparcia tej inicjatywy.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |