Bóg nie chce twojego szczęścia 

Zastanów się, jaka jest twoja wizja szczęścia? Bezkonfliktowe relacje z innymi ludźmi, zrównoważony styl życia, mało uciążliwi rodzice lub dzieci, dobrze płatna praca bez stresu, odporność na choroby… Nie! Bóg chce dla ciebie czegoś lepszego. 

Takie jest właśnie dosłownie TWOJE szczęście, twoja wersja szczęścia. W Biblii czytamy, że Bóg jest Bogiem zazdrosnym. Zazdrosnym o swoje miejsce w twoim sercu, o innych bogów, którymi Go zastępujesz. Jednym z nich są twoje wyobrażenia o tym, jak powinno wyglądać twoje życie.  

Ta wyidealizowana wizja twojego życia przypomina… raj! Tylko że coś tu nie gra – przecież sami go odrzuciliśmy. Pierwszy człowiek nie docenił raju, ale Bóg w swojej dobroci przygotował plan B dla niego i szczególnie dla wszystkich tych, którzy po nim przyszli. Przygotował go, byśmy już sobie nie zrobili więcej krzywdy. Tym nowym rozwiązaniem jest trud. 

Pan Bóg rzekł: „Oto człowiek stał się taki jak My: zna dobro i zło; niechaj teraz nie wyciągnie przypadkiem ręki, aby zerwać owoc także z drzewa życia, zjeść go i żyć na wieki”. Dlatego Pan Bóg wydalił go z ogrodu Eden, aby uprawiał tę ziemię, z której został wzięty (Rdz 3, 22n). 

Mogło by się wydawać, że to słowo mówi o tym, że Bóg nie chce nam pozwolić powrócić do Edenu. Nic bardziej mylnego! Przecież upadliśmy, w naszej słabej naturze źle korzystamy z wiedzy, po którą sięgnęliśmy z drzewa poznania. Znamy dobro i zło i właśnie zło naturalnie z nas wychodzi. Obmawiamy, kradniemy, cudzołożymy. Bóg nie chce, byśmy w takim stanie żyli na wieki. Dlatego, wydaleni z ogrodu, doświadczamy trudu. I absolutnie nie chodzi w nim o to, by starać się zapracować sobie na powrót do raju – wymadlać sobie sukcesy czy gromadzić dobre uczynki miłe w oczach Boga. Bo to wszystko znowu byłoby na nasz egoistyczny pożytek.  

Ten trud ma nam przypominać, by nieustannie się do Niego zwracać. Bóg nie jest sadystą, lecz mądrym wychowawcą. Jedną z Jego wychowawczych metod jest pokazanie ci, że o własnych siłach nie potrafisz, ale z Nim góry przenosisz! Jeśli Bóg czegokolwiek od ciebie wymaga, to aktywnej postawy względem Niego i umiłowania tego Jego planu B, który, choć w szczegółach różny dla każdego, ostatecznie wszystkich prowadzi ku temu samemu. Tak, Panie! Niech się dzieje Twoja wola! Oddaję to Tobie! Ty się tym zajmij! 

To prawda – Bóg nie chce twojego szczęścia. On chce twojego… ZBAWIENIA! I poczynił ku temu bardzo poważne kroki. Najważniejszym z nich jest zesłanie swojego Syna Jezusa na ziemię, byśmy mieli na kim się wzorować. Do każdego z nas skierował też słowa. 

Wybrałem cię sobie, zanim cię utworzyłem w łonie matki, zanim się urodziłeś poświęciłem cię, na proroka narodów cię przeznaczyłem (Jr 1, 5). 

A to oznacza, że masz wszystko, czego potrzeba. Dzieło stwarzania nie jest jak taśma produkcyjna, z której czasami wychodzą wybrakowane egzemplarze. Zostaliśmy wyposażeni we wszystko, co niezbędne, by przez to życie brnąć z nadzieją ku Bogu, mimo, że również z ciężkim krzyżem na plecach. I Bóg chce i prosi cię, byś całą swoją werwą, całym swoim czasem, pieniędzmi i oddaniem angażował się w od teraz i już na zawsze w twoje zbawienie. I daje nam na to tyle okazji! Trudne osoby w naszym otoczeniu, różnice charakterów, wymagającego szefa, niegrzeczne dzieci, złe warunki mieszkaniowe… I im bliżej  Boga, tym ciężej, bo daje On najcięższe bitwy swoim najlepszym i najwierniejszym wojownikom. A zatem do dzieła, na pole walki!

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze