Bóg dopuszcza cierpienie w naszym życiu. Ale nie jest ono Bożą karą [ROZMOWA]
„Każdy człowiek doświadczający cierpienia zadaje wiele pytań, aby je zrozumieć. Sam kiedy zachorowałem na nowotwór, pytałem Boga, jaki ma w tym cel. Czego ma mnie nauczyć to cierpienie?” – opowiada w rozmowie z Karoliną Binek ks. Michał Ostafiński, wyjaśniając także, że Bóg wcale nie stworzył cierpienia.
Karolina Binek (misyjne.pl): Możemy powiedzieć, że Bóg pozwala na cierpienie ludzi? Dlaczego tak się dzieje?
Ks. Michał Ostafiński: – Kiedy sięgniemy do Księga Rodzaju zobaczymy, że cierpienie stało się konsekwencją grzechu pierworodnego. Bóg stwarzając świat, nie stworzył cierpienia. Oczywiście dziś nie powiemy, że cierpienie jest karą za grzech, bo widzimy, że bardzo często cierpią osoby bezbronne i niewinne. Cierpienie jest po prostu jednym z elementów naszego życia. Można powiedzieć, że Bóg dopuszcza je w naszym życiu.
>>> Ksiądz Michał maluje. Najbliższy mu obraz Maryi stworzył, gdy zmagał się z nowotworem [ROZMOWA]
Ale często, gdy ktoś zachoruje, mówi później „Przecież chodziłem co niedzielę do kościoła, modliłem się, spowiadałem, dlaczego więc, Boże, karzesz mnie tą chorobą”? Takie słowa to grzech? I jak zrozumieć, że choroba nie jest karą?
– Takie pytania są zupełnie normalne. Każdy człowiek doświadczający cierpienia zadaje wiele pytań, aby zrozumieć swoje cierpienie. Chce znaleźć odpowiedź na pytanie jaki jest sens mojego cierpienia? Sam kiedy zachorowałem na nowotwór, pytałem Boga, jaki ma w tym cel? Czego ma mnie nauczyć to cierpienie? Choroba i cierpienie na pewno nie są Bożą karą. Kiedy poczytamy życiorysy świętych zobaczymy, że bardzo wielu z nich doświadczało cierpienia fizycznego, psychicznego czy duchowego. Cierpienie może być dla nas próbą wiary, jak w przypadku biblijnego Hioba. Może nas wielu rzeczy nauczyć, chociażby cierpliwości i pokory.
>>> Widzialne znaki Miłości Boga
Jak teologicznie rozumiane jest pojęcie Bożej woli w kontekście chorób i cierpienia? Czy można powiedzieć, że Bóg dopuszcza te rzeczy, aby coś osiągnąć?
– Tak jak powiedziałem wcześniej, cierpienie może być Bożym dopustem, ale przecież są także takie sytuacje, w których cierpienie czy choroba są konsekwencją naszych wyborów. Kiedy spojrzymy na Judasza po zdradzie, zobaczymy człowieka cierpiącego psychicznie i duchowo. Jego cierpienie przeżywane w osamotnieniu oraz odrzucenie możliwości przyjęcia Bożego przebaczenia doprowadziło go do samobójstwa. Natomiast na Golgocie obok Jezusa widzimy ukrzyżowanych dwóch łotrów, przestępców. Można powiedzieć, że to samo cierpienie jednego prowadzi do buntu przeciwko Bogu,
a drugiemu pozwala na nawrócenie w ostatnim momencie życia.
W Katechizmie Kościoła Katolickiego czytamy z kolei: Choroba może prowadzić do niepokoju, do zamknięcia się w sobie, czasem nawet do rozpaczy i buntu przeciw Bogu, ale może także być drogą do większej dojrzałości, może pomóc lepiej rozeznać w swoim życiu to, co nieistotne, aby zwrócić się ku temu, co istotne. Bardzo często choroba pobudza do szukania Boga i powrotu do Niego.
Cierpienie może mieć pozytywny wymiar? W jaki sposób je komuś ofiarować? W jaki sposób cierpieć za kogoś lub w jakiejś intencji?
– Myślę, że tak. Ofiarowanie cierpienia za kogoś, albo w jakiejś intencji jest bardzo trudne. Należy powiedzieć wprost, jest heroizmem. Powiedzenie komuś: „Nie potrafisz cierpieć, przestań narzekać, nie potrafisz ofiarować cierpienia”, jest po prostu nieludzkie. Mam wrażenie, że czasami traktujemy to powiedzenie „ofiaruj za kogoś to cierpienie” w sposób bardzo lekki, wręcz romantyczny. Tymczasem w momencie doświadczenia cierpienia, pierwszym, zupełnie normalnym odruchem jest pragnienie uwolnienia się od niego. Pamiętam kiedy po operacji i radioterapii przez długi czas nie mogłem spać z powodu bólu, myślałem wtedy jedynie o tym, żeby móc zasnąć, aby jakoś funkcjonować na drugi dzień. Z tych wszystkich licznych, nieprzespanych nocy było może zaledwie kilka kiedy starałem się przeżywać moje cierpienie w jakiejś konkretnej intencji i zjednoczeniu z Bogiem. Nie ma jednej i dobrej recepty na przeżywanie cierpienia, każdy z nas jest inny.
Jakie znaczenie ma krzyż Jezusa w odniesieniu do ludzkiego cierpienia?
– Syn Boży stając się człowiekiem przeżył w ludzkim ciele wszystko (poza grzechem) co właściwe jest ludzkiej naturze, także, a może przede wszystkim cierpienie. Co więcej to właśnie cierpienie i śmierć na krzyżu stały się narzędziami zbawienia. W krzyżu Jezusa człowiek cierpiący może szukać sensu i pocieszenia. Syn Boży jest dla cierpiącego i chorego konkretnym wzorem przeżywania cierpienia oraz tego wszystkiego, co z nimi się wiąże: odrzucenia, smutku czy wyśmiania.
Można powiedzieć, że Bóg daje osobom cierpiącym jakąś misję?
– Oczywiście, że tak. Cierpienie danego człowieka dotyka nie tylko jego samego, ale także pośrednio tych wszystkich, którzy są wokół niego. Cierpiący może być dla innych z jednej strony przykładem męstwa, wytrwałości, cierpliwości, pokory, a z drugiej strony cierpienie drugiego człowieka staje się dla nas pewnym sprawdzianem z empatii, wrażliwości i niesienia pomocy.
Co najlepiej powiedzieć komuś, kto cierpi i czuje się opuszczony przez Boga? W jaki sposób można pomóc mu zmienić podejście?
– Osoba cierpiąca oczekuje zrozumienia i wsparcia, czasami po prostu milczącej obecności. Na pewno nie należy moralizować, można zaproponować wspólną modlitwę, ale zdecydowanie najważniejsza jest obecność. To trudne, bo można się szybko zniechęcić, dlatego potrzebna jest cierpliwość i wytrwałość.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |