Bóg potrzebował 1000 lat, żeby nauczyć się polskiego [REPORTAŻ]
Joanna została uzdrowiona z urazu kręgosłupa, mała dziewczynka odzyskała wzrok na oczach całego kościoła, a kilkanaście osób, było w stanie wybaczyć swoim oprawcom w jednym momencie. Księża z krajów misyjnych przywożą do Polski nie tylko nowy zapał ewangelizacji, ale także zupełnie nową perspektywę misji jako takiej.
Zaklęta owsianka
Gdy był mały, jego macocha podała mu zatrutą owsiankę. Gdy John Bashobora zrobił przed jedzeniem znak krzyża, naczynie rozpadło się na drobne kawałki. Wiele lat później, w dniu, w którym John otrzymał święcenia kapłańskie w Ugandzie, macocha powiedziała mu, że zabiła jego ojca, a matkę, o której nie wiedział, wypędzono. To właśnie dlatego opiekowała się nim ta macocha, która tak naprawdę była jego ciotką. W dniu święceń ciotka podeszła do niego i poprosiła o przebaczenie. John przebaczył jej „w imię Jezusa”. Niedługo potem odnalazł swoją prawdziwą matkę i odzyskał prawie całą swoją rodzinę.
Na ulicach leżały ciała
John Baptist Bashobora pochodzi z Ugandy. Chrześcijanie stanowią 80% ludności tego kraju. Kościół katolicki jest tam tak silny dzięki odnowie charyzmatycznej, którą propagowali misjonarze, głównie z Kanady. – Zanim Uganda odzyskała niepodległość, działy się tam okropne rzeczy. Widziałem ciała na ulicach, modliłem się i pytałem, czy Bóg nas nie widzi – komentuje o. Bashobora. – Wreszcie przyjechałem do Europy, do źródła, by spytać się Boga, kim naprawdę jest. I Bóg pokazał mi, że nie może nas zbawić, bez naszego udziału. Musimy we wszystkim uczestniczyć. Bóg oczekuje naszej współpracy! – mówi o. Bashobora. Dlatego ewangelizuje i uzdrawia w imię Boga. Gdy w 2017 roku pojawił się po raz kolejny w Polsce, na Stadion Narodowy w Warszawie przyjechało ponad 30 tysięcy osób. – Bóg nie czeka na nasze błędy po to, by nas ukarać – apelował w Warszawie ugandyjski charyzmatyk. – Jesteśmy tutaj, by przekonać się, że Bóg kocha nas osobiście, uczy nas jak mieć z Nim intymną, osobistą relację. To ta relacja powoduje stałą przemianę naszego życia! – wołał o. John.
>>> Zobacz cud na własne oczy – dziewczynka odzyskuje wzrok! [WIDEO]
Rzucać kulami
Na konferencjach i wielbieniach z udziałem o. Bashobory dzieją się prawdziwe cuda. Ludzie podchodzą o kulach, a o. Bashobora je odbiera i kładzie na ziemi. – Miałam uszkodzenie kręgosłupa. Najpierw poczułam na plecach takie ciepło. Jakby ktoś położył na nim dwie ręce. Po chwili czułam się coraz lepiej – mówi jedna z uzdrowionych. – Moja córka nie widziała od urodzenia na lewe oko. Ojciec Bashobora położył na nią ręce i po dłuższej chwili powiedział: „Amen! Masz w sobie dużo wiary, dziewczynko” – dzieliła się z kolei matka uzdrowionej dziewczynki.
– Jedyną osobą, która może nas zbawić jest Jezus Chrystus. Proszę, wypróbuj Go! – głosi za każdym razem o. John Bashobora. Od 2007 r. ten ugandyjski kapłan jest regularnie zapraszany przez lokalnych biskupów na różnego rodzaju rekolekcje, uwielbienia i konferencje. Nigdy nie odmawia prośbom o modlitwę. Wstaje codziennie o 3 w nocy, by modlić się przez godzinę we wszystkich intencjach. Gdy nie pracuje w Ugandzie, przyjeżdża do Europy, od kilku lat coraz częściej odwiedza Polskę.
Nierządnice będą pierwsze
– Wiecie dlaczego chrześcijaństwo powstało 2000 lat temu, a dopiero 1000 lat temu dotarło do Polski? Bo Bóg potrzebował aż 1000 lat, żeby nauczyć się polskiego – żartował sobie podczas jednego ze spotkań o. Antonello Cadeddu, jeden z założycieli wspólnoty Przymierze Miłosierdzia, która od kilku lat działa również w Polsce. – Odwiedzając fawele w Brazylii pewnego dnia spotkałem prostytutkę, która przygarnęła paralityka. Ten paralityk powiedział: „Pukałem do wielu domów, parafii i klasztorów i nikt mnie nie przyjął. Przyjęły mnie prostytutki, które żyły pod mostem” – wspomina o. Enrique Porcu, także jeden z założycieli Przymierza Miłosierdzia. – Dopiero wtedy dotarły do mnie słowa z Pisma Św., że „prostytutki i celnicy wejdą przed wami do Królestwa Niebieskiego” – dodaje o. Enrique. Niedługo potem utworzyła się wspólnota, której charyzmatem była z początku pomoc ubogim i porzuconym.
Brazylijski model ewangelizacji
To właśnie z Brazylii przywędrowali misjonarze m.in. do Polski, gdzie od jakiegoś czasu działają wspólnoty Przymierza Miłosierdzia. Wspólnoty te złożone są ze świeckich i księży, którzy oprócz modlitwy uczestniczą w regularnej formacji. – Dzisiaj potrzebujemy ewangelizować razem i razem szukać nowych dróg dla ludzi. My, jako księża, musimy być sługami dla Kościoła. Trzeba trochę zrezygnować z postawy klerykalnej, trzeba dopuścić świeckich do posługi. Młodzież ma ewangelizować młodzież, rodziny mają ewangelizować rodziny i tak dalej. To zupełnie nowy model misji, który w Brazylii już funkcjonuje – komentuje o. Pedro Morias, odpowiedzialny za wspólnoty Przymierza Miłosierdzia w Europie. Choć w samej Brazylii jest mniej kapłanów niż w Polsce, to właśnie księża tacy jak o. Pedro, o. Antonello czy o. Enrique głoszą setki rekolekcji i konferencji. – W roku 2019 wygłosiłem około stu konferencji, wiele z nich dla księży posługujących w polskich parafiach – dodaje o. Pedro. Wspólnota Przymierze Miłosierdzia zyskuje w Polsce coraz więcej członków.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |