Bp Andrzej Jeż: u Pani Częstochowskiej zawsze mamy stały adres zamieszkania
– Nawet jeśli wydaje nam się, że nie mamy gdzie wracać, że nie mamy prawdziwego domu pełnego miłości, to u Pani Częstochowskiej zawsze mamy stały adres zamieszkania – mówił do pątników tarnowskich bp Andrzej Jeż. Ten jasnogórski adres potwierdziło w tym roku „na Imieniny” Matki Bożej Częstochowskiej, czyli w dniach od 16 do 25 VIII, ponad 20 tys. osób w 91 pielgrzymkach pieszych. Zwiększyła się liczba pielgrzymek rowerowych, a także biegowych.
– Przychodzimy tu, by z Maryją, dzielić się tym, co dla nas najważniejsze – podkreślali pielgrzymi. To wdzięczność za Jej opiekę, troska o Kościół, ożywienie wiary, miłość w rodzinach, modlitwa o pokój i solidarność z sąsiadami z Ukrainy. – Każdy z nas potrzebuje pokoju i miłości Matki. Idziemy do Niej i błagamy o wszelkie łaski, a teraz najwięcej miłości potrzeba Ukrainie – powiedziała Elżbieta z Gowarczowa w diec. radomskiej.
Podobnie jak to było w pierwszej połowie sierpnia, tak i teraz na pielgrzymi szlak na Jasną Górę wyruszyli także Ukraińcy. – Tu jest spokój, cisza, nie słyszymy odgłosów bomb. Nie da się opowiedzieć, co tam się dzieje, to straszne, pozostaje tolka płakać. Idziemy do Matki Bożej, by prosić o pokój dla Ukrainy, o dobro dla Ukrainy, dla Polski. Dziękujemy wszystkim Polakom – opowiadały Tatiana i Swietłana z pielgrzymki tarnowskiej.
Tu działa Boża ekonomia
Jak podkreślają, ci którzy wybierają kierunek na Jasną Górę, o pielgrzymce nie da się opowiedzieć, bo tu ludzka kalkulacja „odpada”. W drodze człowiek uczy się kierować Bożą ekonomią, a to co jest niemożliwe, staje się możliwe. Rodzeństwo Kruczek z Grybowa Kasia (12 lat) i Kacper (10 lat) na pielgrzymkę wyruszyli z mamą. Dzieci zgodnie potwierdziły, że „pielgrzymka była super. Były burze, różne przeszkody, ale przyszliśmy do Matki Bożej szczęśliwie – opowiadała dwunastolatka.
W tym roku po dwóch latach obostrzeń sanitarnych, które wymusiły różne formy pielgrzymowania, np. sztafetowe, rekolekcje w drodze odbywały się tradycyjnie.
I choć może niektórym wydawało się że pandemia zatrzyma pielgrzymki, to nie tylko tak się nie stało, ale też właśnie w trudnym czasie niektóre pielgrzymki się „narodziły”, jak np. drohiczyńska rowerowa. „Wymyślił” ją ks. Bartosz Ojdana, który w roku 2020, gdy nie było Pieszej Pielgrzymki Drohiczyńskiej na Jasną Górę, po raz pierwszy z grupą rowerzystów pojechał do Częstochowy. Doświadczenia te wraz z aprobatą biskupa drohiczyńskiego, zachęciły kapłana do zorganizowania oficjalnego wyjazdu rowerowego, który odbył się rok temu. A w tym przyjechało już 61 osób. – To jest zupełnie inny świat, zupełnie inne wartości i przede wszystkim ta Boża obecność. Boga doświadcza się w każdym człowieku i pośród wszystkich pątników. Tego się nie da opisać czym jest pielgrzymka, to trzeba przeżyć – opowiadał ks. Ojdana.
>>> Francuski biskup: w Częstochowie mogłem zobaczyć głęboką wiarę Polaków
Zmęczone szczęście
Wśród pielgrzymek pieszych były także te przyprowadzone przez paulinów, po raz 283. z parafii w Wieruszowie, a po raz 35. z Wielgomłyn (Piesza Pielgrzymka Dekanatu Kodrąb). Modlili się o pokój na świecie i o powołania, „by przez sakramenty miał kto dawać ludziom pokój Chrystusa”. Pauliński diakon brat Józef Chyżyński pielgrzymował po raz pierwszy. – Zmęczone szczęście pielgrzymkowe bardzo człowieka motywuje, dodaje siły i nadziei – powiedział paulin.
– Pielgrzymka to nie banalna przygoda egzystencjalna, ale jest głębokim spojrzeniem w głąb swojego serca – podkreślił bp Artur Ważny, który na Jasną Górę pielgrzymował 30 razy, a w tym roku był też ojcem duchownym tarnowskiej pielgrzymki.
Jak podkreślają pielgrzymi czas rekolekcji w drodze mimo zmęczenia, w tym roku niekiedy dokuczliwych upałów, jest czasem pogłębiania wiary. A organizatorzy pielgrzymek zwracają uwagę, ze są one niezmiennie miejscem ewangelizacji i świadectwa dawania wiary tym, których spotyka się na swoim szlaku. – My ludziom nie jesteśmy w stanie dać wiary, ale jesteśmy w stanie o niej zaświadczyć – podkreślił abp Grzegorz Ryś, który i w tym roku przyszedł z wiernymi z arch. łódzkiej.
Porozmawiajmy o sobie, bo jesteśmy Kościołem…
Pątnicy w drodze uczyli się także jak iść wspólną drogą do Chrystusa, zapraszać tych, co na peryferiach do wspólnoty, co znaczy być odpowiedzialnym za Kościół. Piesze pielgrzymowanie na Jasną Górę wpisywało się w drogę synodalną Kościoła.
Abp Ryś zwrócił uwagę, że pielgrzymka piesza jest czasem dobrego uczenia się Kościoła, wzorem wielkiego potencjału ludzi zaangażowanych. – Jeśli w pielgrzymce idzie np. 200 ludzi, a 30 z nich tworzy jej bazę, to znaczy, że 15% jest czynnie i twórczo zaangażowanych we wspólnotę Kościoła w drodze. Gdyby co dzień w każdej diecezji było to 15 % wiernych zaangażowanych na całego, nasza rzeczywistość musiałaby wyglądać inaczej i nie rozglądalibyśmy się za tymi kryzysowymi liczbami, gdzie, kogo i do czego brakuje. Ja mam w diecezji 1,3 mln katolików i gdybym miał 195 tys. osób zaangażowanych, byłbym bardzo szczęśliwy. To jest to, czego się uczymy i po to też są pielgrzymki. Ja jestem pełen nadziei w tym zakresie – powiedział abp Ryś.
Podkreślił, że Kościół jest synodalny, albo nie jest Kościołem. – Trzeba mierzyć Kościół także tym, na ile on jest wspólnotą ludzi odpowiedzialnych za siebie wzajemnie, za ludzką relacje z Bogiem, za pojednanie też ludzi w świecie, za misje Kościoła w świecie – zauważył także metropolita łódzki i dodał, że „synod z definicji jest przede wszystkim słuchaniem Ducha Św., a mniej siebie nawzajem, choć to też”. Jego zdaniem, gdybyśmy słuchali wyłącznie siebie, zrobilibyśmy z Kościoła rodzaj parlamentu. – Może trochę lepszego, bo jak się ogląda parlamenty, włącznie z naszym, to nie widać, żeby tam ktoś słuchał, bo wszyscy raczej mówią. Tu nie chodzi o to, żeby się posłuchać wzajemnie, ale żeby razem posłuchać Ducha Św. Sam Jezus mówi, że Duch Św. przekonuje o grzechu, ale tak, że nikt się nie czuje upokorzony ani zniszczony, tylko wezwany do świętości i do nawrócenia, podbudowany – wyjaśnił abp Ryś.
>>> Dziś Kościół obchodzi uroczystość Najświętszej Maryi Panny Częstochowskiej
Z tradycją i nowocześnie
Jedni kontynuują tradycje przodków, inni dopiero ją tworzą. Wszyscy na Jasną Górę przynoszą wdzięczność i miłość do Matki Najświętszej oraz piękno swoich lokalnych wspólnot.
Orkiestry, regionalne stroje ludowe, feretrony, stare pieśni maryjne i pielgrzymkowe covery, a także wprowadzający grupę motocykliści – to wielka rozmaitość pielgrzymek w drugiej połowie sierpnia. W nich seniorzy, którzy już ponad 50 lat „spacerują” do Maryi na 26 sierpnia, jak i maluchy, które u boku rodziców poznają pierwsze pielgrzymkowe smaki.
Były wspólnoty, które na Jasną Górę chodzą już ponad 400 lat, jak Piesza Pielgrzymka Sieradzka, tu nie brakowało pięknych regionalnych akcentów – w strojach, chustach czy charakterystycznych haftów także przy pielgrzymkowych emblematach. A grupę pątników wprowadzili motocykliści.
Już po raz 19. przyjechała pielgrzymka rolkowa. Inicjatywa rozpoczęła się od przejazdów po warszawskim Bemowie. Dziś dołączają do pielgrzymów na rolkach nawet osoby z zagranicy. Grupę tworzą ludzie z całej Polski, od Świnoujścia po Częstochowę. W tym roku najmłodszy uczestnik miał 15 lat, najstarszy 75.
Przeor Jasnej Góry o. Samuel Pacholski podziękował wszystkim za tegoroczne pielgrzymowanie, „które pozwala nam radować się z ponownego ożywienia tej formy pobożności i ewangelizacji po dwóch latach pandemii”. Przeor podziękował też wszystkim wiernym z częstochowskich parafii uczestniczących w nowennie oraz ludziom dobrej woli, którzy gościnnie przyjmowali pielgrzymów podczas ich rekolekcji w drodze.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |