Bp Artur Ważny: Adwent jest metaforą chrześcijańskiego życia [ROZMOWA]
Liturgia adwentowa pomaga mi w przeżywaniu tajemnicy Adwentu – czyli tajemnicy rozpoznawania Boga, który był, jest, a jednocześnie przyjdzie. To może sprawiać zawrót głowy – mówi bp Artur Ważny, biskup sosnowiecki, w rozmowie z Marcinem Wrzosem OMI.
Marcin Wrzos OMI (misyjne.pl): Czym jest Adwent dla Księdza Biskupa?
Biskup Artur Ważny: – Dla mnie Adwent jest taką swoistą metaforą chrześcijańskiego życia, ponieważ mówi o Bogu, który był, jest i przychodzi. To jest rzeczywistość, która jest tajemnicą i nie ogarniemy jej umysłem, ale możemy w niej uczestniczyć.
Co Księdzu w tym pomaga osobiście?
– Liturgia adwentowa pomaga mi w przeżywaniu tajemnicy Adwentu – czyli tajemnicy rozpoznawania Boga, który był, jest, a jednocześnie przyjdzie. To może sprawiać zawrót głowy. Przez wiarę mogę wchodzić w tę Bożą tajemnicę i odkrywać takie dziwne doświadczenie, że On „jest nieobecny” – jak powiedziała nasza noblistka. Ale w tym sformułowaniu „jest nieobecny” najważniejsze jest „jest”. A „nieobecny”, bo jakoś Go nie widać, bo potrzebujemy Go rozpoznawać. I to rozpoznawanie Jego obecności, trochę tak jak dziecka w łonie mamy, które jest, ale jeszcze nieobecne, jest dla mnie nawróceniem. Rozpoznaję Jego obecność w tym świecie. I kto mi w tym pomaga? Co mi w tym pomaga? Głównie ludzie, których spotykam i książki, które przeczytam.
>>> Abp Tomasz Grysa: w nawróceniu bardzo pomagają ludzie [ROZMOWA]
Biskup to też człowiek. Też się nawraca…
– Odkrywam ostatnio, że najbardziej pomagają mi w tym ludzie, którzy są trudni. Dlaczego? Dlatego, że nadzieja, jak to kiedyś przeczytałem u św. Tomasza, to „trudne, przyszłe dobro możliwe”. Zatem spotykanie ludzi trudnych dla mnie jest zaproszeniem do tego, żeby rosła we mnie nadzieja. Żeby tą nadzieją stawał się ten, który jest nieobecny, ale jest. I przy tym spotkaniu z tymi trudnymi ludźmi okazuje się, że On staje się już widzialny, że ja Go rozpoznaję – często właśnie w takich miejscach i w takich ludziach, w których bym się nie spodziewał.
Ostatnio jedno z takich trudnych spotkań było w Episkopacie. Znam niektórych pokrzywdzonych, z którymi spotkali się biskupi – Jakuba Pankowiaka, Roberta Fidurę, była jeszcze Tośka Szewczyk. Jak to spotkanie pomogło Księdzu Biskupowi? Jak się wpisuje w Adwent, w oczekiwanie na przyjście Chrystusa?
– Muszę przyznać, że to nie były trudne doświadczenia. Na początku może było trochę emocji związanych z tym, że się ze sobą spotkamy. Słyszeliśmy o sobie wiele, także dobrych słów. Dlatego to spotkanie było – może nie powiem, że łatwe – ale takie przyjazne. To, co się we mnie zrodziło, to takie wielkie pragnienie budowania Kościoła przez więzi, przez relacje – swojego rodzaju, mówiąc jeżykiem papieża Franciszka, swoiste nawrócenie pastoralne. Inaczej Kościoła, jakiego pragnie Chrystus, nie zbudujemy. Nie zbudujemy go teoretycznie, przez jakieś deklaracje czy głoszenie haseł – ale właśnie przez budowanie więzi, wspólnoty, spotykanie się, rozmawianie, słuchanie siebie nawzajem. I przez robienie rzeczy wspólnych. Zrobiliśmy razem z pokrzywdzonymi rekolekcje dla księży. Nie znaliśmy się wcześniej, ale Duch Święty zebrał nas razem. To było dla mnie fascynujące, że głoszone słowo, wynikające z naszej wiary i z doświadczenia, zrodziło taki piękny owoc w spotkaniu z wieloma prezbiterami. Myślę też, że tych 50 księży stworzyło razem z nami wyjątkową więź. Myślę, że na tym będziemy budować, mam już kolejne pomysły, co z tym dalej zrobić.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |