Bp Śmigiel: modlę się, żeby księżom nie zabrakło entuzjazmu [WYWIAD]
Modlę się o siłę ewangelizacyjną dla księży, żeby nie zabrakło im entuzjazmu – mówi nowy biskup toruński Wiesław Śmigiel.
Dodał, że utrzymanie w Kościele tylko tych, którzy do niego należą, jest zbyt mało ambitnym zadaniem i trzeba pozyskiwać nowych ludzi.
PAP: Zarówno ekscelencja, jak i poprzednik bp Andrzej Suski, obejmowali diecezję w bardzo młodym wieku (bp Śmigiel ma 49 lat). Co różni te dwa momenty – obecny i ten sprzed 25 lat?
bp W.Ś.: To są momenty, według mnie, nieporównywalne. Gdy przychodził tutaj blisko 26 lat temu bp Suski – diecezja istniała, bo została powołana przez papieża Jana Pawła II, ale nie było struktur. Oglądałem zdjęcia i widziałem ówczesny stan katedry toruńskiej – to był kościół wymagający ogromnej troski i wielkich nakładów finansowych. Nie było kurii biskupiej i budynku, w którym rozmawiamy. Nie było seminarium duchownego ani Caritas. Bp Andrzej wykazał się przez lata ogromną mądrością i zaradnością – tworzył struktury i zaplecze dla diecezji. Przy okazji rozwijał również duszpasterstwo, żeby sprawa była jasna. W tej chwili przychodzę do diecezji mającej struktury i piękne zaplecze ewangelizacyjne, wszystko to, co jest potrzebne do ewangelizacji. Tu widzę dla siebie zadanie. Trzeba szukać rozwiązań pastoralnych, które pozwolą dotrzeć do jak największej grupy osób. Nie tylko zatrzymać tych, którzy należą do Kościoła, bo to dla nas mało ambitny plan. Chodzi o pozyskanie nowych ludzi. Jeżeli ktoś chce tylko zatrzymać w Kościele tych, którzy są, to w punkcie wyjścia jest skazany na porażkę.
Toruń to także Uniwersytet Mikołaja Kopernika z wydziałem teologicznym. Na tym polu wasza ekscelencja widzi również jakąś pracę, zadanie dla siebie czy możliwość kooperacji diecezji z tą jednostką?
Wydział Teologiczny UMK jest ogromnym osiągnięciem diecezji toruńskiej. W północnej Polsce ten wydział ma już swoją pozycję, która pozwoli mu się rozwijać dalej. Nie tylko przetrwać. W Polsce mamy sporo wydziałów teologicznych. Niektórzy twierdzą, że za dużo. Kto wie, czy nie będziemy musieli na chłodno, ale w trosce o jakość kształcenia teologicznego, spojrzeć na wszystkie. W takiej sytuacji wydaje mi się, że Toruń nie tylko się obroni, ale będzie się dynamicznie rozwijał. To wielki dar. Tu są przygotowywani katecheci, księża. Ponadto podnosi to diecezję teologicznie, promieniuje intelektualnie na duchownych, apostołów świeckich. W takim mieście potrzeba światłych duszpasterzy.
Grudniowy ingres księdza biskupa pokazał, że w Toruniu w grupie aktywnych wiernych jest sporo młodych ludzi. Uniwersytet w ogóle powoduje, że jest to miasto żywe. Czy jest jakaś oferta, którą chciałby ksiądz biskup skierować do młodych, żeby ich jeszcze bardziej włączyć w życie Kościoła?
Słusznie pan zauważył, że chodzi o całe środowisko uniwersyteckie – ok. 20 tysięcy studentów, ale także profesorów i pracowników administracyjnych. To wyzwanie dla miasta. Ono dzięki temu podnosi się intelektualnie, ale dla nas wszystkich jest to również wielkie wyzwanie. Od duszpasterstwa akademickiego w Toruniu są ojcowie jezuici, którzy mają piękną tradycję pracy uniwersyteckiej – specjalizują się w tym. Oprócz tego trzeba się zastanowić na poziomie poszczególnych parafii, jak młodych ludzi zagospodarować. Człowiek rozpoczynający studia myśli o wielu rzeczach. Oczywiście o Bogu również, ale nie na pierwszym miejscu. Odwrócenie tej hierarchii wartości i pokazanie, że wiara pomaga się rozwijać, lepiej uczestniczyć i funkcjonować w życiu, jest zadaniem bardzo trudnym, ale w tym kierunku również będę chciał pójść.
W swojej pracy naukowej i działalności duszpasterskiej wychodził ksiądz zawsze naprzeciw drugiemu człowiekowi, podkreślał rolę jednostki w Kościele. W diecezji toruńskiej jest wiele organizacji i grup, które chcą, często oddolnie, tworzyć wspólnotę kościelną. To będzie również najważniejszy rys księdza posługi biskupiej?
To jest wpisane w moje hasło biskupie „Omnibus omnia factus” („Stawszy się wszystkim dla wszystkich”) – odwołanie do słów św. Pawła Apostoła. To jest zawsze pochylanie się nad drugim człowiekiem – jego sprawami, życiem, problemami. Tu jest dużo różnych środowisk, wspólnot – nie tylko chrześcijańskich. One chcą ze sobą współpracować w różnych zakresach. Widzę to i wyczuwam. Myślę, że również potrafią ze sobą współpracować w sprawach ważnych, chociaż z pozoru mogłoby się wydawać, że są od siebie oddalone. Ja się w to wpisuję i chcę, żeby ta posługa właśnie temu służyła.
Chce ksiądz być taką osobą, którą można spotkać na ulicach toruńskiej Starówki i z nią porozmawiać?
Już mnie można spotkać na ulicach Starówki. Dyskretnie przemykam się ulicami, bo też nie chcę, żeby mój spacer zamienił się w nieustanną rozmowę. Nie chcę uchodzić za żadnego celebrytę, bo nim nie jestem. Chcę być mieszkańcem Torunia. Jestem biskupem, ale na Starówce jestem mieszkańcem miasta i zachwycam się tym, co widzę, ludźmi, których spotykam. Chciałbym mieć jednak pewną nutę spokoju i komfortu, pewnej anonimowości, przechadzając się tymi ulicami. Na razie tak jest. Mieszkańcy się czasami kłaniają, ja się również kłaniam i uśmiecham, a potem idę dalej.
W Toruniu bardzo prężnie działa środowisko Radia Maryja i TV Trwam. Na tym polu wasza ekscelencja widzi również możliwość współpracy na rzecz ewangelizacji?
Jeżeli spojrzymy szeroko na całe środowisko Radia Maryja, TV Trwam i „Naszego Dziennika”, to trzeba mieć w sobie dużo złej woli, żeby nie zobaczyć jego działań ewangelizacyjnych. W tych mediach jest informacja o życiu Kościoła, której nie ma w innych mediach w takim wymiarze, co oczywiście zrozumiałe. To także katechezy i konferencje biblijne. No i modlitwa. Przecież czas antenowy w dużej mierze jest przeznaczony na modlitwę. To jest wymiar ewangelizacyjny. Współpraca już jest, z czego korzysta nie tylko ta diecezja, ale również inne diecezje w Polsce. Trzeba spojrzeć na to całe dzieło pozytywnie, gdyż ma ono wielki potencjał ewangelizacyjny.
Jaki rok 2018 ksiądz biskup wymarzył dla siebie i dla diecezji?
O sobie nie chciałbym mówić, wystarczy, że będę miał siłę i będę zdrowy. Nie mam żadnych życzeń i żądań od Pana Boga. W pokornej modlitwie proszę Boga o siłę ewangelizacyjną dla księży, żeby nie zabrakło im entuzjazmu. Współczesny problem Kościoła to nie tylko to, że ludzie od niego odchodzą, ale najpierw – mamy problem z własną mentalnością, z naszym zaangażowaniem, słabnącym duchem, złamaniem przez problemy, które nas dotykają. Życzyłbym sobie, żeby w duchownych i apostołach świeckich był dynamizm ewangelizacyjny, który będzie promieniował na całą diecezję. W wymiarze międzyludzkim chciałbym, żeby był to rok nieco spokojniejszy. Nie chodzi mi o to, że nic nie będziemy robili. Przeciwnie, chciałbym roku bardzo aktywnego, ale spokojniejszego w relacjach międzyludzkich. Bardzo nam tego potrzeba, bo coś się zepsuło. Mało ze sobą rozmawiamy, nie szukamy kompromisów i ustawiamy się do siebie konfrontacyjnie. Chciałbym, żeby kolejne 12 miesięcy było przepełnione dialogiem.
Ma ksiądz postanowienia na nowy rok?
O niektórych nie chciałbym mówić. Zawsze walczę jednak ze swoimi wadami i słabościami. Próbuję za każdym razem wyeliminować chociażby jedną, małą rzecz, zły nawyk. Teraz chciałbym swoją upartość w niektórych sprawach zamienić na konsekwencję, bo jest między nimi różnica.
Rozmawiał Tomasz Więcławski
Fot. youtube
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |