fot. Savio Sitarczyk OFM

„Bracia braciom” – franciszkańscy wolontariusze pomagają w Kłodzku i okolicach

Ok 40 osób z całej Polski, z duszpasterstw franciszkańskich i nie tylko, pomaga powodzianom w Kłodzku i okolicach w ramach inicjatywy „Bracia braciom”. Sprzątają, skuwają tynki, osuszają domy. – Teraz chodzi o to, by jak najszybciej wysprzątać, zapewnić prąd, ogrzewanie. Zbliża się zima. Warunki będą coraz trudniejsze – mówi Hubert Kasprzak, koordynator akcji. Jak zapowiada, „ Bracia braciom” to projekt pomocy długofalowej. Wolontariusze wciąż są potrzebni.

„Bracia braciom” to ogólnopolski wolontariat franciszkański, który powstał w odpowiedzi na dramat osób dotkniętych powodzią na południu Polski. Pomysł powstał w poznańskiej Prowincji św. Franciszka z Asyżu. – O. Alard Maliszewski, prowincjał Prowincji św. Jadwigi, zwrócił się z prośbą o pomoc braciom w Kłodzku, których kościół i klasztor zostały doszczętnie zniszczone. Inicjatywa Bracia braciom powstała właśnie w odpowiedzi na tę prośbę – wyjaśnia Hubert Kasprzak, który koordynuje inicjatywę z ramienia ojców franciszkanów.  

>>> Franciszkanin z Kłodzka: tragedia nie zabiła dobroci i wspólnoty [ROZMOWA] 

Wolontariusze rozpoczęli pracę w sobotę 21 września. Każdego dnia w pomoc potrzebującym w różnych miejscach zaangażowana jest grupa od 25 do 40 osób. – Zainteresowanie jest bardzo duże. Przyjeżdżają grupy zorganizowane, po kilka lub kilkanaście osób, również indywidualni wolontariusze. Niektórzy są na tydzień, inni na kilka dni, każdy tyle, ile może – relacjonuje koordynator. – Staramy się, żeby każdego dnia było przynajmniej 25 osób. Teraz grupa jest liczna – pracuje ok 40 wolontariuszy – dodaje.

W ich gronie są ojcowie franciszkanie z całej Polski oraz osoby związane z duszpasterstwami franciszkańskimi, m.in. z duszpasterstwa akademickiego „Antoni” ale także wolontariusze spoza franciszkańskiego kręgu. – Oczywiście każdą osobę weryfikujemy, z każdym rozmawiamy. W tej pomocy musi być też rozsądek i bezpieczeństwo – mówi Hubert Kasprzak.

Wolontariusze są najróżniejsi. Liczną grupę stanowią studenci, m.in. z uwagi na to, że rok akademicki jeszcze się nie rozpoczął. Są też osoby starsze, w tym emerytowani specjaliści, np. pan Grzegorz, emerytowany elektryk, którego pomoc jest niezwykle istotna. Problem z elektryką jest ogromny a specjalistów brakuje…

Grupa mieszka w klasztorze w Wambierzycach, który nie ucierpiał w czasie powodzi. – Bracia otworzyli dla nas cały swój dom. Mamy tam zapewnione noclegi, łazienki, wyżywienie – mówi Hubert Kasprzak.

>>> Klasztor franciszkanów w Kłodzku: po opadnięciu wody konieczna pomoc i naprawa zniszczeń

Jego zadaniem jest m.in. rozdzielanie prac. – Pomagamy nie tylko w klasztorze w Kłodzku ale również u parafian ojców franciszkanów. Ta parafia w zasadzie 100 procentach została zniszczona, wszyscy zostali poszkodowani. Pracujemy też w miejscowościach Ścinawka Górna, Ścinawka Średnia i Ścinawka Dolna. Te wsie też bardzo mocno zostały poszkodowane i mieszkańcy potrzebują pomocy – informuje.  

PAP/Dariusz Gdesz

Ekipy wolontariuszy za pośrednictwem proboszcza otrzymują zgłoszenia z prośbą o pomoc. Na początku rozeznają potrzeby a następnie planują prace. Do niektórych osób trzeba iść natychmiast, do innych można udać się kilka godzin później. – Bardzo trudne jest to, że nie da się pomóc wszystkim naraz. Natomiast wszyscy, co się zgłaszają, nasze wsparcie otrzymują – podkreśla rozmówca KAI.

Obecnie praca grupy „Bracia braciom” to głównie sprzątanie po tym, co woda zostawiła, skuwanie tynków, oczyszczanie mieszkań i ogrodów. Czego potrzeba? Najbardziej specjalistycznego sprzętu do skuwania tynku, typu młotowiertarki. Nie zawsze udaje się usunąć tynk zwykłym młotem i dłutem. Potrzebne są też osuszacze.

Jak zwraca uwagę Hubert Kasprzak, wskazując na te właśnie potrzeby, trzeba się skupić na mądrej pomocy. Wody, artykułów spożywczych, czy środków chemicznych jest bardzo dużo. Magazyny są pełne. Ogromne transporty, np. z odzieżą czy meblami mogą poczekać na później.

>>> Franciszkanie z klasztoru w Kłodzku: worki z piaskiem odpływają jak poduszeczki

– Teraz chodzi o to, by jak najszybciej wysprzątać, zapewnić prąd ogrzewanie. Zbliża się zima. Warunki będą coraz trudniejsze – podkreśla.

Inicjatywa „Bracia braciom” pomyślana jest jako forma pomocy długofalowej. – Teraz, bezpośrednio po powodzi zainteresowanie pomocą i chęci są ogromne. Za chwilę entuzjazm opadnie. Służby wyjadą. Mieszkańcy zostaną sami. Bardzo ważne jest to, by wciąż przyjeżdżać i pomagać. Będziemy się o to starali – mówi Hubert Kasprzak.

Każdy z wolontariuszy jest fizycznie przygotowany do pracy i nastawiony na związany z tym wysiłek. Często to, co trudniejsze, to rozmowy z mieszkańcami. Wielu ludzi straciło zupełnie wszystko. Wiele jest osób starszych, samotnych, które nie mają rodzin i nie mogą liczyć na niczyją pomoc.  – Rozmawiam o tym z wolontariuszami. Mówię, że to bardzo ważne, żeby oprócz tego skuwania tynku poświęcić kilka minut na rozmowę i wysłuchać osób, które tego bardzo potrzebują – dodaje koordynator.

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze