Były prywatny sekretarz kard. Josepha Ratzingera: skromny i powołany do nauczania
Bp Josef Clemens były prywatny sekretarz kard. Josepha Ratzingera, późniejszego papieża Benedykta XVI, przez 23 lata stał u boku prefekta watykańskiej Kongregacji Nauki Wiary. Podczas prezentacji w Rzymie książki o Josephie Ratzingerze-papieżu Benedykcie XVI, pt. „Benedykt XVI. Nasze ostatnie rozmowy” Manfreda Lütza, najdłużej urzędujący Niemiec w Watykanie opowiedział o swoich bardzo osobistych wspomnieniach o papieżu z Bawarii, który zmarł 31 grudnia 2022 roku.
„Widywaliśmy się co tydzień, nawet po zakończeniu mojego sekretarzowania, więc znałem go dobrze. Jeśli chodzi o osobowość, powiedziałbym, że został powołany jako ktoś, kto musi przekazywać nauczanie katolickie. To był jego życiowy projekt. Był to odziedziczony projekt, który został mu dany z góry. I w nim oczywiście znalazł swoje spełnienie. Dobry Bóg dał mu również inne dary. Powiedziałbym, że jednym z jego wielkich darów była pamięć. Uważam, że dobry naukowiec we wszystkich dziedzinach potrzebuje dobrej pamięci. I on ją miał. Czasami także ku mojemu rozczarowaniu. Nawet w żartach: Powiadał: „Słuchamy 23 wzbogaconej wersji” itp. A kiedy czujesz to powołanie tak mocno w sobie i masz do tego dary” – mówił bp Clemens.
Jego zdaniem, innym wielkim darem Benedykta XVI była oczywiście moc formułowania, a także moc syntezy, aby doprowadzić coś do sedna. „Starał się przekazywać wiarę od samego początku, że tak powiem, z darami, które posiadał: powołaniem do głoszenia, do teologii, a następnie darami, aby móc to robić, które również dał mu dobry Bóg. Miał również wgląd w istotę, w myśl zasady, że nie mogę mówić o czymś, czego sam nie robię, albo lepiej, czego sam nie próbuję robić. Coś, o co również walczę. Muszę też poświęcić czas na życie wiarą z ludźmi, którzy są mi dani” – mówił bp Clemens.
>>> Abp Georg Gänswein: lata spędzone u boku Benedykta XVI były prawdziwą szkołą życia [ROZMOWA]
Kard. Joseph Ratzinger, późniejszy papież Benedykt XVI, został zapamiętany przez bp. Clemensa nie tylko jako mądry, dowcipny teolog, który żył swoim powołaniem i wiarą, ale także jako bardzo skromny człowiek. „Nie byłby zwolennikiem żadnych wyjątków. Lecieliśmy samolotem w klasie ekonomicznej i ustawiliśmy się w kolejce, każdy ze swoją małą walizką na lotnisku Fiumicino. Staliśmy, aż przyszła nasza kolei. Było mu obce domaganie się jakichkolwiek praw, przywilejów czy czegokolwiek innego” – wspominał bp Clemens.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |