Fot. Justyna Nowicka/Misyjne Drogi/misyjne.pl

Caritas Archidiecezji Krakowskiej: bez pozytywnego odzewu ze strony gości wszystko byłoby trudniejsze

– Może nie jest to pięciogwiazdkowy hotel, ale dokładamy do tego bardzo dużo serca. Jak na razie wszyscy byli zadowoleni. Bardzo dziękują, gdy wyjeżdżają. Zresztą w trakcie pobytu też – jak idzie się korytarzem, to słyszy się: „Dzień dobry. Dziękuję.” – opowiada Dominik Kłos z placówki Caritas na ul. Żywieckiej w Krakowie, w której mieszkają uchodźcy z Ukrainy.

Od 4 marca każdy metr kwadratowy budynku na ul. Żywieckiej 16 jest odpowiednio zagospodarowany. Wcześniej wyremontowane, lecz puste pokoje zostały wyposażone dzięki ludziom dobrej woli tak, by zapewnić ukraińskim rodzinom najważniejsze mieszkaniowe potrzeby. Do tej pory zatrzymało się tam 186 osób, gdyż jest to ośrodek przejściowy. Ich pobyt jest zależny od możliwości organizacji transportu do innego miasta lub państwa albo innego zakwaterowania.

Dla wszystkich jest to nowa sytuacja

Na Żywiecką trafiają rodziny kilkuosobowe. Czasem przyjeżdżają bardzo rano, nieraz w nocy, bo wtedy zwolniło się dla nich miejsce. Dorośli są skryci i zdezorientowani, ale kilka spędzonych tam dni pozwala im się nieco zaaklimatyzować w nowej rzeczywistości. Dzieci szybko się integrują i wnoszą do całego domu dużo radości. Mają swoją salę zabaw i kąciki na korytarzach, gdzie mogą posiedzieć. Do dyspozycji gości z Ukrainy jest również pomieszczenie kuchenne, w którym samodzielnie przygotowują sobie śniadania i kolacje, a Caritas dostarcza wszystkie produkty. Popołudniu mają zapewniony dwudaniowy obiad z cateringu.

Jak wyjaśnia Dominik Kłos, kierownik placówki, dla wszystkich jest to nowa sytuacja, która wymaga wypracowania wspólnych metod funkcjonowania. Jest to utrudnione przez barierę językową, którą w pewnym stopniu „łamią” translatory w telefonach. Niekiedy pojawiają się również problemy związane z użytkowaniem budynku, ponieważ instalacja elektryczna nie jest przystosowana do równoczesnego działania kilkunastu urządzeń.

>>> Pomoc dla Ukrainy. Kolejna zbiórka żywności w oblackich parafiach

Fot. Justyna Nowicka

Wsparcie i wdzięczność

– Ciągle się coś dzieje, ale dobrze nam się tutaj funkcjonuje. Nasi goście są naprawdę zadowoleni. Mamy wielkie wsparcie lokalnej społeczności. Regularnie przywożą chleb, poświęcają czas na zabawy z dziećmi lub proponują transport do lekarza w razie potrzeby. To takie drobne rzeczy, ale jak się ich nazbiera, to tworzą wielką całość, która dla nas samych byłaby nie do osiągnięcia – mówi D. Kłos.

– Może nie jest to pięciogwiazdkowy hotel, ale dokładamy do tego bardzo dużo serca. Jak na razie wszyscy byli zadowoleni. Bardzo dziękują, gdy wyjeżdżają. Zresztą w trakcie pobytu też – jak idzie się korytarzem, to słyszy się: „Dzień dobry. Dziękuję.” To bardzo miłe i budujące, bo jeśli nie byłoby takiego pozytywnego odzewu ze strony gości, wszystko byłoby trudniejsze. Widać, że ci ludzie potrzebują pomocy, a my robimy, co możemy – przekonuje pracownik Caritas. Dodaje również, że uchodźcy mogą liczyć na pomoc z organizacją transportu, znalezieniem mieszkania na wynajem lub pracy. Dotychczas udało się znaleźć zatrudnienie w okolicy dla trzech osób oraz zakwaterowanie dla dwóch rodzin u prywatnych osób. D. Kłos zaznacza, że Ukraińcy nawzajem mobilizują się do działania. Jeśli będą potrzebowali więcej czasu na podjęcie kolejnych kroków, w placówce Caritas mogą zostać dłużej.

O tym, że oddanie pracowników, wolontariuszy i darczyńców ma sens, opowiada pani Nina, która pochodzi z Winnicy. – Wszystko jest tutaj najlepsze. We wszystkim, co potrzebne, była pomoc. Odebrali nas z dworca i przyjęli. Jest jedzenie, stół, mikrofalówka. Czysta pościel. Wszyscy dziękujemy. Caritas przyjmuje z sercem – dzieli się Ukrainka. Pani Nina dba o czystość i dyscyplinę na swoim piętrze, a możliwość takiego zaangażowania sprawia jej radość.

Zmęczenie jest tego warte

Na Żywieckiej nieustannie funkcjonują również wypożyczalnia sprzętu medycznego oraz ośrodek dla osób z chorobą Alzheimera. Prowadzony jest także punkt przyjmowania i wydawania darowizn, w którym pomaga wielu wolontariuszy. Większość produktów wykorzystywana jest na miejscu, ale przygotowywane są również paczki żywnościowe, ok. 30-40 dziennie. – Pracy jest sporo, ale trzeba spojrzeć na to od drugiej strony – pomaga się sporej grupie ludzi. Nie ma co narzekać. Chodzimy umęczeni, ale jak najbardziej jest to warte tego, co tu robimy – przekonuje Dominik Kłos.

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze