fot. PAP/Mateusz Marek

„Chcemy dać znać, że małżeństwo to piękna sprawa” – mówią uczestnicy Marszu Życia i Rodziny

Jesteśmy szczęśliwym małżeństwem od 22 lat. Dzisiaj z małżeństwem – jak wszyscy wiemy – jest różnie. My chcemy powiedzieć, że mimo trudności i problemów małżeństwo generalnie jest fajne. Wielu uważa, że nie jest fajne, że trzeba je inaczej nazwać, określić, zredefiniować. My się z tym nie zgadzamy – mówią Jerzy i Magdalena, którzy razem ze swoimi córkami wzięli udział w XVII Narodowym Marszu Życia i Rodziny, który przeszedł dziś Krakowskim Przedmieściem w Warszawie.

To zresztą nie ich pierwszy Marsz. Przychodzą by, jak mówią, dać świadectwo o wartości małżeństwa i rodziny. W tym roku hasłem wydarzenia były słowa: „I ślubuję Ci” i dotyczyło – co oczywiste – małżeństwa właśnie. W Marszu udział wzięły organizacje społeczne i pozarządowe, które zajmują się pomocą małżeństwom przeżywającym kryzys. – Dziś często młodzi ludzie nie mają odwagi, by zdeklarować wzajemne bycie w małżeństwie. Odkładają tę decyzję albo w ogóle jej nie podejmują. My – swoją obecnością na Marszu – chcemy młodych zachęcić, by podejmowali takie wyzwanie, taką decyzję, bo w małżeństwie jest siła – mówią Jerzy i Magdalena.

Jerzy i Magdalena razem z córkami, fot. Maciej Kluczka

Wśród tematów dotyczących małżeństwa i jego kondycji w polskim społeczeństwie pojawiały się wątki zarówno światopoglądowe, ideologiczne, jak i te dotyczące funkcjonowania państwa – jego administracji, infrastruktury skierowanej dla rodziny. Czy jest ona przyjazna rodzinie? – pytam uczestników. – Najważniejsze jest to, co się dzieje w kulturze. Bo to ona często ściąga nas w tym temacie na boczny tor. Państwo nie przeszkadza, choć często jeszcze niewystarczająco pomaga – odpowiadają. Ich zdaniem kultura jest w tej sprawie ważniejsza, bo to ona decyduje o naszych postawach i życiowych wyborach.

>>> Modlitwa za małżeństwa w kryzysie

fot. PAP/Mateusz Marek

Jaki był klimat niedzielnego, rodzinnego spotkania? – Było przyjemnie. Choć poranek był deszczowy i chłodny, to na czas Marszu nawet zaświeciło słońce – mówią uczestnicy wydarzenia. – Dzieci tańczą, śpiewają, są kolorowe balony – dodają inni. A Jerzy i Magdalena zachęcają tych, którzy jeszcze w tej „demonstracji na rzecz rodziny” nie uczestniczyli, by skorzystali z przyszłych zaproszeń. A takich wydarzeń jest w Polsce wiele. – Zachęcamy, by przyszli, popatrzyli na twarze tych ludzi, zobaczyli jakimi problemami żyją. To często ludzie podobni do nich, którzy borykają się z podobnymi wyzwaniami. Rodzina jest przecież dla wszystkich – dla wierzących i niewierzących, dla wyznawców innych religii. Wszyscy powinniśmy o nią dbać – podkreślają.

Ks. Tomasz Kancelarczyk z Fundacji Małych Stópek stwierdził z kolei, że pomoc samotnym matkom spodziewającym się dziecka jest bardzo ważna (a tym zajmuje się na co dzień Fundacja), ale czymś bardziej fundamentalnym jest wierność małżeńska, której znakiem są słowa przysięgi: „Ślubuję Ci miłość, wierność, uczciwość małżeńską oraz że Cię nie opuszczę aż do śmierci”, do których nawiązuje tegoroczne hasło marszu. Podkreślił, że „jeśli mężczyzna jest przy kobiecie i dziecku, kocha i troszczy się o nie, wówczas rodzina jest w stanie przejść nawet najtrudniejsze sytuacje”.

Waldemar Wasiewicz ze Stowarzyszenia Rodzin Wielodzietnych – razem ze swoją rodziną – był na każdej edycji Narodowego Marszu Życia i Rodziny. Pan Waldemar jest też mediatorem w ramach mediacji pojednawczych w rodzinie. – Ten system u nas nie działa, w dodatku dramatycznie brakuje mediatorów. A same mediacje – takie można odnieść wrażenie – często za cel obierają rozwód, a nie porozumienie. To przecież paradoks – dodaje.

fot. PAP/Mateusz Marek

– Rozwodów jest coraz więcej, ludzie „lekko” podchodzą do małżeństwa. Na zasadzie: „gdy coś mi się nie podoba to od razu biorę zabawki z przysłowiowej piaskownicy i mnie nie ma”. Ludzie rzadko podejmują próbę naprawy, walki o małżeństwo. Albo szybko z niej rezygnują – podkreśla Lidia Klempis z Koalicji dla Życia i Rodziny, inicjatorka pierwszej edycji Marszu. I ze smutkiem dodaje, że dzieje się tak także wtedy, gdy w rodzinie są dzieci. – Dla dziecka rozpad małżeństwa to zawsze jest tragedia. Niektórzy psychologowie twierdzą, że to tragedia podobna do śmierci rodzica. Powinniśmy bardziej zwracać na to uwagę. Często w takich sytuacjach pojawiają się argumenty, że „dziecko się przystosuje do nowej sytuacji. Pewnie jakoś, wreszcie tak, ale jakim kosztem” – dodaje.

Według uczestników Marszu wspólnota Kościoła w Polsce ma dobrą ofertę dla małżeństw, które przeżywają kryzysy. To m.in. poradnie psychologiczne i terapeutyczne, rekolekcje dla małżeństw, pielgrzymki i spotkania w innych wspólnotach. Centrum Życia i Rodziny – organizator Marszu – szacuje, że w wydarzeniu wzięło udział około 10 tysięcy osób. Wszystkich na początku przywitał zespół Arka Noego.

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze