Chrystianofobia Elizy Michalik. Bycie matką uniemożliwia debatę? Terlikowska: to mowa nienawiści
– Redaktorowi, który mnie zapraszał, powiedziałam: ja jestem publicystką z 20-letnim stażem pracy. Jaki tytuł do rozmowy ze mną ma Małgorzata Terlikowska? Bo urodziła piątkę dzieci? – mówiła Eliza Michalik na antenie „Superstacji”.
Kilka dni temu w mediach społecznościowych było niezwykle głośno o Elizie Michalik, dziennikarce telewizyjnej, która dosyć nietypowo wypowiedziała się na temat Małgorzaty Terlikowskiej mówiąc, że w jej mniemaniu urodzenie pięciorga dzieci nie czyni jej partnerką do debaty.
Sorry, dla mnie to nie jest tytuł do rozmowy – mówiła Michalik.
Gdyby ktoś nie widział, to donoszę uprzejmie. Moja Małgosia zredagowała setki książek, jest współatorką trzech, a także autorkę niedawno wydanej znakomitej książki „Dzięki Bogu jestem zakonnicą”. A Eliza, hmmm, mistrzynią Copy/Paste https://t.co/4jubmpugAk
— Tomasz Terlikowski (@tterlikowski) April 3, 2019
Cały problem w tym, że pani Małgorzata Terlikowska (żona publicysty, Tomasza Terlikowskiego) jest nie tylko mamą pięciorga dzieci, ale również etykiem, absolwentką Wydziału Filozofii Chrześcijańskiej UKSW, współautorką książek „Życie dla życia”, „Skazani na siebie”, „Masakra piłą mechaniczną w domu Terlikowskich” a ostatnio także głośnej publikacji „Dzięki Bogu jestem zakonnicą. Historie spełnionych kobiet”.
Podobny zarzut Eliza Michalik postawiła jeszcze w tej samej wypowiedzi Kai Godek, mówiąc:
Kaja Godek to samo. Czym ona się legitymuje poza rodzeniem dzieci, żeby w ogóle była partnerem do dyskusji. Sorry.
W odpowiedzi na ostre słowa dziennikarki wiele osób zarzuciło jej, że sama była swego czasu znana z tego, że… dopuściła się plagiatu w swoich tekstach na portalu Salon24. Wówczas Michalik miała powiedzieć:
Nie przyznaję się do plagiatu. Nie twierdzę, że jestem aniołem. Popełniłam błąd. Na tysiące zapisanych przeze mnie stron dwa czy trzy razy zasugerowałam się czyjąś wypowiedzią, z pośpiechu umieściłam czyjąś wypowiedź bez podania źródła.
Jednak jeszcze 23 lutego 2007 r. Igor Janke, szef portalu Salon24, poinformował o zakończeniu współpracy z Elizą Michalik.
Małgorzata Terlikowska w odpowiedzi na te zarzuty powiedziała portalowi misyjne.pl:
Środowiska feministyczne zawsze wypisywały na swoich sztandarach hasło tolerancji, zrozumienia, otwartości dla osób o innych poglądach. Natomiast tutaj z jednej z twarzy ruchu feministycznego w Polsce padają pod moim adresem, słowa, które można zakwalifikować jako mowę nienawiści.
– Nie chcę się z panią Elizą licytować na osiągnięcia, kto więcej książek napisał czy zredagował. Oprócz tego, że jestem mamą, przecież normalnie pracuję zawodowo, mam różne osiągnięcia, jednak nie uważam, że mam się z tym afiszować, ponieważ nie o to chodzi. Odnoszę wrażenie, że z słów pani Michalik wieje pogardą nie tylko dla mnie, ale także dla tysięcy kobiet w Polsce, które są mamami i które żyją w zgodzie z wyznawanymi przez siebie wartościami – mówi Małgorzata Terlikowska.
Katolicka publicystka podkreśla też, że należy docenić kobiety, które oddają się małżeństwu i życiu rodzinnemu nawet kosztem życia zawodowego.
– Postrzegam tę wypowiedź nie tylko jako personalny atak na mnie, ale też jako deprecjonowanie wyborów wielu innych kobiet tylko dlatego, że są to inne wybory niż chciałyby tego feministki. Trzeba szanować wybory również tych kobiet, dla których priorytetem jest małżeństwo, rodzina i wychowywanie dzieci. W tym się spełniają i czują się szczęśliwe. Jestem przekonana, że te kobiety wykonują dużo bardziej potrzebną pracę niż feministki – zaznacza Terlikowska.
Eliza Michalik znana jest również z innych kontrowersyjnych wypowiedzi, które uderzają nie tylko w wartości rodzinne, ale także czysto religijne.
Debatę o aborcji nazywa się debatą o aborcji tylko dla niepoznaki: nie można przecież głośno powiedzieć (o nie, na to nie zdobyliby się nawet najgorsi religijni fanatycy), że tak naprawdę to nieludzka dyskusja o biologicznej użyteczności kobiet dla Narodu, próba uczynienia z nas inkubatorów, poddanych, chłopek pańszczyźnianych, przymuszanych wbrew woli do rodzenia dzieci („Czarny protest. Zmiećmy samozwańczych władców kobiet”, wyborcza.pl)
Zdaje się, że takie zjawisko trzeba nazwać chrystianofobią.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |